Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [0]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ProjektMaratonEuropaplus
Pamiętnik internetowy
Projekt Maraton Europa plus (Korona Maratonów Europy)

Przemysław Janecki
Urodzony: 25-1--1-
Miejsce zamieszkania: Warszawa
4 / 30


2019-05-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Relacja z Maratonu w Rydze (Łotwa) (czytano: 25 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/profile.php?id=100032307533328

 

Spontaniczna decyzja na start w maratonie na Łotwie w Rydze w środę, a już w piątek wieczorem wyjazd autobusem Ecolines. 13 godzin jazdy i w sobotę w południe wymęczeni jesteśmy na miejscu. Zrzut bagażu w hostelu i spacer po pakiet startowy. Pakiet bardzo ubogi; numer startowy i .... ulotki. Za koszulkę trzeba było dodatkowo zapłacić. Potem kawka, późne śniadanie i odpoczynek w parku. Po odpoczynku zwiedzanie starówki i wejście na łotweski "Pałac kultury i nauki". Nie jest tak okazały jak nasz. Mimo, że to tylko 17 piętro to widok na Rygę jest wart zobaczenia. Potem szybka kolacja i spać. Start maratonu o 8:40. Na szczęście hostel, w którym nocujemy jest oddalony o ok. 1 km, więc szybko się tam dostaliśmy. Pogoda mooooocno słoneczna i upalna. Start razem z półmaratonem, więc przez pierwsze 6 km bieg w ścisku i już widzę, że nici z zakładanego tempa, bo źle się ustawiłem na starcie i byłem mocno blokowany. Ale od 22 km i tak już brak sił, więc gdyby od początku tempo było szybsze pewnie by było słabo 😉
Trasa mocno kręta, kilka razy przebiega się w tym samym miejscu. Ale dzięki temu Ania kilka razy "łapie" mnie na trasie podając żele i nawet coca-colę. Właściwie to maraton biegnie 2 bardzo podobne pętle. Dla kibiców idealnie, ale pomimo piknikowej pogody nie ma ich za wiele na trasie biorąc pod uwagę ilość biegaczy. Kilkakrotnie trasa przebiegała przez rzekę co osobiście mi się podoba choć niestety wbiegnięcie na most jest zawsze lekko pod górkę. No, ale jak jest pod górkę to z drugiej strony mostu z górki 😉
Upalna pogoda strasznie wykończyła; dlatego osiągnięty wynik nie powala (4:04:11). No i chyba się nie zregenerowałem po maratonie w Gdańsku, który biegłem miesiąc wcześniej. Ale to nic i tak było fajnie 😉
Rodaków na trasie spotkałem bardzo mało (kilku biegaczy i kilku kibiców). Na mecie w strefie biegacza piwo, woda, owoce i jakieś jedzenie w sporych ilościach (trochę się tym zrehabilitowali za ubogi pakiet startowy). Kilka fotek i do hostelu pod prysznic. A potem do autobusu i kierunek Polska....

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
19:00
Zedwa
18:50
entony52
18:42
stanlej
18:38
janeta75
18:35
andreas07
18:30
VaderSWDN
18:15
marand
18:01
maciekc72
17:44
mieszek12a
17:39
rezerwa
17:38
wadas
17:16
staszek63
16:32
cumaso
16:04
Justyna
15:37
miras
15:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |