|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Martix (2009-03-22) | Ostatnio komentował | Martix (2009-03-28) | Aktywnosc | Komentowano 8 razy, czytano 212 razy | Lokalizacja | | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2009-03-22, 07:35 Życiówki a porażki! Jak to odczuwamy?
Każdy powie że to wszystko zależy od naszej psychiki a szczególnie wrażliwości.Każdy odczuwa różnie porażki ale jedno jest pewne-życiówki uskrzydlają i chce się żyć.Człowiek staje się radośniejszy a jego zadowolenie jest wtedy prawie tak równe jakby wygrał w jakiejś grze,loterii fortunę.Czuje się ekstazę na tyle dużą,że zapomina się o trudzie na trasie biegu i szybciej mija zmęczenie.Podobnie jest gdy osiągnie się dobry wynik którego nie miało się dawno.Ja przez to odczucie przeszedłem dawno bo swoje życiówki robiłem w latach 2003-2004,od tamtego czasu było albo gorzej albo prawie tak samo.Przez tyle czasu ile minęło od tych lat to można już nawet chyba zapomnieć jaka to jest radość i z utęsknieniem czekam na moment gdy przekroczę linię mety z nową życiówką.
Z koleii odczucia porażki czyli dobiegnięcia do mety z najgorszym czasem to w/g mnie zależą nie tylko od naszej wrażliwości,psychiki ale od tego jak duża jest to porażka i czy jest jakieś alibi,jej wytłumaczenie np.kontuzja,choroba czy po prostu nagły spadek formy.Wielu biegaczy nie wie co to znaczy nagły spadek formy taki jaki ja miałem wczoraj w Sobótce bo unich forma zawsze jest stabilna i porażki u nich to gorszy czas zaledwie o minutę,dwie!I właśnie o ile jest to tak nagły spadek formy i na biegu zakłada się o wiele lepszy czas a tu przychodzi ukończyć bieg z kiepskim samopoczuciem i humorem bo przegrało się z wieloma od siebie gorszymi to wówczas na pewno nie będzie się miało wesołej miny.Przynajmniej u mnie tak jest bo po prostu porażki przeżywam choć się mówi że każdy kto ukończy bieg jest zwycięzcą.Jestem wtedy markotny i niechętnie rozmawiam z innymi zwłaszcza gdy słyszę że ten czy tamten zrobił swą życiówkę.Ktoś powie że jestem nerwus ale taka jest moja natura choć się dość szybko uspokajam i wkrótce znów z optymizmem staję na linii startu by pokazać że jestem i wojownik wiecznie dążący do jakiegoś celu! Jakie są u was odczucia porażek i rekordów życiowych? |
| | | | | |
| 2009-03-22, 08:00
Wszystko zależy tak naprawdę od dużej liczby czynników danego dnia - Pogody Samopoczucia Formy Motywacji itd.
Dla mni trzeba umieć i wygrywać i przegrywać - grunt to bawić się bieganiem. Run 4 fon i do przodu jak to mówi Suchy ;-))) Pozdrawiam |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-03-22, 12:16
2009-03-22, 07:35 - Martix napisał/-a:
Każdy powie że to wszystko zależy od naszej psychiki a szczególnie wrażliwości.Każdy odczuwa różnie porażki ale jedno jest pewne-życiówki uskrzydlają i chce się żyć.Człowiek staje się radośniejszy a jego zadowolenie jest wtedy prawie tak równe jakby wygrał w jakiejś grze,loterii fortunę.Czuje się ekstazę na tyle dużą,że zapomina się o trudzie na trasie biegu i szybciej mija zmęczenie.Podobnie jest gdy osiągnie się dobry wynik którego nie miało się dawno.Ja przez to odczucie przeszedłem dawno bo swoje życiówki robiłem w latach 2003-2004,od tamtego czasu było albo gorzej albo prawie tak samo.Przez tyle czasu ile minęło od tych lat to można już nawet chyba zapomnieć jaka to jest radość i z utęsknieniem czekam na moment gdy przekroczę linię mety z nową życiówką.
Z koleii odczucia porażki czyli dobiegnięcia do mety z najgorszym czasem to w/g mnie zależą nie tylko od naszej wrażliwości,psychiki ale od tego jak duża jest to porażka i czy jest jakieś alibi,jej wytłumaczenie np.kontuzja,choroba czy po prostu nagły spadek formy.Wielu biegaczy nie wie co to znaczy nagły spadek formy taki jaki ja miałem wczoraj w Sobótce bo unich forma zawsze jest stabilna i porażki u nich to gorszy czas zaledwie o minutę,dwie!I właśnie o ile jest to tak nagły spadek formy i na biegu zakłada się o wiele lepszy czas a tu przychodzi ukończyć bieg z kiepskim samopoczuciem i humorem bo przegrało się z wieloma od siebie gorszymi to wówczas na pewno nie będzie się miało wesołej miny.Przynajmniej u mnie tak jest bo po prostu porażki przeżywam choć się mówi że każdy kto ukończy bieg jest zwycięzcą.Jestem wtedy markotny i niechętnie rozmawiam z innymi zwłaszcza gdy słyszę że ten czy tamten zrobił swą życiówkę.Ktoś powie że jestem nerwus ale taka jest moja natura choć się dość szybko uspokajam i wkrótce znów z optymizmem staję na linii startu by pokazać że jestem i wojownik wiecznie dążący do jakiegoś celu! Jakie są u was odczucia porażek i rekordów życiowych? |
Jako biegajacy amator nie stawiam sobie specjalnych celów, porażka jak ją rozumiem jest wtedy jeśli nie zostanie osiagniety założony cel. Dzięki takiemu podejsciu nie miewam smutków po biegu. Myśle, że dla mnie porazką byłoby nieukończenie np. biegu na krószym dystansie niż maraton ale tylko wtedy jeśli przyczyną byłby brak woli walki, zniechecenie. jeśli dałem z siebie wszystko na co było mnie stać w danym dniu a bieg nie wyszedł, nie ukończyłem go to nie jest to dla mnie porażka. Jak uda sie zrobic dobry wynik to jest miło ale miło jest też jeśli bieg sie ukńczy. |
| | | | | |
| 2009-03-22, 13:57
Ktoś kiedyś powiedział: "miej szacunek do swoich wyników bo nie ma pewności, że kiedykolwiek uda się je powtórzyć". Czasem spotyka się wypowiedzi typu: " e tam z luzikiem przebiegłem następnym razem napewno to poprawię" - oby
Często bieg można przegrać w głowie.
Pozdrawiam:) |
| | | | | |
| 2009-03-22, 14:02
2009-03-22, 13:57 - Zikom napisał/-a:
Ktoś kiedyś powiedział: "miej szacunek do swoich wyników bo nie ma pewności, że kiedykolwiek uda się je powtórzyć". Czasem spotyka się wypowiedzi typu: " e tam z luzikiem przebiegłem następnym razem napewno to poprawię" - oby
Często bieg można przegrać w głowie.
Pozdrawiam:) |
Święta prawda, pamiętam jak kiedyś do T.Chawawki powiedziałem po maratonie jak on to robi że 4 dni po jednym zwycięskim maratonie powiegł kolejny w 2.27-a on na to: a co to jest pobiec sobie po 3.30/km, obecnie walczy o złamanie 3h w maratonie... |
| | | | | |
| 2009-03-23, 08:55
2009-03-22, 12:16 - bialykrzys napisał/-a:
Jako biegajacy amator nie stawiam sobie specjalnych celów, porażka jak ją rozumiem jest wtedy jeśli nie zostanie osiagniety założony cel. Dzięki takiemu podejsciu nie miewam smutków po biegu. Myśle, że dla mnie porazką byłoby nieukończenie np. biegu na krószym dystansie niż maraton ale tylko wtedy jeśli przyczyną byłby brak woli walki, zniechecenie. jeśli dałem z siebie wszystko na co było mnie stać w danym dniu a bieg nie wyszedł, nie ukończyłem go to nie jest to dla mnie porażka. Jak uda sie zrobic dobry wynik to jest miło ale miło jest też jeśli bieg sie ukńczy. |
Zgadzam sie z tobą .Jesteśmy w większości amatorami .Więc sam występ w imprezie jest juz frajdą i fają przygodą.Wiadomo jak się dobrze pobiegnie to jest motywacja do dalszego bieganie ,treningów do całej tej zabawy zwanej RUN .Jest fajny klimat rywalizacja fajne medale i cała ta otoczka.Dlatego bawmy sie tym sportem, bo sport to zdrowie. |
| | | | | |
| 2009-03-23, 09:40
2009-03-22, 12:16 - bialykrzys napisał/-a:
Jako biegajacy amator nie stawiam sobie specjalnych celów, porażka jak ją rozumiem jest wtedy jeśli nie zostanie osiagniety założony cel. Dzięki takiemu podejsciu nie miewam smutków po biegu. Myśle, że dla mnie porazką byłoby nieukończenie np. biegu na krószym dystansie niż maraton ale tylko wtedy jeśli przyczyną byłby brak woli walki, zniechecenie. jeśli dałem z siebie wszystko na co było mnie stać w danym dniu a bieg nie wyszedł, nie ukończyłem go to nie jest to dla mnie porażka. Jak uda sie zrobic dobry wynik to jest miło ale miło jest też jeśli bieg sie ukńczy. |
popieram, w amatorskim bieganiu to właśnie nie ukończenie biegu może być odebrane jako porażka. wyniki są na drugim miejscu, a każdy ukończony bieg cieszy. życiówka czy zakładany czas są fajnym bonusem, wisienką na torcie.
w kategoriach porażki rozpatruję też fakt odpuszczenia zaplanowanego treningu bo pogoda, bo mi się nie chce etc. ze dwa razy w zyciu się tego dopuściłem i pamiętam że czułem się niezbyt komfortowo po tym fakcie. |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-03-28, 15:43
Zdaje mi się że poczucie porażki staje się większe wtedy im bardziej pomyliliśmy się z zamierzanym wynikiem w danym dniu.Jedni przeżywają to mocniej,inni są spokojniejsi.Jedno jest pewne-nic na siłę i jak nasz organizm nie pozwala nam na osiągnięcie takiego czy innego wyniku to najlepiej potraktować bieg na luzie.Wynik często przychodzi niespodziewanie i wtedy dopiero jest to radość!
Ja się uspokajam po gorszych wynikach dobrym wytłumaczeniem które pasuje do realiów.Bo prawdą jest,że ktoś kto ma siedzącą pracę i za wiele się nie narobi to na zawodach może mieć węcej sił.Ja jak jestem na nogach przez 7,8 godz i w dodatku pokonuję duże odległości kierując samochodem nie jestem często w stanie biec lepiej!
Pocieszam się często stwierdzeniem,że na życiówkę jeszcze w życiu przyjdzie czas,trzeba tylko zachować spokój i się nie przejmować!Wiele z pozoru rzeczy niemożliwych staje się możliwymi,dotyczy to również biegania! |
|
|
|
| |
|