2009-05-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| flower power ;) (czytano: 2133 razy)
maraton to potrafi zmotywować :) stanąć na starcie, doczołgać się do mety, ochłonąć i... żywić się sukcesem jeszcze długi czas po zregenerowaniu organizmu :D
znów mogę wszystko, hihi :)
a lekko nie będzie :P teraz Kierat, to wróciłam w górki. moje małe górki za miedzą. Rajsko, Kosocice, Soboniowice, znów Rajsko. 60 min radosnego latania góra - dół. mozolnego wspinania się przecinanego szalonym zbiegiem :D (swoją drogą świetne wrażenie pozostawia spotkanie rozpędzonego kolarza i biegacza nadciągających ku dolince z przeciwległych zboczy sąsiadujących wzniesień ;)) żyć nie umierać! biegać, biegać bocznymi uliczkami, między lasami, polami. bez akcentów, pilnowania prędkości... ptaki świergolą radośnie, nie potrzebna inna muzyka :D a na szczytach pofałdowane, zielone widoki po sam horyzont :D
a pogoda: 12 stopni, zachmurzenie, lekki wiaterek... nie mogło być tak na maratonie :P
ostatnio odkryłam zdaje się przyczynę pogorszenia się komfortu jazdy na góralu w terenie. w pewnym momencie, podczas sobotniej jazdy, zorientowałam się, że siedzę bardzo z przodu siodełka, co przy stosunkowo krótkiej ramie i odwróconym mostku powodowało wrażenie, że zaraz fiknę przez kierownicę. to tak chyba po kolarze mi zostało. inna jazda to i w poszukiwaniu optymalnego kąta ustawiałam się inaczej. dopóki jadę po asfalcie daje mi to większą parę, ale w terenie, szczególnie z górki ;) hehe - nieustające zagrożenie OTB ;) no to teraz muszę się pilnować ;)
a obok: cd wrażeń z CM2009 tym razem wspomnienie inspirowane fotką Krzysztofa Drzewieckiego :) kto nie widział, niech zajrzy na ich stronę bo galeria naprawdę piękna :D
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |