|
Udział w Igrzyskach Olimpijskich to marzenie niemal każdego sportowca czynnie trenującego swoją dyscyplinę sportową. Nie inaczej jest w bieganiu. Wielu zawodników z kilkuletnim wyprzedzeniem planuje uzyskanie minimum (wskaźników) na imprezę docelową spełniając tym samym swoje cele i marzenia.
Polski Związek Lekkiej Atletyki poinformował 20 stycznia 2011 roku o terminie zdobywania minimalnych wskaźników wyznaczonych przez IAAF na Igrzyska Olimpijskie w Londynie, które odbędą się w 2012 roku. W specjalnym newsie na stronie www.pzla.pl można przeczytać, że „Minima w chodzie i maratonie można uzyskiwać od 1 stycznia 2011 r. do 8 lipca 2012 r.”.
Podane zostały również miasta w których można uzyskiwać wskaźniki. Są to maratony organizowane w następujących miastach: Poznań, Kraków, Warszawa, Wrocław, Toruń, Jelcz, Dębno oraz Łódź. Miejsca biegów zostały zaakceptowane przez IAAF.
Zabrakło natomiast najważniejszych informacji. Jakie są wskaźniki (minima) na Igrzyska Olimpijskie w Londynie 2012?
Postanowiliśmy zapytać o to u źródła, czyli w siedzibie PZLA. Informacja jaką uzyskaliśmy jest nieco zaskakująca i mówi o tym, że informacja zawarta w newsie informuje o terminach zdobywania wskaźników wyznaczonych przez IAAF. Warto zaznaczyć, że te zazwyczaj bardzo mocno różnią się od wskaźników PZLA, czyli tych decydujących o wyjeździe na imprezę sportową.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wskaźniki PZLA zostaną podane w kwietniu. Zatem jaki jest cel podawania terminu zdobywania minimów od 1 stycznia 2011 roku? Jak uzyskać minimum olimpijskie podczas kwietniowych maratonów w Dębnie czy w Krakowie, w kilka dni po ich ogłoszeniu?
Zaskakująca jest również lista polskich biegów na których te wskaźniki można zdobywać. Maraton w Łodzi nie odbywa się już od blisko dwóch lat, i nic nie wskazuje na to, by miał podnieść się z popiołów. W Maratonie Metropolii (z Torunia do Bydgoszczy) dwa lata temu zmieniono trasę i nie spełnia ona podstawowych warunków IAAF (start i meta nie mogą być od siebie oddalone o więcej niż o 50% długości trasy). Natomiast maraton w Jelczu Laskowicach jest imprezą wybitnie kameralną, zatem ciężko się spodziewać na niej Szosta czy Chabowskiego walczącego o wyjazd na Igrzyska Olimpijskie.
Dlaczego te terminy są takie istotne?
Niedawno PZLA podał termin zdobywania wskaźników na Mistrzostwa Świata w Lekkiej Atletyce, które odbędą się w tym roku w Korei Południowej. Minimum można zdobywać w terminie 1 marca 2010 do 30 kwietnia 2011. Wskaźnik dla mężczyzn ustalono na 2:10:30.
Dla przykładu, jeśli zawodnik pobiegłby 10 kwietnia 2011 roku w Dębnie 2:10:25 zdobył by tym samym prawo startu na Mistrzostwach Świata oraz jednocześnie prawo do startu na Igrzyskach Olimpijskich (gdyby znał wskaźnik). Miałby ponad rok na przygotowania spokojne do Igrzysk Olimpijskich.
Taką sytuację miał po Igrzyskach Olimpijskich Henryk Szost, który miał ważny wskaźnik również na Mistrzostwa Świata w Berlinie, jednak z powodu kontuzji na nich nie wystartował.
Czy nie jest tak, że PZLA najpierw pozwala startować zawodnikom, a następnie ustala pod te wyniki wskaźniki na imprezy docelowe? Przykład podobnej sytuacji mieliśmy kilka lat temu z Pawłem Ochalem, który podczas Maratonu Warszawskiego pobiegł 2:12:20, gdzie minimum miało być ustalone na 2:12:30. Po krótko trwałej radości zawodnika, zostało zmienione na 2:12:00 i Ochal kwalifikacji tym samym nie wywalczył.
Niestety pomimo kilku prób nie udało nam się otrzymać odpowiedzi na nasze pytania z PZLA. Sytuację oddaję pod ocenę czytelnikom portalu. |
| | Autor: Gulunek, 2011-02-06, 07:45 napisał/-a: Pewnie lepiej jak kilku "zasłużonych" pojedzie wystartować w zawodach na trawie.... | | | Autor: henry, 2011-02-06, 13:53 napisał/-a: Ten temat był poruszany na tym forum wielokrotnie. Nie bronię tu PZLA ale maratończycy są częściowo zaistniałej sytuacji sami winni. Maratończycy kobiety jak i mężczyźni to oddzielna grupa zawodników w PZLA. To nie to co 100 m czy skok wzwyż itd. Maratończycy nie chcą się podporządkować regulaminowi PZLA , nie chcą trenerów, menażerów z PZLA tylko wszystko robią sami. Sami ustalają sobie starty i jeżdżą w zasadzie za swoje pieniądze tam gdzie idzie coś wygrać. Ponieważ startują często i ciągle nigdy nie potrafią zrobić odpowiedniego treningu i dlatego wyniki średnie. Kiedy już w ubiegłym roku coś tam w Wiedniu nabiegali to nie potrafili później tych wyników powtórzyć. Wysłana ekipa na Mistrzostwa Europy 4 osoby , tylko jedna osoba kończy bieg. Nie widzę narazie Polaka, który by mógł biegać poniżej 2, 10 a więc wyjazd do Londynu po punkty czy medale nie wchodzi w grę. Pezla natomiast wysyła tylko zawodników mających szanse na medale. | | | Autor: jaworek36, 2011-02-06, 14:36 napisał/-a: He,he ...zdobywanie minimów na trasach które nie istnieją (Łódź), albo pozostałych na których z wielu względów jest niemożliwe !!! Świadczy to dobitnie jacy to tam "fachowcy" od sportu przesiadują - kompromitacja to mało powiedziane. PZLA zawsze miał gdzieś polskich maratończyków, tak było 20 lat temu i widzę jest do dziś. Ciekawe jakie minima będą musieli wypełnić działacze zanim ich nadmierny tłumek zostanie skompletowany na jakikolwiek wyjazd? PZLA i PZPN to organizacje które nic się nie zmieniły od lat, swoją działalnością szkodząc wielu wybitnym postaciom sportu. Znając życie - na niczym nie znający się "działacze" PZLA - do końca będą "mieszać" przy minimach nie tylko maratońskich, siejąc zamieszanie i niepokój wśród sportowców | | | Autor: henry, 2011-02-06, 15:14 napisał/-a: W władzach PZLA są między innymi . Robert Korzeniowski, Artur Partyka, Sebastian Chmara, Paweł Januszewski, Stanisław Szudrowicz i w międzynarodowych Irena Szewińska. Wszyscy Ci to najlepsi Polscy sportowcy Lekkoatleci lat minionych medaliści olimpijscy , mistrzostw Świata lub Europy więc chyba nie są to przypadkowi ludzie. ? | | | Autor: conifer, 2011-02-06, 15:41 napisał/-a: Z artykułu:
"Podane zostały również miasta w których można uzyskiwać wskaźniki. Są to maratony organizowane w następujących miastach: Poznań, Kraków, Warszawa, Wrocław, Toruń, Jelcz, Dębno oraz ŁÓDŹ."
Czy w 2011 lub 2012 roku przewidywany jest w ogóle maraton w Łodzi? | | | Autor: dzaczyk021193, 2011-02-06, 15:53 napisał/-a: Myślę że minima zostaną podane dlatego w kwietniu że na koniec marca zostaną rozegrane w Polsce 2 maratony(Katowice,Jastrowie) i to będzie jedna z pierwszych okazji by sprawdzić swoją formę na trasach w Polsce. I dopiero po ukazaniu się oficjalnych wyników z obu biegów zostaną podane minima na IO w Londynie.
A co do trenerów osobistych to ja się w ogóle nie dziwie. Wyobraźcie sobie że Polscy maratończycy mają jednego wspólnego trenera. Jak wiadomo, czołowi Polscy maratończycy biegają na wyrównanym poziomie i każdy z nich jeździ za kasą na zawody więc wierzą w swoich trenerów, że wyniosą ich na wyżyny swoich możliwości i to oni będą głównymi predententami do wygrywania głównych wygranych na biegach. | | | Autor: amd, 2011-02-07, 12:05 napisał/-a: Średniak może w roku mieć kilka startów na wysokim poziomie. Maratończyk może wystartować ze dwa razy, do tego musi mieć farta (niełatwo jest mieć możliwość poprawienia nieudanego startu). Właśnie ta niezgoda na "jakoś to będzie", na prowizorkę, na trenera do którego nie ma się zaufania (bo niczego nie osiągnął) pokazuje podejście maratończyka któremu zależy na odniesieniu sukcesu. To jest poważne podejście. Reguły powinny być równie jasne, na przykład (dla seniorów) liczą się wyniki uzyskane na atestowanych trasach w 2011 roku, minimum wynosi na przykład 2:12, kwalifikację ma powiedzmy trzech najlepszych (z najlepszymi czasami powyżej limitu).
Albo "na sposób amerykancki" - minimum kwalifikacyjne uprawniające do startu w eliminacjach, a potem jesienią 2011 jakiś maraton dla profich. Trzech pierwszych jedzie.
Od momentu ogłoszenia nominacji PZLA wypłaca miesięczną pensję do zawodów. Może postawić warunek - żadnych startów w maratonie przez Londynem (pod groźbą cofnięcia nominacji, zwrotu kasy etc,), jeżeli musi. I szlus.
Albo traktujemy się poważnie albo dalej bawimy w przedszkole. | | | Autor: jusmar, 2011-02-07, 12:30 napisał/-a: Pomysł najlepszy z możliwych ale w Polsce nie do zrealizowania. W USA mają grupy maratońskie sponsorowane przez duże korporacje, u Nas biegacze zarabiają głównie "z ulicy". Mi osobiście podoba się podejście Amerykanów. Nie ma Cię w trójce to do widzenia (wyjątek mistrzowie olimpijscy, ale mają obowiązek startu w mistrzostwach kraju). Jak jesteś słabszy a chcesz jechać do Londynu na IO, to tylko na wycieczkę na własny koszt. | | | Autor: Dario, 2011-02-09, 18:46 napisał/-a: Czeski związek ogłosił minima na IO w Londynie dla maratończyków, dla mężczyzn to: 2:16:00, a dla kobiet: 2:37:00. | | | Autor: adamus, 2011-02-09, 18:50 napisał/-a:
No ale te wyniki to Czesi mają uzyskać w górskim maratonie?:)) | |
|
|
| |
|