|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | artur1975 (2008-06-15) | Ostatnio komentował | zbyho111 (2010-08-05) | Aktywnosc | Komentowano 197 razy, czytano 1334 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2009-07-15, 16:05
A mi się stała nie powiem że niecodzienna sytuacja podczas biegu, bo tak nie jest i to przez moją własną głupotę.
Biegnąc w sobotę przetarła mi się pięta w moich rocznych Niu Balansikach i czułem, że mnie obciera.
Jednak mimo wszystko postanowiłem biec dalej i zrobiłem jeszcze 15km, przez co tak otarłem nogę że nadal mi się nie zagoiła i ledwo chodzę teraz.
GDyby głupota miała skrzydła.. |
| | | | | |
| 2009-07-15, 23:25
2009-07-15, 16:05 - startMario napisał/-a:
A mi się stała nie powiem że niecodzienna sytuacja podczas biegu, bo tak nie jest i to przez moją własną głupotę.
Biegnąc w sobotę przetarła mi się pięta w moich rocznych Niu Balansikach i czułem, że mnie obciera.
Jednak mimo wszystko postanowiłem biec dalej i zrobiłem jeszcze 15km, przez co tak otarłem nogę że nadal mi się nie zagoiła i ledwo chodzę teraz.
GDyby głupota miała skrzydła.. |
Nie rozczulaj sie tak nad soba, ja wlozylem nowe buty tuz przed moim pierwszym maratonem, mozesz sobie wyobrazic jak wygladaly moje nogi :( |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-07-16, 08:10 Heh
2009-07-15, 23:25 - artur1975 napisał/-a:
Nie rozczulaj sie tak nad soba, ja wlozylem nowe buty tuz przed moim pierwszym maratonem, mozesz sobie wyobrazic jak wygladaly moje nogi :( |
Mnie w tamtym roku, podczas biegania po plaży przedarły się spodnie 3/4 w połowie uda po wewnętrznej stronie. Poobcierałam się strasznie i wyglądałam głupio tak biegnąc w podartych portkach. |
| | | | | |
| 2009-07-28, 22:01
Dziś poleciałem sobie spokojne wybieganko ;-)))
W połowie drogi usłyszałem za sobą tupot.... odwróciłem się na szczęście.... kilka metrów za mną był bezpański rotwailer i na zajebiste szczęście się przestraszył mojego odruchowego - kur... mać...
Aż mnie ciarki przeszły co by było gdybym się nie odwrócił ;-/. |
| | | | | |
| 2009-07-28, 22:15
2009-07-28, 22:01 - Gulunek napisał/-a:
Dziś poleciałem sobie spokojne wybieganko ;-)))
W połowie drogi usłyszałem za sobą tupot.... odwróciłem się na szczęście.... kilka metrów za mną był bezpański rotwailer i na zajebiste szczęście się przestraszył mojego odruchowego - kur... mać...
Aż mnie ciarki przeszły co by było gdybym się nie odwrócił ;-/. |
Mój niebiegający sąsiad wiedząc że biegam co jakiś czas nęka mnie pytaniem czy mam jakieś zabezpieczenie przeciw natrętnym psom,mówię mu że nie i żartuję że zabezpieczenie to własne nogi.On wskazuje na straszak choć ponoć na niektóre psy nie działa a może je jeszcze bardziej rozwścieczyć,mówi również o samoobronie-waleniu pięściami lub nogą w łeb i w co się da! Na niektóre bestie nie wiadomo czy da się w ten sposób walczyć czy raczej położyć się na ziemię zasłaniając rękoma szyję i chowając głowę? |
| | | | | |
| 2009-07-28, 22:22
Witam wszystkich.
Ja tak ni z gruchy ni z pietruchy :D
Ponieważ dopiero od niedawna zaczelam sobie biegać, czy może raczej truchtać :-) historyjek nie mam żadnych. Ale za to Wasze przeczytalam wszystkie od samego początku. Co niektore ubawily mnie do łez. Rozchichotana ide teraz spać.
Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2009-07-28, 22:26
2009-07-28, 22:15 - Martix napisał/-a:
Mój niebiegający sąsiad wiedząc że biegam co jakiś czas nęka mnie pytaniem czy mam jakieś zabezpieczenie przeciw natrętnym psom,mówię mu że nie i żartuję że zabezpieczenie to własne nogi.On wskazuje na straszak choć ponoć na niektóre psy nie działa a może je jeszcze bardziej rozwścieczyć,mówi również o samoobronie-waleniu pięściami lub nogą w łeb i w co się da! Na niektóre bestie nie wiadomo czy da się w ten sposób walczyć czy raczej położyć się na ziemię zasłaniając rękoma szyję i chowając głowę? |
Wy to macie przygody z tymi psami! Ja jak trafiłam na rottweilera to ledwie na mnie łypnął jednym okiem. Ale za to takie malutkie kundelki to chcą mnie pożreć! przynajmniej tak się zachowują |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-07-29, 09:25
Te małe są jeszcze lepsze, a ich właściciele to szkoda gadać.... Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2009-09-20, 21:07
z psami to w ogóle przerąbane
ogólnie to straszna ze mnie psica, miałam psa, pomagałam znajomemu w hodowli owczarków niemieckich kilka ładnych lat, sporo o pieskach wiem
Kiedyś myślałam że nigdy żadnemu bym krzywdy nie zrobiła, ale jak jakieś małe gówno obok mnie biegnie i chce gryźć, to już nie mam obciachu żeby go niechcący lekko nogą odsunąć od siebie, naprawdę lekko, ale skutecznie. A jak właściciel pyskuje wyciągam komóre i pytam czy mam dzwonić po policje, bo ktoś tu łamie przepisy, pies bez smyczy i kagańca, a ja zaraz bede miała dziury po zębach w pośladku. To zazwyczaj kończy wszelkie dyskusje.
Kiedyś biegnę swoją pętelkę wokół osiedla, gdzie przebiegam przy jakiejś hali. Wcześniej tam psa nie było. A teraz był i pies, i otwarta brama... Biegnę sobie i nagle widzę jak leci na mnie naprawdę wielkie, czarne bydlę. "Mam przej...ne" przelatuje mi przez głowę. Sekunda na działanie. Niewiele się zastanawiając staję w miejscu, łapy w góre i rycze. Pewnie wyglądałam jak ten miś z reklamy Żubra... Zadziałało- pies się wystraszył, zawrócił w miejscu i uciekł. Ja trochę wkurzona i z sercem w gardle po chwili zaczęłam się śmiać, że jestem taka straszna że nawet wielkie psy się mnie boją.
Na tej pętli spotkałam parę razy leśne zwierzątka, chociaż to środek miasta. Raz uciekał przede mną zając, ale głupio bo przede mnie, więc z 500m miałam niezłą zabawę. Kiedyś drogę przeciął mi lisek. Spotkałam też dwa jeże. To chyba był ich taniec godowy. Jeden stał w środku i fukał, drugi biegał dookoła i próbował podejść. Stałam nad nimi kilka minut rechocząc ze śmiechu. W końcu się zorientowały że tam jestem i prysnęły w krzaki. |
| | | | | |
| 2009-10-17, 12:49
2009-09-20, 21:07 - Magda napisał/-a:
z psami to w ogóle przerąbane
ogólnie to straszna ze mnie psica, miałam psa, pomagałam znajomemu w hodowli owczarków niemieckich kilka ładnych lat, sporo o pieskach wiem
Kiedyś myślałam że nigdy żadnemu bym krzywdy nie zrobiła, ale jak jakieś małe gówno obok mnie biegnie i chce gryźć, to już nie mam obciachu żeby go niechcący lekko nogą odsunąć od siebie, naprawdę lekko, ale skutecznie. A jak właściciel pyskuje wyciągam komóre i pytam czy mam dzwonić po policje, bo ktoś tu łamie przepisy, pies bez smyczy i kagańca, a ja zaraz bede miała dziury po zębach w pośladku. To zazwyczaj kończy wszelkie dyskusje.
Kiedyś biegnę swoją pętelkę wokół osiedla, gdzie przebiegam przy jakiejś hali. Wcześniej tam psa nie było. A teraz był i pies, i otwarta brama... Biegnę sobie i nagle widzę jak leci na mnie naprawdę wielkie, czarne bydlę. "Mam przej...ne" przelatuje mi przez głowę. Sekunda na działanie. Niewiele się zastanawiając staję w miejscu, łapy w góre i rycze. Pewnie wyglądałam jak ten miś z reklamy Żubra... Zadziałało- pies się wystraszył, zawrócił w miejscu i uciekł. Ja trochę wkurzona i z sercem w gardle po chwili zaczęłam się śmiać, że jestem taka straszna że nawet wielkie psy się mnie boją.
Na tej pętli spotkałam parę razy leśne zwierzątka, chociaż to środek miasta. Raz uciekał przede mną zając, ale głupio bo przede mnie, więc z 500m miałam niezłą zabawę. Kiedyś drogę przeciął mi lisek. Spotkałam też dwa jeże. To chyba był ich taniec godowy. Jeden stał w środku i fukał, drugi biegał dookoła i próbował podejść. Stałam nad nimi kilka minut rechocząc ze śmiechu. W końcu się zorientowały że tam jestem i prysnęły w krzaki. |
Pies to nie "gówno" tylko zwierzę, czujące i myślące. Nie szczeka aby zrobić Ci na złość tylko dlatego, że nie zostało nauczone innego zachowania w takiej sytuacji. Zamiast się złościć i kopać biedne zwierzę zastanów się jak się zachować; np. przejść na chwilę z biegu w marsz i nie zwracać kompletnie uwagi na psa. Po chwili Ci odpuści.
Ogólnie to uważam, że ludzie z takimi zapędami jak Ty (kopanie, policja, pyskówki itp.) to jeszcze większe buraki od tych którzy nie potrafią odpowiednio zsocjalizować swojego psa.
Pozdrawiam,
Piotr & ATENA Kamireł |
| | | | | |
| 2009-10-24, 22:25 Wrzuć na luz
Kolego, specjalisto od roślin okopowych, jeśli nie doświadczyłeś spotkania z *małym gówienkiem*, nie napadaj na koleżankę. Po szarży ratlerka na moją nogawkę potraktowałem, go delikatnie z buta. To ja - burak - właściciel owczarka belgijskiego, a wcześniej malamuta. A ślad na spodniach pozostał.
A tak naprawdę, to pod osiedle zaczęły podchodzić sarenki. Spotkałem je w środę wieczorem. I pewnie będą towarzyszyć do wiosny. Takich widoków życzę wszystkim biegającym. |
| | | | | |
| 2009-10-26, 06:39
2009-10-24, 22:25 - pjach napisał/-a:
Kolego, specjalisto od roślin okopowych, jeśli nie doświadczyłeś spotkania z *małym gówienkiem*, nie napadaj na koleżankę. Po szarży ratlerka na moją nogawkę potraktowałem, go delikatnie z buta. To ja - burak - właściciel owczarka belgijskiego, a wcześniej malamuta. A ślad na spodniach pozostał.
A tak naprawdę, to pod osiedle zaczęły podchodzić sarenki. Spotkałem je w środę wieczorem. I pewnie będą towarzyszyć do wiosny. Takich widoków życzę wszystkim biegającym. |
Ja chyba też jestem "burakiem" małe g. skoczyło aż do łokcia uszkadzając bluzę i delikatnie raniąc. Od tego czasu zaoptrzyłem się w mały gaz pieprzowy w żelu - działa rewelacyjnie, skrupółw typu psinka niewinna - winny właściciel nie posiadam. Żelik zawsze działa psinka zajmuje się sobą nie szczeka i traci ochotę na "ugryź". Właściciel trochę krzyczy ale chyba nie umie biegać więc mi nie przeszkadza w kontynuacji treningu. Oczywiście gazu używam w samoobronie! |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-11-01, 19:28
2009-10-17, 12:49 - SinusPL napisał/-a:
Pies to nie "gówno" tylko zwierzę, czujące i myślące. Nie szczeka aby zrobić Ci na złość tylko dlatego, że nie zostało nauczone innego zachowania w takiej sytuacji. Zamiast się złościć i kopać biedne zwierzę zastanów się jak się zachować; np. przejść na chwilę z biegu w marsz i nie zwracać kompletnie uwagi na psa. Po chwili Ci odpuści.
Ogólnie to uważam, że ludzie z takimi zapędami jak Ty (kopanie, policja, pyskówki itp.) to jeszcze większe buraki od tych którzy nie potrafią odpowiednio zsocjalizować swojego psa.
Pozdrawiam,
Piotr & ATENA Kamireł |
Nie mam zapędów do kopania, przeczytaj mój tekst jeszcze raz, ale uważnie. Pyskówek też nie urządzam, robię wszystko spokojnie i w świetle prawa. Jak pies tylko szczeka to nie podbiegam do niego żeby go kopnąć. Ale jak biegnie obok mnie i próbuje złapać, ugryźć, pozwalam mu się ode mnie odbić. I wiem wtedy że drugi raz nie podbiegnie. To jak z tymi psami, które boja się wejść na ulicę, i które na nią wbiegają. Jedne widać już się czegoś nauczyły, drugie nie miały takiej możliwości. I nie wszystkie psy są myślące. Zupełnie jak ludzie. A ja nie mam zamiaru jak Ola, biec z psem uczepionym pośladka, ani jak chłopak które poznałam niedawno- pies lekko go tylko chwycił za kolano, ale w "dobrym" miejscu i ten chłopak już normalnie chodzić nigdy nie będzie.
Możesz mieć mnie za buraka. Jak to u nas mawiają- "mnie to tito". Życzę "małego gówna" uczepionego Achillesa. Wtedy pogadamy. |
| | | | | |
| 2009-11-01, 20:03
Mnie psy nie gryzą. Może jestem zepsuty i takiego czegoś już się nie chwycą,.. |
| | | | | |
| 2009-11-01, 23:52 Swój kawałek płotu
Jakiś czas temu przebiegając obok budowanego ogrodzenia willi zobaczyłem jak straszne bydle gna w moją stronę. Pies dobiegł do JEDYNEGO gotowego fragmentu ogrodzenia i zaczął agresywnie ujadać. Stałem jak wryty, właściciele psa też. Po chwili dobiegli do psa i przeprosili mnie. Pies dał się radośnie wyczochrać, niezwykle dumny z zaprezentowanej umiejętności walki o swoje terytorium. |
| | | | | |
| 2010-08-05, 16:25
Mi się zdarzyło tej zimy zwiewać przed dwoma wielkimi psiurami na drzewo... W |
| | | | | |
| 2010-08-05, 16:38
2010-08-05, 16:25 - zbyho111 napisał/-a:
Mi się zdarzyło tej zimy zwiewać przed dwoma wielkimi psiurami na drzewo... W |
Ucięło mi coś... Wieczór, zima, cimno, zimno, środek lasu, a tu nagle za mną kątem oka widzę ruch. Odwracam się - dwa basiory za mną biegną! Patrzę - dębczak. Hyc na gałęzie i wiszę, kalkulując, ile się utrzymam(tzn. ile życia przede mną...). Psy zamurowało parę metrów ode mnie.Po jakiejś minucie zza zakrętu wychodzą dwie laski, fajeczki, ploteczki, spojrzały na mnie zdziwione, zawołały pieski do(jakieś zresztą łagodne) i minęły mnie z wybałuszonymi oczętami. Nie miałem już siły na złość - uśmiałem się sam z siebie... Ale w podobnej sytuacji w przyszłości zrobię pewnie to samo. |
|
|
|
| |
|