Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [4]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
lordedward
Pamiętnik internetowy
lordbiega.blogspot.com

EDWARD BUKOWSKI
Urodzony: 1969-12-xx
Miejsce zamieszkania: Kluczbork
9 / 12


2016-05-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Biegowa majówka (czytano: 1121 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://lordbiega.blogspot.com/



Miesiąc maj to według moich planów jest miesiącem intensywnych startów z próbą bicia życiówki na 10 km.
W związku z tym, całą zimę budowałem formę na ten okres, w którym 1 maja w Kępnie miałem zrobić życiówkę na atestowanej trasie.

W dniu zawodów przywitała mnie słoneczna pogoda z temperaturą około 18 stopni i momentami zawiewającym wiatrem. miałem przeczucie, iż przy takich warunkach będzie trudno o rekord. Mimo swojego przeczucia przystąpiłem do intensywnej rozgrzewki i skupiłem myśli, aby ten rekord jednak padł.
Niestety rekordu nie było, choć wynik bardzo dobry dokładnie 41:00.

Do domu wróciłem delikatnie zawiedziony, bo wiem, że stać mnie na złamanie 30 min.
Wieczorem przygotowałem plan awaryjny, czyli zapisałem się na następny bieg na dystansie 10 km.
Nic w tym dziwnego by nie było, lecz bieg odbywał się 3 maja, czyli bez treningu i tylko z odpoczynkiem i to przy grillu.
No cóż grill grillem, ale nogi odpoczywały.

Dnia 3 maja, pełny niepokoju i obaw czy dam radę w tak krótkim czasie pobiec dwie dyszki na maksa, stawiłem się na starcie biegu ulicznego w Zajączkach Drugich, gdzie startowało wielu dobrych zawodników w tym także zawodników z Ukrainy.

Pogoda jak dla mnie była o wiele lepsza. Było pochmurno, od czasu do czasu popadał deszcz i temperatura około 12 stopni.
Postanowiłem wystartować od samego początku dość szybkim tempem i próbować go utrzymać do końca.

Biegłem tak jak zakładałem i o dziwo udawało mi się trzymać wysokie tempo. Kontrolowałem czas, z którego wynikało, że mogę przebiec cały dystans grubo poniżej 41 min.

Ostatni kilometr okazał się kluczowy dla całego biegu. Była to prosta do mety lekko pod górę. Czułem, że tempo lekko spada i rezultat będzie powyżej 40 min.
Około 400 metrów przed metą usłyszałem doping od mojej żony, która wykrzykiwała, że dam radę i że mam przyśpieszyć. Nie wiem skąd wziąłem siły, ale rzeczywiście przyśpieszyłem i spoglądnąłem ostatni raz na zegarek. Szybka analiza i zwietrzyłem szansę na rekord.

W tym miejscu wstąpiły we mnie dodatkowe siły, które poprowadziły mnie do mety i do rekordu życiowego na 10 km. Wynik 39:47. W końcu.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
marek1977
00:25
Hieronim
00:00
AntonAusTirol
23:36
lordedward
23:27
rolkarz
23:12
Tadek 56
22:56
Raffaello conti
22:44
orfeusz1
22:43
kos 88
22:11
Namor 13
21:45
Inek
21:41
szyper
21:39
witul60
21:25
INVEST
21:13
kris0309
21:05
Zając poziomka
20:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |