2010-03-27
Dostęp do
wpisu:
Publiczny
| Bieg Wiosenny Sochaczew (czytano: 1235 razy)
W ubiegłym tygodniu dowiedziałem się od Alicji o organizowanym biegu w dniu dzisiejszym, czyli sobotę 27 marca. Pomyśłałem – to jest to, czego szukałem, blisko mnie, dystans pasuje [10 km] czego jeszcze chcieć? Zapisałem się mejlem, za dzień, dwa dostałem informację zwrotną, że jestem na liście startujących [organizator zastrzegł sobie limit biegaczy - 100 osób]. Dzisiaj rano – było deszczowo i wiał wiatr – spakowałem sprzęt i dalej, jazda, godzina ósma z minutami.
W Sochaczewie byłem po dziewiątej, odwiedziłem bliską mi koleżankę z czasów studenckich Andżelikę. Pogadaliśmy sobie.
Do miejsca startu dotarłem z problemami, jednak z happy endem. Panował już spory ruch, potwierdziłem tożsamość i wiek, podpisałem papierki, odebrałem numer startowy i torbę prezentów a wśród nich koszulkę do biegania. Wrażenia ok, organizacja mimo małego zaplecza była dobra. Przebrałem się w ciuchy startowe, i zaraz trzeba stawiać się na linii startu.
Trasa biegu wyznaczona przez leśne ścieżki, co chwila dość sztywne podbiegi przechodziły w łagodne zbiegi i niewiele odcinków płaskich. Pięć okrążeń po 2 km.
W czasie biegu utrzymywałem średnie tempo na kilometrze 4:07, po uwzględnieniu konfiguracji terenu i swojej dyspozycji na tę chwilę – jestem zadowolony bo przyśpieszam z biegu na bieg.
Po biegu zawód – brak możliwości wzięcia prysznica, prowizorycznie ochlapuję się wodą nad umywalką, przebieram i udaję po posiłek regeneracyjny – wspaniałą grochówkę z wkładką w postaci parówki – super a do tego jeszcze herbata z cytryną. Jest ok.
Ogólnie bardzo mi się podobało i może wrócę tu za rok?
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |
