Przestawiamy zwycięzców konkursu "Z życia buta biegowego". Konkurs trwał od początku stycznia, nadeszło wiele prac i dlatego postanowiliśmy udekorować pracę jednej kobiety i jednego mężczyzny.
Wygrana to para butów GHOST.
Wszystkie wyróżnione prace można zobaczyć na
stronie internetowej
Wśród kobiet wygrała 14-letnia Marzena Konopka pisząc prace „Jak Daleko Poniosą Nas Buty." Wśród mężczyzn wygrał pan Janusz Dubiel "Wreszcie ktoś mnie kupił"
Poniżej prezentujemy zwycięskie prace:
Marzena Konopka - „Jak Daleko Poniosą Nas Buty."
Jego życie niezwykle zwyczajne, każdy nadchodzący dzień przynosi straty, smutki, coraz bardziej doskwiera Ci tęsknota za tym co było, za tym co już nie wróci. Już wiesz – nic nie zmieni Twego życia. Myliłeś się..
Następnego dnia gdy tak bezcelowo przechadzasz się po mieście myśląc, co w tych czasach można znaleźć na pólkach w sklepie. Nic nie zatrzyma twego wzroku idziesz chcąc biegnąć przez życie. W pewnym momencie twój wzrok zatrzymuję sie na sklepie sportowym a twe oczy wlepione w parę butów do biegania. Myślisz- zwykłe buty niczym się nie różnią, inna podeszwa ..?,
lecz w sercu szczęście. Wiesz, ze są wyjątkowe ponieważ tylko one przywróciły twą uwagę, tylko tu się zatrzymałeś, tylko tu twe serce nie pozwoliło iść dalej. Wbiegasz do sklepu .. cały świat zatrzymuje się widzisz tylko buty, gdy dotykasz je widzisz przed oczami całą przyszłość.
Niezwlekając kupujesz je.. niepatrząc na cenę. Sprzedawca prosi Cie o 485 zł
ta cena nierobi na Tobie wrażenia wiesz, że są tyle warte. Ubierasz je juz w sklepie nie masz pojęcia co się dzieje. Na twej od zawsze posmutniałej twarzy pojawił sie uśmiech szczęścia. Biegniesz patrząc tylko w przyszłość tylko tam gdzie czeka na Ciebie coś wyjątkowego, nowe życie. Wszystko odmienił drobiazg za 485 zł. Za 485 zł kupiłeś nową przyszłość, kupiłeś szczęście.
Nie potrafisz złapać tchu biegniesz tyle ile one każą, biegniesz niezatrzymując sie ani na chwilkę, tak dziękujesz im za sens życia. Koniec dnia, lecz ty dalej biegniesz, dziwisz się – nigdy nie śmiałbym pobiec, a teraz ?..
Wracasz do domu, nie chcesz lecz one chcą.
Każdy następny dzień taki sam, lecz wyjątkowy bo one są z tobą.
Dziennie przebiegasz ok. 34 km. Przechodzisz ok. 17 km.
Nie czujesz się zmęczony.. Tak jest przez kilka lat. Są z Tobą każdego dnia, każdego dnia pozwalają sie cieszyć życiem. Cierpienia, Smutki, Tęsknota zostały gdzieś tam daleko wraz z szarą przeszłością. Nie chcesz tam wracać, chcesz być zawsze TU w tym bajecznym świecie TU gdzie liczy sie to ile przebiegniesz, z kim i jak. Przebiegasz dużo, bardzo dużo, w towarzystwie czegoś wyjątkowego w niezwykły sposób w taki jaki toczy sie twój świat.
Nie dopuszczasz do siebie myśli, że kiedyś się zniszczą, że będziesz już bez nich. Ta myśl jest jedyną myślą, której się boisz. Boisz sie utraty szczęścia.
Biegasz cały czas .. dostrzegasz, że za niedługo nadejdzie czas rozstania, że będziecie się musieli pożegnać. Oswaja się z tą myślą. (nie jest to łatwe)
Podjął decyzje- pozwoli im odejść tak by mógł czuć choć cząstkę ich istnienia.
Zdecydował również, że ostatni raz pobiegnie w nich na cmentarz swej ukochanej matki. Mieszka w Zdzieszowicach a grób matki znajduje sie w Częstochowie.
Przebiegnie 90 km. W podziękowaniu butom za te kilka lat szczęścia, wybrał trasę do Częstochowy bo właśnie tam leży najdroższa osoba jego życia (Mama), dziękuje jej za przyjście na świat. Biegł, biegł, biegł
z miłości, los obdarzył go czymś niespotykanym gdyby mógł przytuliłby je, lecz one go nie mogły. Wiedział, że biegnie dla nich. W biegu nikt mu nie pomógł chciał sam okazać swą wielką miłość do Matki oraz wdzięcznie podziękować butom. Ludzie podziwiali go, lecz nie o to mu chodziło.. po prostu robił to co pokochał. Zatrzymał się..
Uklęknął odwiązał sznurówki.. Wyciągnął je i schował do kieszeni. Gdy coraz bardziej zbliżał się do celu czuł się coraz gorzej. Wyciągnął sznurówki bo wiedział.. wiedział, że jest to nie możliwe by po przebiegnięciu 90 km przeżył.
Wbiegł na cmentarz swojej matki, zbliżał sie ku jej grobu gdy dobiegł ..Upadł i już nie wstał. Ludzie po jego śmierci obdarzali go wielką chwałą, uważali go za niezwykłego człowieka. Jego bieg wpisali do Wielkiej Księgi Guinessa czyli Księgi Rekordów.
Janusz Dubiel - "Wreszcie ktoś mnie kupił"
Wreszcie ktoś mnie kupił. Nie mogłem się doczekać, kiedy nadejdzie ten moment. No i stało się! Mam właściciela...
W końcu, ile można stać na tej nudnej, sklepowej półce? Teraz to będzie zabawa! Ale nie wspominajmy starych czasów. Czuję, że żyję. Mój właściciel to fajny facet. Codziennie biega, czy pada śnieg, deszcz lub jest gorąco, facet nie przestaje! Wyobraźcie to sobie... Dzięki niemu czuję się potrzebny, jestem częścią jego życia.
Ha! Ha! A może on trochę przesadza... Czasami jest mi zimno; na dworze -15° C, a gościu biega i biega... Dobra, marudzę, wiem. To naprawdę wspaniałe, że ktoś ma taką pasję, a ja mogę pomóc mu w jej realizacji. Hmm... niektórzy mówią, że jestem zwykłym butem, jak każdy inny! Nie zgadzam się! Żaden kozak czy klapek nie ma takiej mocy jak ja.
Opowiadałem już co widziałem? Nie? To zaraz opowiem... Mój właściciel biega najczęściej po lesie i nad jeziorem. Jejku, jakie widoki, w szczególności zimą... Nie do opisania. W wakacje zabrał mnie nad morze. Jak dziwnie biega się po mokrym piasku, ho ho! Nawet kilka razy się kąpałem. W górach byłem i to kilka razy. Być tam to dopiero przeżycie. Tyle już zwiedziłem...
Mieszkam w szafie.
Nie zwykłej, takiej specjalnej, na buty właśnie. Mój właściciel bardzo o mnie dba. Nie mogę narzekać. Choć raz... w pewnym momencie minęły już „lata mojej świetności” i postanowił odstawić mnie, po prostu schował mnie do innej szafy. Moje miejsce zajęły inne, nowe BUTY BIEGOWE. Byłem załamany, tak bardzo chciałem być mu potrzebny. Zakładał mnie kiedy wychodził z psem lub na działkę, stałem się taki „zwykły”. Nadszedł moment wypróbowania nowych butów na zawodach.
Okazało się, że...zapomniał ich. Na nogach byłem tylko ja! Postanowił, że pobiegnie razem ze mną! Nie domyślacie się, jaka była moja radość. Znów byłem potrzebny! To jednak nie koniec tej historii. Okazało się, że WYGRALIŚMY BIEG. Mój właściciel zajął pierwsze miejsce, był bezkonkurencyjny. Byłem taki dumny i szczęśliwy! Po powrocie do domu, zająłem szczególne miejsce na szafie – obok zdobytego pucharu. Zrozumiałem, że pora przejść ,, na emeryturę ,, a moje miejsce muszą zająć nowe buty. Ale wiem, że i tak nigdy mnie nie zapomni!
|