Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [24]  PRZYJAC. [23]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mazi1975
Pamiętnik internetowy
Dum spiro,spero

Przemysław Mazan
Urodzony: 1975-06-05
Miejsce zamieszkania: Warszawa
65 / 68


2011-04-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
po śnie zimowym (czytano: 1650 razy)

 

Ostatnie trzy miesiące były biegowo jałowe. Co prawda biegałem, ale niewiele ponad 100 km miesięcznie. Mało, na tyle mało że przy zachowaniu zwyczajów kulinarnych waga podskoczyła kilka kilogramów.
W każdym miesiącu wypadały mi jakieś losowe zdarzenia które wytrącały mnie z biegowego rytmu – prawie 10-dniowa infekcja (styczeń), potem było przeciążenie kolana spowodowane zbyt szybkim powrotem i wydłużenie przerw między treningami (luty) i w końcu zagraniczne wyjazdy służbowe w marcu, które znów wybiły mnie z rytmu na tydzień. Co prawda udało mi się trochę pobiegać ostatnio w Brazylii i Hiszpanii, ale wcześniej wyjechałem do Irlandii (Shannon) na planowany jeden dzień. Nie brałem więc sprzętu biegowego, a wyjazd przedłużył się…do tygodnia. Byłem nieco wkurzony takim obrotem sprawy, gdyż a) pogoda była akurat wymarzona do biegania, b) tak samo jak i tamtejsze tereny (zresztą dużo biegaczy korzystających z tak pięknych okoliczności przyrody i tego, i niepowtarzalnej).
Takie przerwy zdecydowanie mi nie służą.
Co wypadnie w kwietniu? :) chyba jednak wyczerpałem limit możliwości i będę mógł w spokoju pobiegać. Z pozytywów - cieszę się, że udało mi się zorganizować pod koniec marca sztafetę 5x5 z ludźmi z mojej pracy (a nawet departamentu!:) – zajęliśmy 128 miejsce (na 237 sztafet) z czasem 2:10:37, ale mniejsza o to – niezła rozrywka i za rok wszyscy chcą biec – na pewno się poprawimy:), a dzień później przetuptałem połówkę z koleżanką w czasie 2:14 (przed biegiem planowała 2:15 albo wolniej). Biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej biegła w sztafecie a ostatnie 600 metrów w połówce pokonała po 4’45/km, było lepiej niż dobrze. A dla mnie przyjemnością było poprowadzenie i motywowanie kogoś i wreszcie luźne podejście do zawodów – przy okazji, był to mój pierwszy w tym roku (!) dystans powyżej 20 km.
Przez cały kwiecień chciałbym w końcu zrobić jakieś 200 km no i wreszcie trochę szybciej pobiegać, na treningach i zawodach. O życiówkach na razie nie myślę, raczej o stopniowej progresji. Na pewno czeka mnie jedna życiówka już wkrótce – na przełomie czerwca i lipca zostanę ojcem :) o mniej życiowych, choć na pewno przyjemnych życiówkach - znaczy się biegowych, będzie czas pomyśleć jesienią.

Na zdjęciu półmaraton, ostatnie metry na Krakowskim Przedmieściu…



Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
12:52
devmiki
12:43
Ann93
12:33
Dziolek
12:28
Andrea
12:03
stanlej
11:48
Grzegorz Kita
11:42
Rainwater
11:32
FEMINA
10:56
walczak.gdynia
10:39
BemolMD
10:34
COB
10:31
SzyMen
10:19
mariuszkurlej1968@gmail.c
10:07
Stonechip
10:04
drago
09:39
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |