2011-04-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| podsumowanie półmaratonów (czytano: 2720 razy)
Pierwsze koty za płoty czyli jak w roli kibica oceniam półmaratony z minionych dwóch weekendów:
Poznań. Mamy kolejny rekord frekwencji o ponad tysiąc zawodników. Wprawdzie przewidywałem wzrost ale nie aż w takiej skali. Jeszcze na 3 tygodnie przed startem było zapisanych 2500 jak pamiętam zainteresowanych, co świadczy że w przeciągu trzech tygodni zapisało się prawie drugie tyle. Organizacyjne jak zwykle na wysokim poziomie i wystarczył jeden błąd ochroniarza który nie wpuścił wózkowicza na metę i już wielka afera i nagle zapomniano ile tak naprawdę organizatorzy zrobili dla nas, tylko wszystko medialnie się kręci wokół tej jednej afery. Owszem coś takiego nie powinno mieć miejsca, organizatorzy przeprosili, po proteście pokrzywdzonego w wynikał ujęli-ale niesmak pozostał. Rewelacyjne zespoły na trasie. Biuro zawodów na Arenie -dobry pomysł, ale Expo nie wszystkim sie już podobało, rewelacyjne kapele na trasie, świetni kibice. Mogłyby być lepsze medale. Więcej wolontariuszy w strefie mety, bo był podobno z tym lekki chaos. Dekoracja zwycięzców gdzieś na uboczu. Długie kolejni po jedzenie i napoje. Błędnie ustawiony pomiar maty na 10km.
Ktoś narzekał że słabe nagrody i brak polskiej czołówki na starcie... Nagrody dla pierwszej trójki były porównywalne do Warszawy, z tym że w Poznaniu nie zwracano kosztów podróży czy też nie dawano mocnym zawodnikom za start. W efekcie Polacy nie byli zainteresowani wystartowaniem tutaj, a Kenijczycy owszem, ale nie jest dla nich też tak kolorowo jakby się wydawało. Kenijczycy przylecieli na własny koszt do Warszawy(sam bilet to ok 3000PLN), mowa w tej chwili o trzech zawodnikach, do mety jako pierwszy zresztą dotarł tylko jeden, pozostała dwójka nic nie zarobiła (czwarte miejsce i jeden zszedł z trasy), niektórzy się mocno zapożyczają żeby przylecieć po startować w Europie, niektórym sie udaje, ale jeszcze większy odsetek niestety popada w jeszcze większe długi. Owszem nie przylecieli tylko na ten jeden bieg, ale muszą za coś opłacić sobie utaj pobyt. O wiele korzystniej wyszli Kenijczycy którzy przyjechali wraz z dwoma holendrami – w kraju tulipanów rynek jest obsadzony i u nas im sie poszczęściło (men 2 i 3 miejsce, kobiety 1 i 2 miejsce) łącznie zarobili 16000PLN, po odliczeniu podatku i kosztów podróży dyszkę mają dla siebie . Tak więc jeszcze z dwa starty i mają nie zły przelicznik.
Warszawa. Jak czytam opinie to nie nożna się niczego doczepić, wszak wysokie było wpisowe, i rok temu było to można odczuć na frekwencji, ale wystarczył kolejny rok by przyzwyczaić ludzi do cen i już jest znaczny wzrost frekwencji. Co do elity to jak wspomniałem dla pierwszej trójki nagrody były porównywalne jak w Warszawie, ale tutaj zawodnik był doceniany. Kenijczycy mieli wykupiony bilet lu zwracano jego wartość. Przeciętny mocny Polak mógł liczyć na 2000PLN startowego, czy to dużo? Jak na nasze warunki, to myślę że jest nie źle, chociaż podobno Szost czy Chabowski narzekali że jest ciężko i słabo z tą kasą, ale ja chciałbym mieć ich problemy...(oboje są w mundurówce tak więc mają stałą pensje i w razie kontuzji zawsze mają z czego żyć, dodatkowo przecież na obozy wyjeżdżają kiedy chcą - tak więc nie jeden chciałby mieć z nas taką pracę...). Padły też rekordowe wyniki, lecz to nie zawsze trasa robi z niej szybką, lecz sami zawodnicy, Ci co biegali też dzień wcześniej w Pradze, mają porównanie że tam nie biega się szybciej...
Organizacyjnie wpadek jako tako nie było, ale jest problem z powierzchnią i obsługą depozytów-za małe strefy startowe, zawodników przybywa i organizatorzy powinny wziąć pod uwagę przy planowaniu pojemności strefy startowej i przepustowości punktu wydawania depozytu. Bardzo zachwalany była trasa, dla kogoś kto nie zna Warszawy-to mógł w miły sposób ją zobaczyć:) Bardzo dobry pomysł by biuro zawodów znajdowało się w Centrum Olimpijskim
Praga. Jak oni to robią? Statystycznie biega tam znacznie mniej ludzi niż w Polsce, a startuje tam tyle osób co dwa największe półmaratony razem wzięte (Poznań i Warszawa). Może dlatego że to już 13-edycja i bieg ma swoje tradycje? Ale przecież co roku bieg rozwija się z zastraszającym tempie. Wpisowe droższe niż w Warszawie, dojazd pociągami z Polski do Pragi jest dość kiepski(o wiele szybciej dojadę do Berlina). Wyniki, wszak - pierwszy zawodnik rekord trasy z wynikiem poniżej jednej godziny, ale za wygranie dostał 20.000 euro, tak więc gdyby takie same nagrody były w Warszawie, to zapewne wyniki byłyby porównywalne.
Dąbrowa Górnicza. Z ocen wynika że w tym roku jest to najlepiej zorganizowany bieg w Polsce. Wprawdzie nie ma co porównywać do aglomeracji większych miast, bo nie wiadomo jakby organizacyjnie przyjąć kilka tysięcy osób. Ale Dąbrowa ma wspaniałe zaplecze dla zawodników. Przepiękny ośrodek sportowy, blisko aqua park, dość duży parking samochodowy. Wielka hala sportowa, gdzie odbywała się dekoracja. Wprawdzie bieg nie ma atestu, ale jest dobrze zmierzona przez atestatora pana Dziekońskiego. Kapitalna trasa z widokiem na jezioro nr4, następnie Pogoria 3. -jeden z uczestników porównał trasę z Lazurowym Wybrzeżem maratonu Nice -Cannes. Start stosunkowo wąski ale nikomu to jak widzę nie przeszkadzało, niemniej organizatorzy wzięli to pod uwagę i za rok prawdopodobnie start będzie w innym miejscu. Bieg był monitorowany, dzięki czemu kibice mieli możliwość oglądania bezpośredniej rywalizacji przez televim.
Sobótka. Kolejny rekord frekwencji. Tym razem trafnie w 100% przewidziałem liczbę uczestników.
I tutaj nowość: mianowicie tuż przed biegiem, rano, w dniu zawodów łatano dziury w asfalcie wszystko po to, by zapewnić bezpieczeństwo dla zawodników:) Biuro zawodów dobrze logistycznie(hala, szatnie, natryski) szybko i sprawnie. Jedynie na zakończenie zbyt długo czekano. Przepiękny medal, świetne jedzenie, wspaniali wolontariusze. Ktoś dał lekki minus za pierwszy punk odżywczy gdzie było tylko dwóch wolontariuszy, przez co stworzył sie tłok przy następnych punktach. Dodatkową adrenalinę co niektórym mógł przysporzyć helikopter z którego relacjonowano imprezę. Ciekawa i zarazem trudna trasa.
I na koniec moja sprawdzalność frekwencji:
Miasto, frekwencja (moja wsześniejsza prognoza)
Poznań 3500 zawodników (3100)
Warszawa 4698 zawodników (4200)
Sobótka 1200 zawodników (1200)
Praga 7229 zawodników (8000)
Dąbrowa Górnicza 734 zawodników(700)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu adamus (2011-04-08,10:08): Napisałeś , że Chabowski jest "mundurowym". To dobrze bo w tej chwili to jedyna możliwość w Polsce aby utrzymać się z biegania. A w jakich konkretnie służbach "służy" i w jakim klubie?? Krzysiek_biega (2011-04-08,10:40): Marcin Chabowski jest żołnierzem zawodowym w stopniu marynarza w Komendzie Portu Wojennego w Gdyni. Zawodnik Klubu Sportowego „Flota Gdynia” oraz podopieczny trenera Zbigniewa Rolbieckiego michu77 (2011-04-08,13:11): Interesujące zestawienie... Co do opinii o Warszawie, to potwierdzam wszystkie spostrzeżenia ;) Krzysiek_biega (2011-04-08,13:46): dziękuję za komentarze. Staram się być obiektywny i pisać wszystko co myślę, oczywiście w miarę dobrego smaku:) olfen (2011-04-08,14:02): Krzysiu trzeba jeszcze obiektywnie dodać że Dąbrowa nie widziała tylu kibiców ,oklaski, doping nawet na Pogorii banery kibiców były.Ostatni kilometr to jeden fantastyczny doping.Pogoda dopisała i mieszkańcy miasta także. Krzysiek_biega (2011-04-08,14:15): Oczywiście Jarku, o pogodzie jedynie celowo nigdzie nie pisałem, bo na to organizator nie miał wpływu. Master Piernik (2011-04-08,18:20): Dlaczego Pabianickiego półmaratonu nie wziąłeś pod uwagę ? evitah (2011-04-08,18:58): W Sobótce najazd zza wschodniej granicy:( Krzysiek_biega (2011-04-08,19:08): Damianie, pierwotnie chciałem ocenić tylko Poznań, Warszawę i Prage, ale niespodziewanie nieco mniejsza Dąbrowa Górnicza doszła - którą oceniło aż 73 jak do tej pory internautów. Dla porówniania Pabianice oceniło na razie 10 osób. Żeby ocenić daną imprezę potrzebowałem mieć więcej danych. zbig (2011-04-12,06:19): Nie podobał mi się medal z Sobótki w tym roku. Innym chyba też, bo słyszałem takie rozmowy na hali. Że medal jest po prostu brzydki. W zeszłym roku był z czystej miedzi, dwa lata temu z mosiadzu (może brązu?), to myślałem, że teraz bedzie z platyny ;-) Przecież to zagłębie miedziowe, gdzie z podziemi wydobywa sie również złoto, srebro i platynę :) Krzysiek_biega (2011-04-12,09:18): Dzięki za komentarz, ja pierwsze słyszę że Sobótka ma kopalnię złota:) zbig (2011-04-13,17:27): No nie w samej Sobótce, ale nie daleko:
... W 2009 roku KGHM Polska Miedź S.A. sprzedała 509,9 tys. t miedzi, 1 198 t srebra oraz 818 kg złota. ;-)
zbig (2011-04-13,17:29): Myślałem, że jak w zeszłym roku były miedziane, to teraz organizator pójdzie za ciosem i kolej na szlachetniejszy kruszec? :)
|