|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Admin (2011-01-05) | Ostatnio komentował | Gruda_Grudziński (2011-01-07) | Aktywnosc | Komentowano 59 razy, czytano 844 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2011-01-06, 18:53 Bratnie dusze...
2011-01-06, 18:08 - Wojtek G napisał/-a:
Kermit – a mnie kurcze marnemu biegaczowi nie ma kto współczuć.
Żona tyran.
Przez prawie 30 lat biegania musiałem się z nią męczyć. Przed chwilą zawołałem ją do kompa i przeczytałem kilka dramatycznych wypowiedzi kolegów o tyrani biegaczy wobec rodziny. Prosiłem by się odniosła do tych wypowiedzi, jak się to ma w naszym przypadku, to tylko zaśmiała się i poszła sobie. Chyba się zawstydziła.
Jak się zakłada rodzinę to trzeba być przygotowanym, że wszyscy nie będą mieli tych samych zainteresowań. A i owszem skrajności się trafią. Dawno, dawno temu wyjeżdżaliśmy z jednego z miast grupą na maraton zagraniczny. Kolega zaprosił nas byśmy jedną nockę „przespali” u niego. Niby nic nadzwyczajnego tylko po czasie dowiedziałem się, że kolega na ten czas wyrzucił z domu żonę i dzieci do rodziny.
Ale do rzeczy. Obowiązki domowe męża i żony to priorytet.
Reszta to dodatki. Ale nie zawsze jest to tak jak tu przedstawiacie- w jedną stronę. Są i takie przypadki jak u mnie. Broń Boże u nas bez kłótni, ale na zasadzie nie chcesz?, to nie.
Niektóre kobiety są domatorkami i najlepiej czas spędzają przy oglądaniu seriali telewizyjnych plus książki miłosne typu romanse, czy coś takiego.
Np. proponuję żonie wyjazd do lasu na grzyby, dzisiaj nie pada odpowiedź. No to może pojedziemy wieczorem na basen ? Jedź z Magdą (córka) włosy mi się rozlecą. Na basen kupowałem zawsze trzy karnety. Żony często bywał nie wykorzystany. Koleżanka do żony w sklepie – ty Ela to masz dobrze Wojtek je tylko owsiankę z miodem to możesz kupić tylko mleko.
Nie powiem na imprezy biegowe ze mną przez te lata od czasu do czasu jeździła, ale tylko jeden raz do danej miejscowości. Wyjątek to Zamość, Toruń, Warszawa i Hajnówka. Ktoś tu napomknął o Nowym Jorku. Owszem w USA byłem 7 razy. Żona mimo nawet propozycji śp. Adama Kusego, że pokrywa wydatki z przelotem i pobytem nie chciała lecieć. Ameryka ją nie pociąga jak stwierdziła. Prawdopodobnie bała się lotu samolotem, ale kilka lat potem do Egiptu poleciała. Córka była ze mną na maratonach w Nowym Jorku, Berlinie i Londynie.
O żony bieganiu lepiej nie wspominać. Nie podchodź nawet z nożem. Kupiłem jej rower stacjonarny, to rdzewieje na balkonie. Kijki do chodzenia kupuje sobie już piąty rok. Nawet w tym roku w Smogarzewicach u Kazia Musiałowskiego instruktarzu udzieliła jej Jadzia Wichrowska, a kijków jak nie ma to nie ma.
Mówię Wam ciężkie mam życie. W dodatku córka mnie porzuciła i wyprowadziła się do stolicy.
A jak się mojej żonie nie chce przepłukać spoconej koszulki mężusia, to niech zawiezie do pralni.
Trochę mi tu coś nie pasuje. Wielu wypowiadających dokłada „znam takiego nikczemnika” (bohatera artykułu).
To jak to jest? biegamy po polach, śpiewają skowronki, natura, powiew ożywczego wiatru, czujemy się tak wspaniale, tak lekko i co? po powrocie do domu samozadowolenie nie pozwala nam odrobić z dzieckiem lekcji?. Trochę przesadzacie. Żeby zaniedbać obowiązki Ojcowskie nie trzeba być koniecznie maratończykiem.
Za nim postawicie mi jako biegaczowi (niby pośrednio) zarzut zaniedbywania, to zróbcie najpierw porządek z moją zatraconą małżonką, chociaż to już musztarda po obiedzie.
PS. A może nie mam racji? Jeżeli jednak między nami są tacy jak mówicie, to mam nadzieję, że po tym artykule się zawstydzą i poprawią czego im w Nowym 2011 roku życzę.
A moje krzywdy niech ze mną zostaną.
|
Wojtku
Jak doskonale wiesz, bieganie jest dobre na wszystko -jak Amol!
Kiedy już nas dobrze wkurzyło wszystko i wszyscy poszło się pobiegać.
TO JEST W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE - możemy robić to, co nam sprawia frajdę przez zmęczenie.
Nic i nikt nas do tego nie zmusza :)
Stary slogan " ruch to zdrowie" wolę stosować niż szukać "natchnień u lekarza" za 150zł/10 min.wizyty.
Pozdrawiam Ciebie i przemiłą Małżonkę :)
oraz czytelników mp.
|
| | | | | |
| 2011-01-06, 19:29
Kaziu - ale artykuł Kermita świetny!. Jak tak czytałem to miałem odczucie,czy czasem nie pisze o mnie? Na szczęście nigdy nie miałem psa i nie kupowałem GPS-esów i innych chronometrów.Do tego moim zdaniem (żony też) nie zaniedbywałem Rodziny.Ale w serce mnie ukuł i jeżeli mu o to chodziło (przypomnienie o obowiązkach wobec Rodziny) to mu się to udało.Dlatego artykuł skomentowałem. Był to mój odruch obronny.Autorowi gratuluję chronologii pisania i wierne odtworzenie faz jakie przechodzą biegacze.
Kaziu - pozdrawiam żonę, córki i Ciebie stary Druhu. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-06, 19:45
2011-01-05, 18:37 - Damek napisał/-a:
To nawet nie musi tyczyć się biegania. Taki egocentryzm może przejawiać szachista, wędkarz czy miłośnik modelowania.
Ja na szczęście zaraziłem swoją rodzinę bieganiem. W prawdzie żona nie biega, ale zawsze chętnie pstryka fotki, a teraz jak często obok zawodów biegowych jest NW to chętnie maszeruje i ... wtedy jest kłopot-((
Nie ma kto fotek robić, kluczyków z auta przytrzymać, picia na trasie podać i dopingowac na mecie ,-) |
Każda pasja jest "trucizną" w związku, gdzie jedna ze stron nie ma żadnej pasji, albo jest mało tolerancyjna wobec naszej pasji, swoją uważając za najważniejszą... Wówczas życie to ciągłe awantury, kryzysy, a pasja staje się "zakazanym owocem", po który sięgamy z radością, wiedząc, że długo i ciężko będziemy "chorować" po jego "zjedzeniu"...
"Trucizną" jest również pasja, której poświęcamy się bez opamiętania, zaniedbując rodzinę, pracę i inne dziedziny życia społecznego... Pasja ma być dodatkiem, wzbogaceniem naszej codzienności, a nie priorytetem... To już uzależnienie
Artykuł świetny... Gratki, bo widzę, że wiele osób ma podobne zdanie... Oby tylko w praktyce nie okazali się opisanym przypadkiem "klinicznym"... ;) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 19:48
2011-01-06, 18:25 - smolen1 napisał/-a:
Swoją drogą ciekawe ile osób to przeczytało, stwierdziło że coś w tym jest po czym poszło ... biegać :) |
Ja przeczytałem i nie idę biegać bo... wróciłem z biegania zanim to przeczytałem... ;))) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 19:55
2011-01-06, 19:45 - szlaku13 napisał/-a:
Każda pasja jest "trucizną" w związku, gdzie jedna ze stron nie ma żadnej pasji, albo jest mało tolerancyjna wobec naszej pasji, swoją uważając za najważniejszą... Wówczas życie to ciągłe awantury, kryzysy, a pasja staje się "zakazanym owocem", po który sięgamy z radością, wiedząc, że długo i ciężko będziemy "chorować" po jego "zjedzeniu"...
"Trucizną" jest również pasja, której poświęcamy się bez opamiętania, zaniedbując rodzinę, pracę i inne dziedziny życia społecznego... Pasja ma być dodatkiem, wzbogaceniem naszej codzienności, a nie priorytetem... To już uzależnienie
Artykuł świetny... Gratki, bo widzę, że wiele osób ma podobne zdanie... Oby tylko w praktyce nie okazali się opisanym przypadkiem "klinicznym"... ;) |
Myślę Artur, że to Ty trafiłeś w sedno. :) W pierwszym zdaniu. :) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 20:19
A dlaczego akurat Bangladesz - Lesoto ...? |
| | | | | |
| 2011-01-06, 20:28
2011-01-06, 20:19 - furino napisał/-a:
A dlaczego akurat Bangladesz - Lesoto ...? |
Żeby pokazać, iż nasz bohater na siłę oglądał jakikolwiek mecz aby podświadomie być częścią sportowego świata, nawet jeśli grały niezbyt mocne drużyny to chciał interesować się czymkolwiek. Takie małe przejaskrawienie literackie. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-06, 20:33
2011-01-06, 20:19 - furino napisał/-a:
A dlaczego akurat Bangladesz - Lesoto ...? |
Każdy mecz drużyn lepszych w rankingu FIFA od naszej reprezentacji to ciekawe widowisko... możemy popatrzeć jak powinno się grać... ;))) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 21:27 Polecam - "Obsesja" Michał Jagiełło
Tak duże zainteresowanie w tym wątku, że polecam ww lekturę. Książka jeszcze z lat 70tych dotyczy środowiska wspinaczkowego. Zapewniam Was, że w tej dyscyplinie poznałem w realu opisane przypadki.
Szlaku - bardzo trafna diagnoza.
Pozdrawiam i zachęcam do przeczytania.
|
| | | | | |
| 2011-01-06, 22:25
JA CHYBA WIEM, DLACZEGO NIE POZNAŁ SYNKA W PIASKOWNICY.
... KOSMICI GO PODMIENILI :) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 22:31
2011-01-06, 22:25 - zbig napisał/-a:
JA CHYBA WIEM, DLACZEGO NIE POZNAŁ SYNKA W PIASKOWNICY.
... KOSMICI GO PODMIENILI :) |
Patrząc z przymrużeniem oka na ten temat, można mieć wątpliwości czy on faktycznie był ojcem tego chłopczyka... skoro częściej do tego mieszkania przychodził listonosz z listami czy rachunkami za media niż on "zabiegany"... ;) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 22:35
2011-01-06, 22:31 - szlaku13 napisał/-a:
Patrząc z przymrużeniem oka na ten temat, można mieć wątpliwości czy on faktycznie był ojcem tego chłopczyka... skoro częściej do tego mieszkania przychodził listonosz z listami czy rachunkami za media niż on "zabiegany"... ;) |
Był, był, zapewniam - oczami wyobraźni byłem obecny przy poczęciu;) |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-06, 22:42
2011-01-06, 22:35 - Kermit napisał/-a:
Był, był, zapewniam - oczami wyobraźni byłem obecny przy poczęciu;) |
Ale tylko oczami wyobraźni...??? ;) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 22:46
Ciekawe, co jego żona dobrego pichciła, skoro wracał z biegania nad ranem, a ona już szykowała obiad? :) Od samiuśkiego ranka ;) |
| | | | | |
| 2011-01-06, 22:56
2011-01-06, 22:42 - szlaku13 napisał/-a:
Ale tylko oczami wyobraźni...??? ;) |
No niestety:) Podobnie jak całą tą historię, chociaż tak jak wspomniałem - bardzo podobna postać na pewno gdzieś istnieje, może nawet tutaj na mp.pl gdzieś się ukrywa...
Dobrej nocy. |
| | | | | |
| 2011-01-06, 23:03
2011-01-06, 22:56 - Kermit napisał/-a:
No niestety:) Podobnie jak całą tą historię, chociaż tak jak wspomniałem - bardzo podobna postać na pewno gdzieś istnieje, może nawet tutaj na mp.pl gdzieś się ukrywa...
Dobrej nocy. |
Bez sypania nazwiskami... zauważyłem kilka podobnych postaci... ;) |
| | | | | |
| 2011-01-07, 15:35
Niezłe. Gratuluję przede wszystkim tego, że chciało Ci się ten temat opisać.
Myślę, że osoby, które powinny to przeczytać tego nie zrobią, a jak już - to nie zrozumieją. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-07, 18:38
ciekawy artykuł świetnie się czytało i tak wciągnął że za nim się rozkręciłem to był już koniec..... :) |
| | | | | |
| 2011-01-07, 23:10
2011-01-06, 09:21 - Kermit napisał/-a:
Gruda czekałem na taki post jak Twój. Skoro nie zrozumiałeś mojego przesłania to najwyraźniej już w jakimś stopniu przypominasz bohatera tej historii lub jesteś na dobrej drodze aby się z nim utożsamić. Właśnie na tym między innymi polega biegowe zatracenie.
Niestety trochę pomyliłeś pojęcia, to że spędzasz codziennie 60-90min na treningu to absolutnie nic złego, spędzaj nawet 3h, ale całe meritum tkwi gdzie indziej. Przeczytaj jeszcze raz końcówkę mojego artykułu i pomyśl, najlepiej odnosząc to do siebie.
Pozdrawiam również. |
OK. Jednak moim zdaniem bieganie czy jakiekolwiek inna pasja nie są tutaj przyczyną oddalenia się bohatera opowieści od rodziny. Bieganie to tylko pretekst. Ten człowiek, jeśli tak się kończy jego życie rodzinne, podjął złe decyzje dużo wcześniej czyli związał się z niewłaściwą osobą. Weźmy takiego wędkarza na ten przykład. Pół pensji ładuje w sprzęt. W piątek wieczorem już siedzi nad wodą i wraca w niedzielę wieczorem żeby w poniedziałek już być w pracy. Tu nie chodzi o ryby.
A swoją drogą to dziwi mnie fakt z jaką łatwością przychodzi Ci ocenianie życia innych ludzi. Szybciutko rzuciłeś mnie do swojej gotowej szufladki.
Pozdrawiam |
|
|
|
| |
|