Ze srebrnym medalem powrócił z Republiki Południowej Afryki - Maciej Ciepłak. Zawodnik Piasta Gliwice uczestniczył tam w światowym chalangu maratończyków, do którego zgłosiło się 25 tysięcy biegaczy z całego świata w tym 4200 kobiet. W biegu było co najmniej 80 kandydatów do zwycięstwa a wszystkich mobilizowały 3 kg. złota, które miał dodatkowo otrzymać pierwszy na mecie.
Comrades Marathon to bieg o randze Światowego Challangu rozgrywany na dystansie 56 mil, czyli 88 kilometrów w sub tropikalnym klimacie Afryki. Trasa tego biegu wiedzie z Durbanu położonego nad Oceanem Indyjskim w prowincji KwaZulu-Natal. Miasto to zamieszkują w 75% Zulusi a wśród 10% grupy białych mieszka tam spora rzesza Poloni. Z Durbanu trasa stopniowo się wznosi i poprzez Royal Natal Narodowy Park wśród ananasów i palm zawodnicy najpierw wbiegają na 30 kilometrze na wysokość 336 m n.p.m., na 50 kilometrze wysokość ta osiąga 762 m, aby na 84 kilometrze znaleźli się w Mpusheni 824 m. nad poziomem morza. Meta znajduje się na wysokości 600 m. n.p.m w Pietermaritzburgu.
W biegu tym może wystartować zawodnik zrzeszony w klubie mający ukończone 18 lat i biegający maraton w czasie poniżej 4 godzin i 30 minut.
W rozmowie telefonicznej przebywający w Republice Południowej Afryki Maciej Ciepłak pozdrowił wszystkich Czytelników Dziennika Zachodniego, swoich kibiców, sponsorów oraz obiecał po przyjeździe podzielić się wrażeniami z udziału w tym egzotycznym biegu. W Durbanie jest obecnie 26'C a temperatura wody w Oceanie wynosi 20'C są to doskonałe warunki do treningu mówił Ciepłak nie chciał jednak komentować swoich szans w tym biegu.
Przypomnijmy, że Maciej Ciepłak jest wraz z drużyną brązowym medalistą Mistrzostw Świata w biegu na 100 kilometrów, a na początku tego roku wygrał on półmaraton w partnerskim mieście Gliwic, w Dessau. Comrades Marathon jest jednym z dwóch najtrudniejszych biegów w Afryce a zarazem jest to jeden z najbardziej prestiżowych ultramaratonów na świeci co tłumaczy tak dużą ilość startujących i to że jest nazywany "human race". W tegorocznych zmaganiach oprócz tysięcy miejscowych biegaczy uczestniczyło 809 zagranicznych reprezentantów. Najwięcej zawodników przyjechało z Kanady, Rosji, Bostwani, Australii, Niemiec, USA oraz Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandi. Polskę w tym kolorowym tłumie reprezentowali Maciej Ciepłak i Jarosław Janicki.
- Po przylocie do RPA najtrudniejszy był moment aklimatyzacji, przyzwyczajenia się do klimatu zwrotnikowego a muszę dodać że pomimo 24'C tam obecnie jest pora zimowa, słonce późno wstaje i szybko zachodzi - mówi zachwycony Afryką Ciepłak.
Biegacze na trasę maratonu wyruszyli o godzinie 5:30 na ranem, co oznajmiło pianie koguta, które miało symbolizować budzenie się nowego dnia i armatni wystrzał a wszystko to przy dźwiękach tradycyjnej Zuluskiej muzyki i tańcach miejscowych grup folklorystycznych. Odtąd dla najlepszych liczył się tylko upływający czas i pokonywane kilometry na górzystej trasie. Dla tych 20 tysięcy biegaczy była to jednak walka ze słabościami i chęć pokonania legendarnego dystansu, na co mieli 12 godzin.
Zwycięzcą 75 edycji maratonu został reprezentant Białorusi - mieszkający w Polsce Vładimir Kotov. Ten bardzo dobrze znany polskim biegaczom były olimpijczyk zaatakował i narzucił od początku mordercze tempo, na 74 kilometrze, kiedy to zbliżało się ostatnie z 5 wzgórz przed metą, zakatował na podbiegu ponownie by ostatnie 12 kilometrów przebiec samotnie ustanawiając nowy fenomenalny rekord trasy 5 godzin, 25 minut, 33 sekundy.
- Dzisiaj był mój dzień, biegło mi się znakomicie a po drugiej połowie byłem jeszcze mocniejszy, nie myślałem jednak o rekordzie trasy chciałem tylko wygrać - powiedział po biegu Kotov.
Maciej Ciepłak, który w Comrades Marathon uczestniczył po raz pierwszy, 56 mil czyli 87 kilometrów i 700 metrów jakie dzielą Durban od Pietermritzburga przy różnicy wzniesień 800 metrów pokonał w czasie 06:12:48. Wynik ten dał mu 38 pozycję wśród ponad 20 tysięcy biegaczy, którzy ukończyli bieg. Za uzyskany czas Ciepłak po biegu otrzymał srebrny medal. Przypomnijmy, że medal z tego kruszcu należał się każdemu, kto w tych trudnych afrykańskich warunkach zmieści się na mecie w limicie 7 godzin i 30 minut, co jest nie lada wyczynem.
- Konkurencja w biegu była ogromna, praktycznie było 80 zawodników, z których każdy mógł wygrać a wszystkich mobilizowała dodatkowa nagroda za pierwsze miejsce, jaką były 3 kg. złota, po starcie wydawało mi się, że jestem pięćsetny, dlatego musiałem mocno walczyć, aby przesunąć się do przodu. Sam moment startu porównuje do pierwszych kilometrów maratonu paryskiego, w którym ostatnio startowałem.
Ubiegłoroczny zwycięzca maratonu Jarosław Janicki był tym razem 17. Jak trudny jest to bieg może świadczyć przypadek 32 letniego policjanta Deona Swanepoela, który siedem razy ukończył Comrades Marathon, w tym roku jednak start przypłacił śmiercią, pięćdziesięciu innych biegaczy trafiło do szpitala.
- Innym przykładem jak ogromny jest to maraton obrazuje fakt że w ciągu ostatnich z sześciu minut dopuszczalnego czasu 12 godzin, 87 kilometr pokonało 1600 osób mówi biegacz z Gliwic.
- Chciałbym podziękować Wszystkim, dzięki którym mój start doszedł do skutku a szczególnie panu inż. Romualdowi Pakult z Zakładu Elektroinstalacyjnego - powiedział jeden z najlepszych polskich długodystansowców Maciej Ciepłak. Już 8 lipca Maciej Ciepłak wystartuje wraz z sztafetą Piasta Gliwice w 100 km biegu Cotbus - Zielona Góra.
|