Od redakcji: Poniższy tekst jest kopią listu, jaki został wysłany do redakcji magazynu "Jogging". Jego autor zwrócił się z prośbą do serwisu "Maratony Polskie" o opublikowanie go także w naszej witrynie, mamy więc do czynienia z listem otwartym. Prośbę spełniamy w myśl zasady, że każdy nadesłany tekst, o ile nie zawiera treści ewidentnie obraźliwych, będzie zamieszczony w serwisie.
Warszawa, dnia 4.12.2001
Redakcja "Joggingu"
ul. Reymonta 10/127
01-842 Warszawa
Szanowny Panie Redaktorze!
Po przestudiowaniu wiadomości zawartych w "Joggingu" nr 6/2001 zrobiło mi się smutno, a to za sprawą nieścisłych i niekiedy mylących informacji, które "poszły w Polskę". Ale do rzeczy:
1. Nie ma spotkania FKB w Spale w dniach 7-9.12.2001 r. Dementowałem to doniesienie na zapytania kolegów z kraju. Takie spotkania odbywają się co dwa lata.
2. Nie ma biegu sylwestrowego w Warszawie w br. Na tę informację pomstują pracownicy STOS.
3. Mój artykuł o biegu Radzymin-Ossów, po pewnym retuszu-cenzurze, przypisał Pan niejakiemu Robertowi Wernerowi z Bydgoszczy. Jeśli Pan w to nie wierzy, służę kopią opracowania. Szkoda, że ocenzurował Pan ten artykuł, jak również artykuł o mistrzostwach Polski weteranów w Golubiu-Dobrzyniu. Pisząc te artykuły nikogo nie obraziłem a jedynie wskazywałem na to, że pewne sprawy można organizować lepiej ku zadowoleniu biegaczy. Jako biegacz, i nie tylko, mam wprost obowiązek nawoływać organizatorów imprez do stosowania dobrych obyczajów (wręczania medali na mecie i wyróżniania wiernych maratonowi lęborskiemu, tych którzy przebiegli wszystkie 10 maratonów) przy otwartej kurtynie a nie drogą pocztową. Na szczęście Organizator maratonu w Lęborku w wyniku mojej sugestii wstrzymał rozsyłanie wyróżnień, gdyż ta metoda byłaby przez biegaczy przyjęta bardzo krytycznie. Rozumiem Pana Redaktora, że stosując korektę moich artykułów w żaden sposób nie chciał Pan dotknąć swoich Przyjaciół-organizatorów imprez. Ja też nie chciałem. Ale nie można pochwalać tego, co jest nieobyczajne.
4. Zamieścił Pan klasyfikację w kategoriach wiekowych mistrzostw Polski weteranów w Golubiu-Dobrzyniu. To dobrze. Ale źle, że zrobił Pan to wybiórczo, tzn. że w niektórych kategoriach podał Pan dosłownie wszystkich, a w innych tylko niektórych, np. w kategorii 65-69 lat mężczyzn wymienił Pan tylko 4 osobników, stwarzając przypuszczenie w kraju, że w tej kategorii startowało tylko 4 biegaczy, a ja byłem czwarty. Oczywiście jest to nieprawda. Ta nieprawda dotknęła mnie w "Joggingu" już po raz drugi. Nie lepiej stosować czytelne zasady podawania trzech lub sześciu w kategorii? I będzie bez pretensji i sprawiedliwie.
5. Jestem przekonany, że artykuł o XXIII Maratonie Warszawskim napisał Pan jeszcze przed rozegraniem tego maratonu. Podobne zdanie wyrażali biegacze po Biegu Niepodległości i w ratuszu na podsumowaniu GP Warszawy. Biegacze uważają, że Organizatorów w żadnym przypadku nie wolno chwalić za przebieg tego maratonu. Niestety dopiero znacznie później dowiedział się Pan o wielkich wpadkach organizacyjnych, które w znacznym skrócie przekazałem Panu w rozmowie telefonicznej. To był maraton skandaliczny a "zasługę" za taką ocenę należy przypisać organizatorom, którym niestety brakuje kompetencji, braku poszanowania dla biegaczy i wiedzy na temat biegania. Niewielu wie o tym, że ostatni zawodnik na mecie chciał sprawić lanie tym, którzy chcieli go zdjąć z trasy biegu. I dobrze by zrobił. Organizatorzy zapomnieli, że tabakiera jest dla nosa a nie odwrotnie. Jak to jest, że "Przegląd Sportowy" i "Życie Warszawy" doniosły, że wszyscy maratończycy "zmieścili się" w limicie czasowym. Ależ to kpina z biegaczy! Jeżeli mamy walczyć o przyszłość maratonu - czyńmy to razem.
Łączę pozdrowienia
Tadeusz Andrzejewski
|