2015-08-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Było tak blisko (czytano: 1079 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.nvc.zgora.pl
Nadszedł 23 sierpnia. Półmaraton w Wałbrzychu. Półmaraton treningowy, na sprawdzenie formy. Na potrenowanie podbiegów i sprawdzenie w którym miejscu jestem i czy jest coś jeszcze do poprawienia.
Zastanawiałem się czy nie poprowadzić żony na 7km, bo chwilę przed startem okazało się, że 7km i 21km startują razem, ale jej nie znalazłem. Poszedłem na początek i wystartowałem. Od początku biegłem swoim tempem. Miałem sporo energii, luzu, swobody, radości. 7km przebiegłem w 30:21. Na drugiej pętli dalej czułem dużo energii i luzu. Biegłem swobodnie, lekko przyspieszając. Ale naprawdę lekko. Nie było w tym żadnego spinania się. Przybijałem piątki z ludźmi i biegłem swoje.
3 pętla też szła bardzo dobrze. Cały czas przesuwałem się w do przodu. Na 19km byłem już 76. Czas 1:19:43. Elegancko. Na takiej trasie robię taki wynik. I wtedy przyszedł cios dla mnie. Chwyciła mnie tak wielka kolka, że nie byłem w stanie biec. Zatrzymałem się, ale normalnie iść też nie mogłem. Bolało, cierpiałem, energię miałem, ale kolka mnie zatrzymała. Potruchtałem kilka metrów i znów szedłem uciskając kolkę i cierpiąc. Wtedy mi się chciało płakać, że byłem tak blisko, tak fajnie biegłem na rekord, a tu taka dupa.
Doczołgałem się z czasem 1:34:14. Ostatni kilometr pokonałem w nieco ponad 9min. Tragedia. Ta kolka bolała najmocniej. Nie wiem czy bardziej fizycznie, czy psychicznie.
Tak blisko, a tak daleko...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |