Koniec lutego a tu nic żadnego jeszcze startu, trzeba zatem rozpocząć sezon biegowy anno 2008. Tak jak w przypadku mocnego zakończenia zeszłorocznego startu tak teraz ledwie mizerne przetarcie, jednak miejsce w jakim to następuje robi wrażenie Barcelona. Dziwne to miejsce do którego zjeżdżają polacy z niemal wszystkich stron Europy Byku z Irlandii wielu biegaczy przyjechało z Niemiec oczywiście są nasi rodacy z wysp, są też dawno niewidziani zawodnicy ze skandynawi. Startujących polaków było około 100 Sam musiałem przebyć podróż z Katowic do Poznania by móc uczestniczyć w tym biegu. Jadąc samochodem dało się słyszeć zapowiedzi i tornadzie nad polską, tornado nad polską? I to dzięki temu nowemu nieznanemu tworowi znanemu tylko ze słyszenia lot do Barcelony Girony jest odwołany o około 2 godziny. Siedząc już w samolocie i czekając na start powiewy wiatru dają się ostro we znaki, wszyscy odczuwamy jak wiatr kołysze Boeingem.
Maratonów takich jak w Barcelonie nie należy w ogóle oceniać, ocena jaką byśmy nie wystawili będzie zawsze oceną za niską. Są to praktycznie przedsiębiorstwa które na takich imprezach robią biznes i to niezły, zatem nie ma tu bylejakości wszystko jest dopięte na przedostatni guzik. Kibice też jak w wielkich maratonach identyfikują się z biegaczami zwłaszcza że Hiszpanie to mieszkańcy południa i do milczących nie należą, doping zatem murowany na całej trasie. Wrażenie robi teren wystawowy na Expo oraz wszelakie targi. Szkoda że wśród promujących się miast maratońskich nie ma żadnego z polskich - Od kiedy biegam maratony nigdy jakoś nie postanawiałem biegając zwiedzać miasta w którym odbywa się impreza biegowa. Tym razem postanawiam to zmienić, Barcelona jest z pewnością jeszcze piękniejsza wiosną? gdzie wszystko jest w pełni zielone jeszcze tak bardzo nie przypieczone słońcem. Wrażenie robią kolejne mijane zabytki, Nou Camp oraz kompleks Olimpijski robią niesamowite wrażenie na wszystkich. Pogoda oczywiście dopisuje co gwarantuje jako taką opaleniznę. Z Januszem z którym po raz kolejny uczestniczę w zagranicznej wyprawie dziwimy się iż przy temperaturze +20 wielu Hiszpanów ubiera się niemalże w futra. Daje się też poznać kto ze startujących jest z północy Europy a kto jest miejscowym biegaczem czy też turystą, widać to po tym jak kto jest ubrany. Irlandczycy chodzą niemalże w krótkich spodenkach. Polacy również paradują po ulicach w krótkim rękawku.
Polskich akcentów jest wiele w tym maratonie wiele tuż przed samym startem kolorowa i trąbiąca grup z wysoko wywieszoną biało czerwoną flagą obwieszcza swoje przybycie na linię startu. Przez nie doczytanie w regulaminie o której jest godzina startu prawie się spózniam a Janusz startuje ponad 9 minut po czasie. W trakcie biegu wielu naszych rodaków wspiera nas na różne sposoby by się nam biegło lepiej, na mnie to działało. Na trasie mijam też wielu kolegów z maratońskich tras. Przez plac Espana przebiegamy praktycznie dwa razy i na dokładkę finisz robią swoje ale przez taki plac można przebiegać praktycznie co chwilę, robi niesamowite wrażenie. Ta trasa jest wymarzona na bicie wszelakich rekordów życiowych, jednak o tej porze u nas w kraju wszyscy dopiero zaczynają sezon.
To wrażenie potęgowało się zwłaszcza w sobotę po godzinie 19 podczas niesamowitej iluminacji świetlnej, fontanny muzyka jest to coś o czym się pamięta przez lata. Na następny dzień spacerując po różnych miejscach Barcelony można z całą stanowczością powiedzieć ja tutaj wczoraj biegłem, widać to po niebieskiej linii która jest wytyczana podczas atestacji maratonu. Jakież jest moje zdziwienie że przebiegałem obok swojego hotelu. Jednak jakie było zdziwienie stałych bywalców zatłoczonej kawiarni, gdy w okolicach 40km ni stąd ni zowąd wpadł biegacz z pytaniem gdzie toaleta, to też był polski akcent tej imprezy którą będziemy wspominać jeszcze przez wiele miesięcy.
Wielu z nas przyjedzie tutaj na pewno już nie na maraton a ot tak, w celach turystycznych, by jeszcze lepiej wczuć się w atmosferę tego kolorowego miasta. Podróże kształcą również i podczas tego wyjazdu poznaliśmy wielu biegaczy z innych krajów i nie zawsze człowiek podający się za Rumuna musi być złodziejem i naciągaczem austryjakowi który nie wiele ma wspólnego z bieganiem pokazaliśmy gdzie warto fajnie wypocząć w Polsce i Polska to nie tylko Kraków Warszawa i Gdańsk. Już po maratonie na balkonie naszego hotelu dokładnie obserwowaliśmy Barcelońską ulicę i można powiedzieć że jeśli chodzi o dzielnicę El Raval to jesteśmy fachowcami. Potrafiliśmy odróżnić ludzi porządnych od tych których takimi nie można nazwać. Wytypowanie handlarzy narkotyków jak i cór koryntu nie było trudne.
Jednak wcześniej postanawiamy zwiedzić kompleks olimpijski ze stadionem Olimpijskim włącznie, wrażenie może nie tak wielkie jak sobotnia iluminacja ale jest. Wielu z polaków którzy podziwiali te architektoniczne majstersztyki zastanawiało się a kiedy u nas ? Na pewno i Euro 2012 tego nie zmieni, obym się mylił. Jednak gdy po czasie człowiek sobie uzmysławia że szedł w miejscu w którym Roberta Korzeniowskiego zdyskwalifikowano, to to na pewno pozostaje w pamięci. Widać też że te wszstkie obiekty są zaprojektowane ze smakiem i wyczuciem i pomimo tego iż minie 16 lat od tej niepowtarzalnej Olimpiady to te obiekty tchną życiem coś się tam na nich dzieje. A że się dzieje to było widać po wielu śmieciach wokół stadionu które zostawili kibice Espanyol Barcelona po sobotnim meczu. Oczywiście jak każdy kraj południa życie się tutaj zaczyna po 22, a potem to krzyki piski czyli wszystko według ustalonych norm, śmieciarka przyjeżdżająca po swoje należności o 23 jest czymś normalnym.
Najtrudniejszy jest oczywiście dzień po maratonie, dla mnie który wyprzedził wczoraj kilka tysięcy biegaczy jest to przysłowiowa pestka, robię wybieganie około 15km .Poznaję zaułki dzielnicy Sant Antoni. I tutaj też wiele sytuacji robi na mnie wrażenie ot co kraj to i obyczaj, pewnie że dobrze bo jak by wszędzie było jednakowo to by było Jak w poprzednim ustroju. Podczas biegania wczesnym rankiem czuję smaki jakie wydobywają się z miejscowych piekarni, podpowiada mi to biegającemu na czczo jedno iść do hotelu i zakosztować tych pyszności które czuć w powietrzu. Ostatni dzień pobytu to oczywiście magiczne miejsce jak na Barcelonę Nou Camp, przed kasami tworzy się ogromna kolejka w której prym wiodą kibice Celticu Glesgow. Wniosek (nie zabardzo ostatnio nadążam kto z kim gra w LM itd.) jednak Barca musi grać z Celtikiem ? fala napływających kibiców Celticu pod stadion Nou Camp jest imponująca !!! ilu z nich dostanie bilety ? niewielu hiszpanie prowadzą ostrą selekcję, najpierw hiszpanie potem inne osoby jednak tylko z paszportami.
Niestety tylko z daleka możemy podziwiać ten wspaniały stadion. Muzeum też odpada tylko dlatego by wyrobić się w ramach czasowych jakie nam pozostały do odlotu , oczywiście cele nie zrealizowane motywują do tego by w najbliższym czasie je osiągać . Stadion Nou Camp z jego legendą jest tego wart. Oczywiście Nou Camp to nie cała Barcelona w zamian postanawiamy zwiedzić Barcelonete ośrodek olimpijski dla tych co to sport uprawiają nie wychodząc z wody. Oczywiście to przytłacza i zarazem fascynuje, zdumiewa fakt że cała wioska olimpijska tętni wciąż życiem jakby olimpiada dopiero miała się rozpocząć albo przed chwilą się skończyła. O tym że nie tak wszystko jest wspaniale dowiadujemy się po przybyciu do hotelu jest godzina 15 a przez nieuwagę nie doczytaliśmy że o 10 należy opuścić pokój. Nasze bagaże zostały spakowane i są na zapleczu, daje to nam kopa do opuszczenia hotelu jak i konkretnego scenariusza na najbliższą noc, którą spędzamy na lotnisku Girona.
Często gdzieś tam czekamy na swoje loty które odwołano, jednak tutaj mogę z całą determinacją obserwować jak mi nalewają po raz pierwszy życiu nie 0,5 litra piwa ale aż się wylewa za brzegi plastykowego kubka. Widzę też jak spotykają się przyjaciele po latach i jak potrafią przegadać kilka godzin a samolot niestety nie czekał i odleciał, ależ było zdziwienie. Tutaj też daje się zauważyć że Szkoccy kibice to nie żadni wandale tylko kibice którzy przyjeżdżając do kraju w którym pewne trunki są tańsze piją ich o wiele za wiele, jednak potrafią trzymać fason jednak gdy ktoś im nadepnie na odcisk pamiętają o tym. Obserwowałem liczne grono fanów tej drużyny , widzieliśmy ich pijących piwo w licznych ogródkach piwnych, jednak nigdzie nie widzieliśmy awantury z ich udziałem. Koczując na lotnisku podziwiałem dwóch starszych panów którzy sączyli niezliczoną ilość szklanek piwa (hiszpanie piją w zminiaturyzowanych jednostkach) okazali się kibicami Celticu, czy uda mi się z nimi takowe wypić? Podchodzę i mówię jako takim angielskim rozumieją przyjmują propozycję i wtedy się zaczęło :-)
Mieć przyjaciół za kibiców Celticu to jest coś :-) Wiem jednak jedno, że cokolwiek by się nie zdarzyło zawsze można nich liczyć z całą pewnością. Zdarzenia z rozpoczęciem startu czy też z rezerwacją hotelu jest nauczką by wszystko dokładnie czytać nie ważne czy to po polsku, angielsku czy też hiszpańsku .Widzimy wielu maratończyków z wielu krajów którzy odlatują z tego lotniska było nie było na starcie stanęło ponad 9 tyś biegaczy. W naszej pamięci z pewnością pozostaną niezapomniane widoki miejsca jak i również wspaniale funkcjonujące metro które bardzo szybko pozwala się przemieszczać pomiędzy różnymi miejscami w tym mieście. Gdyby jednak ktoś miał jakieś uwagi do organizacji tego maratonu ? to najprawdopodobniej biegliśmy w dwóch różnych imprezach zwanych Marato de Barcelona.
|