Miniony weekend obfitował w biegi uliczne na całym świecie, w których to nie brakowało występów wielkich gwiazd i znakomitych wyników. Biegowa wiosna ruszyła na całego, pomimo wciąż trwającej kalendarzowej zimy, a czołowi maratończycy szlifują swoją formę poprzez starty kontrolne przed zawodami docelowymi w najbliższych tygodniach.
Tradycyjny przegląd wydarzeń z soboty i niedzieli w formie ekspresowej wycieczki po świecie rozpoczynamy od Londynu, gdzie w wielkim stylu do ścigania powrócił Mo Farah. Multimedalista imprez światowych na różnych dystansach, który postanowił obecnie skoncentrować się na dystansie maratońskim, na ostatni szlif przed czkającym go niebawem maratonem w Londynie wybrał zawody Vitality Big Half.
Brytyjczyk na dystansie półmaratonu dał kapitalny show licznie zgromadzonym przy trasie kibicom i w starciu z bardzo mocnymi rywalami wygrał z czasem 1:01:15. Sztuki tej dokonał w swoim stylu i na swoich warunkach wykorzystując ogromny zapas szybkości, jaki zbudował sobie przez lata ścigania na bieżni. Na finiszu o sekundę zdystansował on Belga Bashira Abdi - na co dzień swojego partnera treningowego, oraz o dwie sekundy Kenijczyka Daniela Wanjiru.
Druga z zaproszonych gwiazd, która pojawiła się na starcie w Londynie, były rekordzista świata w maratonie Wilson Kipsang zanotował nieco rozczarowujący występ i finiszował jako szósty z czasem 1:04:07. Farah tym samym obronił tytuł mistrzowski sprzed roku, kiedy to zwyciężył w czasie 1:01:40 - w swym wywiadzie po biegu odnotowano dość zaskakującą deklarację Mo, że tęskni on za bieganiem po bieżni i nie wyklucza swojego powrotu na tartan.
W rywalizacji kobiet w Londynie dominowały reprezentantki gospodarzy - dwa pierwsze miejsca zgarnęły odpowiednio Charlotte Purdue (1:10:38) i Steph Twell (1:11:33). Kolejne wielki ściganie ulicami stolicy Anglii już niebawem - na 28 kwietnia zaplanowano maraton w Londynie, gdzie oprócz Mo Faraha zobaczymy rekordzistę świata w maratonie Eliuda Kipchoge, rekordzistę świata w półmaratonie Abrahama Kiptuma, czy rekordzistę Japonii Shurę Kitatę.
Czas na wizytę w Japonii, skąd na przestrzeni ostatnich tygodni regularnie opisywaliśmy ciekawe biegi uliczne. W ten weekend jednym z ciekawszych biegowych wydarzeń w tym kraju był kobiecy maraton w Nagoyi, gdzie dość niespodziewanie zwyciężyła Helalia Johannes z Namibii z kapitalnym czasem 2:22:25, bijąc tym samym rekord swojego kraju. Przed biegiem nikt na poważnie nie brał pod uwagę Johannes w kontekście końcowego triumfu.
Na starcie pojawiła się bowiem bardzo mocna elita kenijsko - etiopska, na czele z byłą znakomitą zawodniczką z bieżni Meseret Defar, czy Visiline Jepkesho. 38-latka z Namibii rozegrała jednak znakomicie ten bieg od strony strategicznej, pozostając przez wiele kilometrów za plecami zmieniających się ciągle na prowadzeniu rywalek. Jak wspomniała w wywiadzie na konferencji prasowej, w drodze po zwycięstwo zmagać się musiała nie tylko z trudami dystansu ale i z kłopotami żołądkowymi, które jednak udało jej się przezwyciężyć w drugiej części rywalizacji.
Bieg w Nagoyi był również bardzo udany dla reprezentantek Japonii, spośród których aż 5 spełniło normy kwalifikacyjne pozwalające na przepustkę do japońskich eliminacji maratońskich do igrzysk olimpijskich w Tokio. Pozostajemy w Japonii i przenosimy się do Otsu, w południowe rejony wyspy Honsiu, gdzie rozegrane zostały zawody Lake Biwa Marathon. W biegu tym, rozegranym w trudnych wietrznych i deszczowych warunkach również doszło do niemałej niespodzianki - oto faworytów z Etiopii, oraz znakomitego reprezentanta RPA Stephena Mokokę pogodził Marokańczyk Salah Eddine Bounasr, który wygrał bieg z czasem 2:07:52 poprawiając tym samym o ponad półtorej minuty swój rekord życiowy.
Podczas opisywanego maratonu oglądaliśmy typowy obrazek dla japońskich biegów, gdzie krok w krok za zaproszoną na start elitą podąża w samobójczym dla siebie tempie ogromny tłum anonimowych często japońskich biegaczy, z zaciśniętymi zębami licząc na jak najdłuższe utrzymanie się w czołówce. Tak było i tym razem, gdzie mimo bardzo mocnego tempa i półmetka osiągniętego w 1:04:14 wciąż na tym etapie na czele widzieliśmy około 30-tu zawodników. Od tego czasu wielu biegaczy znacznie zwolniło, bądź po prostu schodziło z trasy, a wykrystalizowała się ścisła czołówka walcząca o zwycięstwo - wspomniany Marokańczyk Bounasr wydarł zwycięstwo Etiopczykowi Asefie Teferze już na finałowym okrążeniu na bieżni stadionu, gdzie wykazał się większym zapasem prędkości.
Najlepiej z Japończyków spisał Kenji Yamamoto, który z czasem 2:08:42 był siódmy, ósme miejsce przypadło zaś Yukiemu Kawauchi - zwycięzca maratonu w Bostonie sprzed roku uzyskał bardzo dobry czas 2:09:21, co jest jego trzynastym w karierze wynikiem maratońskim poniżej 2 godzin i 10 minut.
Z Japonii powracamy do Europy, konkretnie do hiszpańskiej Katalonii, gdzie w zdecydowanie cieplejszym klimacie, sprzyjającym szybkiemu bieganiu śledziliśmy wydarzenia podczas Zurich Marató de Barcelona - biegu cieszącego się odznaczeniem BRONZE przyznawanym przed federację IAAF. Szeroka koalicja afrykańska w biegu mężczyzn, w tym zakonktraktowana grupa "zająców" miała postawiony jasny cel przez organizatorów - zmierzyć się z rekordem trasy 2:07:30
Jeszcze na półmetku przebiegniętym w 1:03:14 w walce o ten cel liczyło się 10 biegaczy, w tym Eliud Kiptanui, Anthony Maritim czy biegający w barwach Bahrajnu Alemu Bekele. To właśnie 29-letni Bekele zdecydowanie odjechał rywalom na 38-mym kilometrze i popędził do mety, gdzie zameldował się z czasem 2:06:04, rozprawiając się zarówno z rekordem trasy imprezy w Barcelonie, jak i o ponad 5 minut poprawiając swój własny rekord życiowy 2:11:20, ustanowiony przed rokiem w Madrycie.
O kapitalnym poziomie zawodów niech świadczy fakt, iż drugi i trzeci zawodnik na mecie: Abebe Negewo i Anthony Maritim również finiszowali w czasie poniżej 2:07
"Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego czasu - na podstawie mojej formy i treningu jaki wykonałem przez ostatnie miesiące marzył mi się wynik około 2:08. Świetna pogoda i bardzo szybka trasa sprawiły jednak, że przełamałem swoje bariery i pobiegłem dużo szybciej." - relacjonował swój występ Bekele, który w drodze po zwycięstwo zastosował taktykę negative splits biegnąc pierwszą połówkę w czasie 1:03:14, natomiast drugą w 1:02:50
Bieg pań w Barcelonie zdominowała Etiopka Kuftu Tahir z nowym rekordem życiowym 2:24:44, który to wynik jest również nowym rekordem trasy.
Pozostając na południu Europy przenosimy się do Włoch, gdzie doskonały poziom towarzyszył niedzielnemu półmaratonowi Roma - Ostia. Pochodząca z Kenii reprezentantka Izraela Lonah Chemtai Salpeter sięgnęła po zwycięstwo w biegu pań z rewelacyjnym wynikiem 1:06:40. Mistrzyni Europy z Berlina na dystansie 10.000 metrów coraz pewniej czuje się również w rywalizacji ulicznej - jej wynik to czas zaledwie o 2 sekundy gorszy od rekordu trasy imprezy we Włoszech ustanowionego przed 7 laty przez Kenijkę Florence Kiplagat.
"Jestem bardzo zadowolona ze swojego występu, obecnie jestem w trakcie przygotowań do wiosennego maratonu i ten start był próbą generalną przed tym startem."- dzieliła się swoimi spostrzeżeniami Salpeter, której rekord życiowy na królewskim dystansie z jesieni 2018 wynosi 2:24:17
Bieg mężczyzn zwyciężył Guye Adola z Etiopii z czasem 1:00:17. Zawodnik ten na szerokie wody wypłynął w 2017 roku, kiedy to kibice na całym świecie śledzili jego zaciętą rywalizację z Eliudem Kipchoge podczas maratonu w Berlinie, gdzie ostatecznie zajął on 2-gie miejsce z czasem 2:03:46. Tym razem 28-latek do swojej kolekcji dołożył triumf w mocno obsadzonym półmaratonie Roma - Ostiia, gdzie rozprawił się z bardzo mocnymi rywalami, jak Moses Kibet, Cornelius Kangogo czy Geoffrey Yegon.
"Zwycięstwo i bardzo dobry czas jaki uzyskałem to zwiastuny, że wracam do wysokiej formy. Dzisiejszy bieg daje mi dużą dawkę pewności siebie przed maratonem, który czeka mnie już niebawem."- mówił dziennikarzom Adola. Czołowa trójka na mecie pobiegła szybciej niż 1:01 i aż 7 biegaczy uporało się z barierą 1:03 - w tym najlepszy z Europejczyków, mocno dopingowany przez kibiców zgromadzonych na trasie Włoch Stefano La Rosa, który uzyskał świetny wynik 1:02:29.
10.03.2019: Lake Biwa Mainichi Marathon (Otsu, Shiga, Japonia)
Mężczyźni:
1. Alemu Bekele BRN 2:06:04
2. Abebe Negewo ETH 2:06:49
3. Anthony Maritim KEN 2:06:54
4. Philemon Kacheran KEN 2:07:12
5. Limenih Getachew ETH 2:07:30
6. Laban Mutai KEN 2:08:07
7. Brian Kipsang KEN 2:09:07
8. Gizachew Hailu ETH 2:09:26
9. Laban Korir KEN 2:09:36
10. Jackson Kotut KEN 2:14:28
Kobiety:
1. Kuftu Tahir ETH 2:24:44
2. Josephine Chepkoech KEN 2:25:20
3. Joy Kemuma KEN 2:25:35
4. Alice Cherono KEN 2:26:51
5. Aberash Fayesa ETH 2:28:14
6. Tigist Teshome ETH 2:29:17
7. Meseret Abebayehu ETH 2:30:23
8. Euliter Tanui KEN 2:38:13
9. Johanna Eriksson 2:39:27
10. Caroline Jepchirchir KEN 2:41:07
10.03.2019: Roma-Ostia half-marathon (Włochy)
Mężczyźni:
1. Guye Adola ETH 1:00:17
2. Justus Kangogo KEN 1:00:18
3. Geoffrey Yegon KEN 1:00:23
4. Cornelius Kangogo KEN 1:01:22
5. Moses Kibet KEN 1:02:24
6. Emmanuel Kipsang KEN 1:02:24
7. Stefano La Rosa ITA 1:02:29
8. Kiprono Kipkemoi KEN 1:03:38
Kobiety:
1. Lonah Chemtai Salpeter ISR 1:06:40
2. Diana Kipyokei KEN 1:07:13
3. Antonina Kwambai KEN 1:07:50
4. Muliye Dekebo ETH 1:07:57
5. Perine Nenkampi KEN 1:09:25
6. Jordan Hasay USA 1:11:06
10.03.2019: Vitality Big Half, London (Wielka Brytania)
Mężczyźni:
1. Mo Farah GBR 1:01:15
2. Bashir Abdi BEL 1:01:16
3. Daniel Wanjiru KEN 1:01:17
4. Dewi Griffiths GBR 1:03:17
...6. Wilson Kipsang KEN 1:04:07