Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 470 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


100 maraton Wojtka G.
Autor: Wojtek Gruszczyński
Data : 2004-07-23

100 maratonów Wojtka G. z Bełchatowa.

Moi kochani przyjaciele, biegacze z Polski i nie tylko. Słowo się rzekło kobyłka u płotu, jak to ktoś kiedyś powiedział. Zgłaszając się wystraszony w 1995 roku w Warszawie na mój pierwszy maraton w życiu, nigdy nie myślałem że sam kiedyś będę przymierzał się do organizacji takiej imprezy biegowej na 'swoich śmieciach'. Wszystko zaczęło się od zaproszenia mnie
w 1998 roku do Torunia, przez Tadzia Spychalskiego, na jego jubileuszową setkę. Był to wtedy dopiero mój 19 maraton.

Trasa Chełmno - Toruń. Oj była to szkoła życia i przetrwania. Późny listopad, temperatura minus 14 stopni. Wszystko oszronione nasze brwi, wąsy, brody. Sztywne kołnierze kurtek ocierały szyje. Drzewa z mrozu zaczęły pukać, ludzie wracający z kościoła mówili na nas zjawy. Kto tam był to pamięta, jak i zapamiętał chyba gościa z Kielc, który finiszował na tym mrozie boso. Po co to robił? do tej pory się zastanawiam. W takich to warunkach rodziło się moje marzenie, może by tak kiedyś zorganizować maraton w swoim Bełchatowie? Od tamtego maratonu zacząłem przyglądać się od kuchni jak takie przygotowania przebiegają.

Na przeszpiegi jeździłem na jubileuszowe maratony organizowane przez Kazia Musiałowskiego, Jurka Bednarza z Poznania, Grzesia Wnuka do Rybnika, Grzybały i Dziekońskiego do Białegostoku, jednak oni mieli łatwiej bo podczepili się pod Maraton Podlaski, gdzie służył im pomocą dyr. Jerzy Mydlarz.

Walkę o zorganizowanie maratonu rozpocząłem na razie sam, z prawie rocznym wyprzedzeniem. Zacząłem 18.lipca 2004 roku od napisania następującego listu prośby o spotkanie, do pana Wiesława Kuleja z Kłobucka, producenta pucharów, medali i wszelkich sportowych gadżetów. Oto treść listu. "Panie Wiesławie. - Wczoraj (niedziela) gościłem u siebie w domu w Bełchatowie Krzyśka Koselskiego z 'Mety' Lubliniec.

Jestem mile zaskoczony tym co mi przekazał. Podobno po Waszym biegu Pan się dość ciepło o mnie wyrażał, jak i po artykule jaki napisałem o tym wydarzeniu. W artykule starałem się przelać na papier swoje odczucia i to
wszystko. Staram się zawsze doceniać pracę i trud organizatora, jak i przeciwstawiam się wszelkim przejawom roszczeniowym niektórych maratończyków. Ale to nie jest główny powód z jakim się do pana zwracam. Zamierzam gdzieś w czerwcu 2005 roku z okazji mojego "100"-go maratonu zorganizować w Bełchatowie maraton. Znając trudności i kłopoty z tym związane i aby organizacyjnie wypadł w miarę poprawnie, postanowiłem już
działać.

Obecnie jestem na etapie ustalania dokładnego terminu i tworzenia listy chętnych uczestników, jak i pakuję zakupione przeze mnie upominki (50 szt.), a które przeznaczę chyba na losowanie. Jednak sen z powiek spędza mi medal jak i numery startowe, a które gdybym mógł mieć już w ręku, to pozwoliły by mi one zapukać do różnych możnych naszego terenu ,w celu wsparcia mojego przedsięwzięcia. Panie Wiesławie, mam już plan jak bym to
widział.

Jednak chciałbym się doradzić i skonsultować to z fachowcem, a za takiego pana uważam. Czy jest możliwe spotkanie z panem i w jakim terminie?. Z poważaniem Wojciech Gruszczyński pseudonim ."Czerwony Kapelusz" I wiecie co? rano wysłałem e'maila, a wieczorem dostaję od pana Kuleja telefon, z którego dowiaduję się, że pan Wiesław zapamiętał mnie z różnych maratonów i że podobają mu się moje wypowiedzi na stronie maratonypolskie/pl , gdzie biorę nieraz w obronę organizatorów.

Sam jako organizator biegu we Wręczycy posypał głowę popiołem i przyznał mi się do błędu jakim było nie wytypowanie imiennie ludzi odpowiedzialnych za dany odcinek. A tak to z powodu deszczu część ludzi mu się pochowała, pod liczne parasole i miał trudności z przekazywaniem im poleceń. Ale to tak na marginesie.

Pan Kulej pomny swoich doświadczeń, zadeklarował mi jako organizatorowi, daleko idącą pomoc i wsparcie jak i obietnicę przysłania na mój maraton grupy biegaczy, którą prawdopodobnie wspiera finansowo. Jak ten telefon podbudował mnie psychicznie to tylko ja wiem. Wcześniej kolega Koselski zadeklarował też wsparcie. Pomyślałem, obcy ludzie spiszą mi z pomocą to i może na moim terenie się tacy znajdą. Na razie powstaje projekt, co do kształtu i szaty graficznej medalu. Pan Kulej prawdziwy brat boksera olimpijczyka Jerzego Kuleja zaprosił mnie nawet wraz z żoną i córką do siebie w gościnę, oferując nawet nocleg, gdzie moglibyśmy omówić sprawy związane z trofeami sportowymi.

Niesłychane. Na rozmowy na pewno pojadę. Drugim krokiem było ustalenie z Kierownikiem Wydziału Oświaty Kultury i Sportu w Bełchatowie panem Wiktorem Rydzem terminu maratonu. Władze miasta potraktowały maraton jako wydarzenie i postanowiły włączyć go do imprez organizowanych z okazji Dni Bełchatowa pod datą 18 czerwca (sobota) 2005 roku. Obecnie jestem na etapie tworzenia listy startowej, na którą zapraszam wszystkich chętnych jogerów. Rozważam również nagrodzenie medalem biegaczy, których w danym dniu nie będzie stać na pokonanie całego maratonu i przebiegną tylko połówkę. W maratonie udział zapowiedzieli (ale czy przyjadą na pewno?) przedstawiciele różnych miast i różnych profesji. Od lekarzy, informatyków, przedstawicieli wojska począwszy, a na górnikach, stoczniowcach i marynarzach skończywszy.

Bardzo dużo uwagi zamierzam poświęcić na zakwaterowanie z dostępem do sanitariatów i aby start i meta były w jednym miejscu. Postaram się również by po biegu do grochówki podano piwo, o które upominają się prawie wszyscy maratończycy. Kochani - powoli wciągam miasto do współpracy, jednak najważniejsza rozmowa, z którą wiążę pewne nadzieje jest jeszcze przede mną. Chcę się zwrócić do dyr. mojego Zakładu, który wspiera mnie również, a z którym miałem kiedyś na pieńku, jednak wspaniałomyślnie mi wszystko wybaczył o coś, co tak lubicie.

Chciałbym, aby Elektrownia, którą tak często reprezentowałem na różnego rodzaju imprezach biegowych, zafundowała każdemu startującemu okolicznościową reklamówkę z koszulką i czapeczką i z paroma jeszcze gadżetami. Nie będzie to prawdopodobnie łatwe, bo załoga zapatrzona jest teraz w siatkarzy, pierwszoligową Skrę Bełchatów i takiemu marnemu deptaczowi szos, może będzie się trudno przebić, jednak trzymajcie kciuki za powodzenie. Ciąg dalszy nastąpi niebawem - wojtek G. ps.Czerwony Kapelusz.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
fit_ania
16:21
malkon99
16:18
szakaluch
16:15
Jaro74
16:01
flatlander
16:00
jedrula
15:26
GriszaW70
15:00
zulek
14:58
42.195
14:46
marand
14:27
jankos6
14:15
Namor 13
13:58
Grzegorz Gębski
13:45
Raffaello conti
13:39
kos 88
13:30
seba1
13:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |