2013-10-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| tymczasem bez tytułu (czytano: 912 razy)
Z pracy udało się wyrwać dzisiaj wcześniej. Tuż po 17 samochód stał pod domem. Szybkie rozpoznanie sytuacji: Agnieszka z chłopakami na treningu karate, wszystkie koty na miejscu. Oczywiście tylko Bazyl wyszedł się przywitać, Matylda śpi rozłożona na dwóch krzesłach (bynajmniej nie przez wzgląd na jej rozmiary, taka zaborcza z natury jest, jedno to dla niej za mało), arystokrata Nikodem wylazł na chwilę z jakiejś kryjówki i za chwilę znowu gdzieś zniknął. Jeszcze tylko rzut oka do internetu: jest dobrze, Areczka prowadzi na wyjeździe z Łęczną 1:0. Szybka zmiana ciuchów na biegowe, na nogi niezawodne Brooksy (kurde, czy to aby nie lokowanie produktu?) i do lasu, bo za jakąś godzinę będzie już zupełnie ciemno. Co tam dzisiaj było w planie? Nieważne, grunt, że znowu się udało pobiegać. Jest i radość z ruchu w pięknych okolicznościach przyrody, i postępy są zauważalne (wydolność i technika) i ciągle chce się jeszcze biegać.. Żeby tylko ta wielka lampa tak szybko nie gasła. Ale co tam, niedługo przecież wiosna i dni znowu będą dłuższe. Arka ostatecznie zremisowała. Nie ma tragedii, każdy punkt się liczy. W niedzielę Puszcza (Niepołomice).
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |