|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | M@rlon (2023-11-04) | Ostatnio komentował | M@rlon (2023-11-08) | Aktywnosc | Komentowano 8 razy, czytano 2297 razy | Lokalizacja | | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2023-11-04, 21:26 odstraszanie i omijanie psów
Temat znany i powszechny dla biegaczy. Na ulicy/chodniku, gdzie pies jest na dlugiej smyczy staram sie ominąc zawczasu lub zwalniam do marszu. W lesie i w parku, gdy biega luzem, ale ma właścieciela juz jest większy problem. Ostatnio miałem jednak problemy przebiegając przez wsie i zagranicą, gdzie jest wiecej bezdomnych psów pojedynczo, ale tez są sfory. Czytałem fora na temat gwizdków odstraszających, podobno nie działają. Gaz pieprzowy? ktos sugerowal przysmaki :-) |
| | | | | |
| 2023-11-05, 10:07
W kwestii relacji z psami mam spore doświadczenie. W okresie kilkudziesięciu lat biegania dwa razy chodziłem na zastrzyki przeciwko wścieklizny. To w Polsce. We włoskich Alpach ugryzł mnie labrador. Sześć szwów, w tym przypadku był właściciel, pies był szczepiony, miał OC. Dostałem 3500€. Niestety, był to okres treningowy przed maratonem w Berlinie i zamiast biegać zajadałem antybiotyki. Za cholerę nie chciało się to goić. Ze spraw bieżących, koleżankę w Turcji , podczas treningu wzdłuż morskiego brzegu, napadła ją sfora bezpańskich psów. Dwa złapały zębami. Udało się zbiec do morza i przemieszczała się w wodzie a psy za nią wzdłuż morskiego brzegu. Udało się dotrzeć do jakiegoś hotelu. Oczywiście, nie odeszło się bez zastrzyków. Jako pamiątka, blizna na nodze i pośladku. Z bieżących problemów to spacerujący zwykle panie z rężnej rady miniaturkami, na cieniutkiej smychy, w poprzek ścieżki. Udało mi się w tym zaplątać. Znajomy biega z gazem pieprzowym. Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
|
| | | | |
| | | | | |
| 2023-11-05, 15:18
Mam ulubioną 15 km pętlę. Mniej więcej na 10 km jest wiejski domek, z którego raz na 10 treningów wyskakują dwa małe ujadające kurduple. Ile ja się narzucałem już w nie kamieniami, ile nakląłem na właścicieli. Wieśniacy nic sobie z tego ei robią, i dwa pieski wiecznie biegają luzem - a są tak małe, że przełażą przez oczka ogrodzenia. Nie pomogło nawet że zagroziłem iż wrócę ze strażą miejska. Sytuacja zupełnie bez wyjścia - raz nawet chciałem rzucić kamieniami nie w psy ale w okno właściciela; ledwo się opanowałem. |
| | | | | |
| 2023-11-05, 17:56
2023-11-05, 15:18 - Admin napisał/-a:
Mam ulubioną 15 km pętlę. Mniej więcej na 10 km jest wiejski domek, z którego raz na 10 treningów wyskakują dwa małe ujadające kurduple. Ile ja się narzucałem już w nie kamieniami, ile nakląłem na właścicieli. Wieśniacy nic sobie z tego ei robią, i dwa pieski wiecznie biegają luzem - a są tak małe, że przełażą przez oczka ogrodzenia. Nie pomogło nawet że zagroziłem iż wrócę ze strażą miejska. Sytuacja zupełnie bez wyjścia - raz nawet chciałem rzucić kamieniami nie w psy ale w okno właściciela; ledwo się opanowałem. |
Biegałem z psami, teraz z "prawie" labradorem, dwa razy zaatakował mnie pies, atak wzięły na siebie psy było to w obecności raz właściciele, drugi raz wnuka właściciela, zakończyło się szczęśliwie dla mnie i dla psów |
| | | | | |
| 2023-11-05, 20:50
2023-11-05, 10:07 - Ryszard N. napisał/-a:
W kwestii relacji z psami mam spore doświadczenie. W okresie kilkudziesięciu lat biegania dwa razy chodziłem na zastrzyki przeciwko wścieklizny. To w Polsce. We włoskich Alpach ugryzł mnie labrador. Sześć szwów, w tym przypadku był właściciel, pies był szczepiony, miał OC. Dostałem 3500€. Niestety, był to okres treningowy przed maratonem w Berlinie i zamiast biegać zajadałem antybiotyki. Za cholerę nie chciało się to goić. Ze spraw bieżących, koleżankę w Turcji , podczas treningu wzdłuż morskiego brzegu, napadła ją sfora bezpańskich psów. Dwa złapały zębami. Udało się zbiec do morza i przemieszczała się w wodzie a psy za nią wzdłuż morskiego brzegu. Udało się dotrzeć do jakiegoś hotelu. Oczywiście, nie odeszło się bez zastrzyków. Jako pamiątka, blizna na nodze i pośladku. Z bieżących problemów to spacerujący zwykle panie z rężnej rady miniaturkami, na cieniutkiej smychy, w poprzek ścieżki. Udało mi się w tym zaplątać. Znajomy biega z gazem pieprzowym. Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
|
Ja generalnie nie zostałem pogryziony od wielu lat, ale wczesniej kilka razy i strach został. Ostatnio jak cos na mnie skoczyło "tylko żeby sie przywitac". to skręcilem nogę w kostce, na szczęscie niegroznie. Na rowerze zazwyczaj udawalo mi sie uciec, ale kiedys regularnie atakowal mnie ten sam pies na duzym podjezdzie (10%) i tu kończylo sie na podgryzaniu butów |
| | | | | |
| 2023-11-06, 10:24
Ja od roku biegam z owczarkiem szwajcarskim, taki biały wilk, mam go na długiej smyczy, bo inaczej to on zaatakuje wyprzedzająco innego psa, szczególnie gdy tamten jest duży. Prawdopodobnie ma uraz, gdy kiedyś moja biegająca żona była z nim na spacerze i zaatakował naszego inny pies bez smyczy Cane Corso, ale pogryziona została żona, bo zamiast puścić naszego wilka.....to próbowała je rozdzielić....Była rana, niepotrzebne szwy, zdejmowanie szwów, długo się to goiło. Właścicielka zwróciła koszty, pies był szczepiony. Mój pies nigdy nie atakuje ludzi, w tym biegaczy, jedynie stara się każdego dogonić co często jest wyzwaniem dla mnie, gdy goni np rowerzystę.... |
| | | | | |
| 2023-11-07, 06:28
Witam
Jak wszyscy biegacze z kilkunasto letnim stażem, ja też mam sporo doświadczeń w tym temacie. Kurtka podarta to chyba najmniejszy problem. Zawsze wystarczało straszenie że podnoszę kamień, do momentu jak spotkałem dwa pitbulle akcji amstaffy (nie znam się dokładnie). Gdyby nie działka nie daleko z drewnianym płotem to mój los byłby przesądzony. Zakupiłem gaz i takie rozwiązanie polecam, ale z jednym zastrzeżeniem, warto by to był gaz w firmie żelu. Nie musimy ustawiać się do napastnika zwracając uwagę na wiatr i nie musimy się martwić że dostanie się nam lub komuś postronnemu. Oczywiście stosuje go jako ostateczność i tylko raz go użyłem, biegając z Poronina do Zębu. Pies się poddał a był mocno nastawiony na śniadanie z moich łydek. Warto także kupić mniejszy, taki by mieścił się z kieszące w której ja trzymam awaryjny papier toaletowy 😉
Pozdrawiam |
| | | | |
| | | | | |
| 2023-11-08, 21:02
2023-11-07, 06:28 - euzebiusz19 napisał/-a:
Witam
Jak wszyscy biegacze z kilkunasto letnim stażem, ja też mam sporo doświadczeń w tym temacie. Kurtka podarta to chyba najmniejszy problem. Zawsze wystarczało straszenie że podnoszę kamień, do momentu jak spotkałem dwa pitbulle akcji amstaffy (nie znam się dokładnie). Gdyby nie działka nie daleko z drewnianym płotem to mój los byłby przesądzony. Zakupiłem gaz i takie rozwiązanie polecam, ale z jednym zastrzeżeniem, warto by to był gaz w firmie żelu. Nie musimy ustawiać się do napastnika zwracając uwagę na wiatr i nie musimy się martwić że dostanie się nam lub komuś postronnemu. Oczywiście stosuje go jako ostateczność i tylko raz go użyłem, biegając z Poronina do Zębu. Pies się poddał a był mocno nastawiony na śniadanie z moich łydek. Warto także kupić mniejszy, taki by mieścił się z kieszące w której ja trzymam awaryjny papier toaletowy 😉
Pozdrawiam |
jak czytam na stronie "militaria", to na psy jest lepszy gaz w aerozolu, a w żelu lepszy na atakujących ludzi (to raczej dla kobiet, chociaz nie wiadomo). Doswiadczenia nie mam. POdejrzewam, ze przy wyjezdzie za granicę będzie ryzykownie coś takiego przemycic w samolocie |
|
|
|
| |
|