|
| 2015-03-02, 12:44 Jak tanio i skutecznie uzupełnić w organizmie magnez
Jak tanio i skutecznie uzupełnić w organizmie magnez
Jak tanio i skutecznie uzupełnić w organizmie magnez robiąc z niego dezodorant za 2 zł?
Magnez jest bardzo cennym pierwiastkiem i większość z nas ma go w naszych organizmach z reguły za mało (z powodów o których poprzednio pisałam). Problem z magnezem potęguje fakt, że z pożywienia nie przyswaja się on najlepiej (15-40%), w najgorszej zaś sytuacji są osoby żywiące się w większości jedzeniem przetworzonym termicznie (gotowanym) i unikające jednocześnie spożywania nieprzetworzonych warzyw i owoców w postaci choćby świeżo wyciskanych soków czy też sałatek i surówek.
O niedobory magnezu mogą być nomen omen spokojni (oprócz wspomnianych uprzednio buddyjskich mnichów żywiących się praną) chyba tylko rasowi witarianie. Spożywają duże ilości bogatego w jony magnezu chlorofilu (zawartego w zielonych liściastych warzywach, kiełkach, chlorelli, spirulinie) jak również bogatych w magnez pestek, orzechów i suszonych owoców (dynia, słonecznik, sezam, migdały, orzechy włoskie, rodzynki, daktyle, morele itd.). W diecie natomiast żywiącego się tradycyjnie przeciętnego Polaka największym źródłem magnezu są produkty zbożowe (37%), mleko i jego przetwory (19%) oraz ziemniaki (18%). Oblicza się, że racje pokarmowe Polaków realizują w dzisiejszych czasach jedynie 60% zapotrzebowania na magnez. Skąd go zatem dodatkowo czerpać?
Można wybrać rozmaite rozwiązania dla uzupełniania magnezu, z których każde ma jednakowoż jakieś minusy:
1. Przejść na witarianizm – mało realne dla wielu tradycyjnie odżywiających się osób, nie polecam ponadto robić tego „z dnia na dzień”, ponieważ w przypadku osób od gotowanego jedzenia uzależnionych nałogowo od dzieciństwa, szanse na długoterminowy sukces są przy gwałtownej zmianie „z dnia na dzień” raczej znikome.
Osoby uzależnione na co dzień od innych zdobyczy cywilizacji kradnących magnez z organizmu takich jak sacharoza, kawa (lub inne źródło kofeiny typu cola, czarna herbata, napoje energetyzujące) albo piwo (lub coś mocniejszego) będą musiały na diecie witariańskiej raczej zrezygnować ze swoich używek (co jest dodatkową trudnością), jako że witariański styl życia czerpie przyjemności życiowe z całkowicie innych źródeł.
2. Iść do pobliskiej apteki i kupić tam mniej lub bardziej przyswajalne związki magnezu w tabletkach lub też bogate w magnez lecznicze wody mineralne. Wchłanianie magnezu podanego drogą doustną może być jednak utrudnione przy zaburzeniach jelitowych (np. po kuracji antybiotykami) jak również zmniejsza się wraz z wiekiem podczas gdy zapotrzebowanie na magnez z wiekiem zwiększa się. Magnez przyjęty doustnie w dużych ilościach ma też niezbyt przyjemny efekt przeczyszczający. Uzupełnianie magnezu tabletkami może czasem trwać nie tylko miesiącami, ale nawet latami i w aptece zostawimy fortunę.
Magnez ma też to do siebie, że im więcej go się dostanie do organizmu naraz, tym mniej jonów organizm przyswoi. Wrzucenie w siebie nawet maksymalnej opisanej na opakowaniu dawki naraz nie będzie najlepszym pomysłem na szybkie uzupełnienie magnezu. Magnez należy bowiem do minerałów, który musi być dostarczany w małej ilości przez cały czas. Wtedy jest najbardziej optymalnie zagospodarowywany przez ustrój. Reszta (którą na dany moment organizm nie jest w stanie zagospodarować) jest wydalana wraz z moczem.
3. Można też niczym nasze prababki wybrać się „do wód” np. pojechać sobie na wczasy podczas wakacji nad Morze Martwe, obfitujące w sole magnezu (konkretnie chlorek magnezu), by czytając gazetkę unosić się na wodzie zażywając zdrowotnych solankowych kąpieli. Rozwiązanie zapewniające najlepsze efekty najszybciej (jony magnezu wchłaniamy bezstratnie w sposób transdermalny czyli poprzez nasz największy organ – skórę), lecz szalenie kosztowne i raczej mało kto może sobie pozwolić być cały rok „na wakacjach”, a magnezu potrzebujemy niestety 365 dni w roku
To co robić? No cóż, gdy nie może góra do Mahometa… wybieramy rozwiązanie numer trzy i robimy sobie… własne magnezowe spa w domu, za psie grosze! Oczywiście słońca i cudownej plaży nie będzie, ale łatwo przyswajalny magnez będzie. I o to nam chodzi!
Jak zrobić magnezową kąpiel?
Kupujemy chlorek magnezu sześciowodny MgCl2 x 6H2O oczywiście w dużym opakowaniu. 1000 mg chlorku magnezu sześciowodnego to 119,6 mg jonów magnezu. Cenowo można go dostać w internecie bardzo różnie. Można kupić najczystszą formę CZDA czyli czysty do analizy (ok. 20-25/kg), można też kupić nieco tańszy ale pewnie też i bardziej zanieczyszczony (ok. 25zł/5kg). Mimo wszystko polecam ten CZDA, jest z pewnością pewniejszy i bezpieczniejszy. W tych najtańszych mogą czasami znajdować się również metale ciężkie. Są też sole kąpielowe wydobywane z Morza Martwego ale te są już drogie.
Do wanny z ciepłą wodą dodajemy 1-2 szklanki chlorku magnezu, rozpuszczamy i moczymy się relaksując przez 20-30 minut. Nie używamy mydła ani innych substancji. Kąpiel w zależności od wrażliwości skóry może dać na początku wrażenia raczej średnio przyjemne: jakby drapanie, leciutkie szczypanie czy pieczenie, generalnie uczucie ciepła. To jednak mija i po chwili robi nam się szalenie przyjemnie Nie kąpałam się nigdy w Morzu Martwym, ale z opisów znajdujących się w internecie wnioskuję, że może być podobnie. Należy podobnie jak w przypadku kąpania się w prawdziwym Morzu Martwym wystrzegać się tego typu kąpieli gdy ma się na skórze choćby najmniejszą rankę (np. tuż po depilacji). Dostanie się zasolonej wody do oczu również nie należy do przyjemności. Nie polecam też testować organoleptycznie – smak jest gorzko-słony i bardzo niedobry. Po moczeniu się w wannie można podobnie jak po kąpieli morskiej opłukać ciało pod prysznicem.
Bardzo relaksująco działa też moczenie nóg w solankowej wodzie magnezowej. Do miski z wodą wsypujemy 1-2 płaskie łyżki chlorku magnezu, rozpuszczamy i moczymy stopy 20-30 minut, po czym wyjmujemy je z kąpieli, podziwiamy niesłychaną gładkość jaką odzyskały nasze stópki, a następnie spłukujemy je czystą wodą. Przy okazji jony magnezu zupełnie tak jak podczas kąpieli całego ciała dostają się do naszego krwiobiegu i robi nam się po prostu fajnie! Polecam robić zabieg wieczorem.
Zarówno po kąpieli całego ciała jak i moczeniu samych stóp w magnezowej solance polecam natrzeć ciało i stopy olejem kokosowym. Miękkość skóry i poczucie dobrostanu nie ma sobie równych! Jest to tym bardziej wskazane, ponieważ solanki lubią wysuszać nieco skórę.
A co jeśli nie masz wanny i nie lubisz moczyć nóg?
Jeśli nie masz wanny, nie lubisz też moczyć nóg lub stan skóry nie pozwala Ci na solankowe kąpiele albo też zwyczajnie i po prostu wolisz chlorek magnezu wykorzystać w bardziej ekonomiczny sposób niż „marnować” go wsypując do kąpieli – możesz posłużyć się znakomicie działającym magnezowym kosmetykiem zrobionym za 2-3 zł dosłownie w parę minut, we własnym domu.
Kosmetyk nosi nazwę oliwy magnezowej. Bywa dostępny gotowy lub odmierzony w proszku do rozrobienia z wodą do użycia zewnętrznie a czasem nawet wewnętrznie (Delbet, Zechstein, Zechsalt, Ancient Minerals, sól ojca Beno) – w większości zawierają jedynie jeden składnik – chlorek magnezu sześciowodny i sprzedawane są nawet i po kilkadziesiąt zł za malutkie opakowanie, co jest jakby zdzierstwem, biorąc pod uwagę, że natura obdarzyła nas jednym rodzajem chlorku magnezu sześciowodnego o wzorze chemicznym MgCl2 x 6H2O i innego w przyrodzie nie ma, mogą się one co najwyżej różnić czystością (a my kupiliśmy przyzwoitą bo CZDA). Nie ma sensu przepłacać!
Jak zrobić oliwę magnezową? Użyjemy na naszą pierwszą oliwkę 1 części chlorku magnezu i 2 części wody. Niektóre przepisy proponują stosunek 1:1, jednak na początek dopóki nasza skóra nie jest przyzwyczajona proponuję zrobić ją nieco słabszą.
Potrzebujesz:
100 gram chlorku magnezu CZDA
200 gram (czyli 200 ml) czystej wody (najlepiej destylowanej, do nabycia na stacjach benzynowych)
mały garnuszek do podgrzania wody
plastikową słomkę (lub łyżeczkę z plastiku lub drewna)
małą szklaną miseczkę lub słoiczek
pustą dobrze umytą buteleczkę spray
Otrzymamy z tego 300 ml oliwy magnezowej, można zrobić przepis z połowy składników. Jak nietrudno zauważyć w przepisie nie ma ani grama oliwy! Otrzymany płyn ma jednak konsystencję oliwy, zaś gdy rozsmarujemy go na skórze poczujemy tłustawy poślizg jak po dziecięcej oliwce. Stąd nazwa oliwa magnezowa. Jest to prawdziwie odmładzający kosmetyk piękności!
Chlorek magnezu wsypujemy do miseczki, wodę destylowaną podgrzewamy by zrobiła się dobrze ciepła i wlewamy do soli. Mieszamy słomką aż dokładnie sól nam się rozpuści. Koniec, gotowe! Studzimy, przelewamy do buteleczki i używamy do woli. Ten kosmetyk najwygodniej aplikować posługując się (najlepiej szklaną) buteleczką z rozpylaczem typu spray, nawet taką po zużytym kosmetyku (oczywiście doskonale umytą).
Jak stosować oliwę magnezową czyli połączyć przyjemne z pożytecznym?
Stosowanie oliwy magnezowej to upiększający zabieg kosmetyczny i równocześnie suplementacja cennego pierwiastka jakim jest magnez. A to jest coś co bardzo lubię: typowe połączenie przyjemnego z pożytecznym czyli lepiej być nie może!
Wykorzystując fakt, że chlorek magnezu jednocześnie jest silnym środkiem przeciwzapalnym i działa antyseptycznie, oto do czego możemy w związku z tym na co dzień stosować oliwkę magnezową:
1. Jako skuteczny dezodorant mineralny – nie tylko absolutnie eko i całkowicie nieszkodliwy (w przeciwieństwie do tradycyjnych dezodorantów z drogerii napakowanych rakotwórczą chemią), ale jeszcze przy tym mający ten wybitny plus, że dostarczający cenne jony magnezu. Jak dla mnie – absolutna bomba!
Wystarczy 2-3 psiknięcia pod każdą pachę i delikatne wmasowanie preparatu w skórę. Chlorek magnezu mając silne działanie antybakteryjne utrzyma świeżość przez cały dzień (testowane teraz, gdy mamy te ciepłe dni) nie dopuszczając do rozwoju bakterii odpowiedzialnych za przykre zapachy. Nie zatyka przy tym gruczołów potowych przez które nasz organizm oczyszcza się z toksyn. Pocić się jest czymś zgodnym z naturą. Rozsiewać wokół siebie przy tej okazji przykre wonie – już nie bardzo
Nie polecam jednak pryskać na dopiero co wydepilowane pachy. Najlepiej wydepilować pachy wieczorem, położyć się spać bez psikania na pachy czegokolwiek (w nocy raczej niewiele się pocimy), rano umyć pachy i dopiero wtedy zaaplikować dezodorant. Odnośnie jakichkolwiek podrażnień regulować należy stężenie roztworu poprzez dodawanie wody destylowanej. Mnie roztwór w proporcjach podanych w przepisie nie podrażnił (skórę mam przeciętnie wrażliwą), ale jest to kwestia indywidualna.
Należy brać pod uwagę, że oliwka magnezowa w proporcjach 1:1 jest bardziej skutecznym dezodorantem niż ta w proporcjach 1:2. Wszystko więc jest kwestią indywidualną, sporo zależy od wrażliwości skóry, skłonności danej osoby do pocenia się i od zapachu samego potu (z moich doświadczeń osobistych wynika, że przy spożywaniu białek zwierzęcych zapach potu jest bardziej przeraźliwy niż gdy się ich nie spożywa).
Dezodorant z oliwki magnezowej nie zostawia śladów na ubraniach i jest bezzapachowy. Mnie taki odpowiada, nie próbowałam dodać do niego np. kilku kropelek olejku eterycznego ani też robić go rozpuszczając chlorek magnezu w wyciągach roślinnych (np. rumianek, szałwia) zamiast w ciepłej wodzie. Myślę jednak, że nie ma raczej przeszkód by to zrobić (możecie poeksperymentować) by cieszyć się „wszystkomającym dezodorantem” – skutecznym, nietoksycznym, wygodnym w użyciu, pachnącym wonią ulubionego olejku i na dodatek dostarczającym jeszcze organizmowi cennych jonów magnezu, a wszystko to za śmieszną cenę raptem ok. 2 zł.
Dezodorantu konwencjonalnego należy się natomiast wystrzegać jak ognia. Zawarte w nich rakotwórcze konserwanty – parabeny znaleziono w nowotworowej tkance piersi. Wyniki badań tutaj (po ang. ): http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/14745841
Nic dziwnego, bowiem ten obszar jest usytuowany blisko gruczołów limfatycznych poddawanych codziennie działaniu dezodorantów i antyperspirantów.
Treść nie jest mojego autorstwa, zaczerpnięta z internetu, strony i autora niestety nie pamiętam. |
|