![](mapa4.php?dane=2;2507)
Początek biegu.
22 czerwca 2018, godzina 22.00. Bing bang, piff paff i ruszyliśmy.
![](foto/_ilust/2018/sudeju81.jpg)
Ruszyliśmy w tej wybuchowej oprawie, bo zlokalizowany na rynku Boguszowa -Gorce start zawsze oprawiony jest imponującą kanonadą wystrzałów pirotechnicznych. Ta pierwsza 300-metrowa runda wokół miejskiego rynku, miejsca startu pełnego zgromadzonych kibiców, to niezapomniane przeżycie. Biegnie się krótko i stromo w dół drogą asfaltową pomiędzy kamienicami i powraca się na górny taras do najwyżej położonego w Polsce rynku, gdzie po chwili zza przysłaniających widok kamienic wyłania się rozświetlone racami niebo.
![](foto/_ilust/2018/sudeju82.jpg)
Nasza siedmioosobowa paczka wraz z innymi również ruszyła na trasę biegu. Jolka i Ewa wybrały dystans 100km, a Magda i męska część naszej grupy maraton. Niektórzy zawodnicy wybrali trzeci z możliwych dystansów o długości 72 km. Atmosfera podczas startu była wysoce wyśmienita.
![](foto/_ilust/2018/sudeju83.jpg)
Sporo zawodników miało naprawdę dobry sprzęt.
![](foto/_ilust/2018/sudeju84.jpg)
Pogoda tej nocy w miarę dopisała. Niebo było co prawda czasami zasnute chmurami, ale księżyc skutecznie przez nie wyglądał. Trasy głownie szutrowo-kamienne oraz ziemne i często dość szerokie. Było też zimno, tak ze 14 stopni i chwilami bardzo wietrznie. Rok temu było podobno gorąco, prawie 25 stopni, również podczas nocnej części biegu. Ach te góry to lubią namieszać.
![](foto/_ilust/2018/sudeju85.jpg)
Spotkałem na tym biegu dwie pięknie ubrane i odważne dziewczyny o wyróżniających się wzornictwem spodniach biegowych. Jedna miała namalowane dwoje dodatkowych oczu, a druga kolorowe kwiaty i motyle. Wszystkie te detale pięknie mieniły się oświetlone od tyłu czołówkami. Nie sądziłem, że ktoś szyje takie cuda. Oceniam to jako właściwy trend.
![](foto/_ilust/2018/sudeju86.jpg)
Kto miał aparat mógł na przykład uwiecznić niezapomniany widok na daleką perspektywę rozświetlonego Wałbrzycha czy wijący się w dolnej części podbiegu, stworzony przez światło czołówek ruchomy świetlisty wąż. Wyglądał on tak trochę jak w filmie „13 wojownik” z Antonio Banderazem, oczywiście znacznie mniejszy.
![](foto/_ilust/2018/sudeju87.jpg)
Góry to tam nawet czasami takie ostre są. Ten Dzikowiec na przykład, to jest tam co robić. Szczególnie druga część trasy, tak od 50 kilometra, jest bardziej wymagająca – niekończące się pętle góra/dół.
![](foto/_ilust/2018/sudeju88.jpg)
Organizatorzy dobrze zadbali o obsługę na całej trasie biegu. Poranny, smaczny obiad był natomiast serwowany w ramach pakietu startowego w lokalnej restauracji.
![](foto/_ilust/2018/sudeju89.jpg)
Tak wyglądały Jolka i Ewa na mecie po ponad 13. i prawie 15. godzinach zmagań z dystansem 100 km.
Magda, która prawie o trzeciej w nocy ukończyła maraton była trochę mniej widoczna, gdyż było ciemno poza oświetlonym obszarem mety. Baza biegu i meta dwóch dystansów były zlokalizowane na najwyżej położonym sportowym stadionie w Polsce. Ci, którzy wybrali dystans 72 km byli przywiezieni z tego miejsca kontrolnego na teren bazy.
![](foto/_ilust/2018/sudeju90.jpg)
Nagród było całkiem sporo, również rzeczowych. Zwycięzcy mogli liczyć na owacje i miłą oprawę ceremonii.
Ps. Tekst powstał w oparciu o wystawę prezentowaną w biurze zawodów.
Pokazywała ona impresje dzieci i młodych ludzi w ramach ważnego dla tej społeczności wydarzenia jakim jest najstarszy w Polsce ultramaraton górski. Niestety, nie mogłem zamieścić wszystkich prac, ale wszystkie uważnie obejrzałem.
Gratulacje dla wszystkich twórców za upamiętnienie tej 30. edycji biegu.
![](foto/_ilust/2018/sudeju91.jpg)
Marek Pietrowicz
|