Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [20]  PRZYJAC. [46]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Dybol
Pamiętnik internetowy
Train hard, Win easy - The Kenyan Way

Wojciech Dybiżbański
Urodzony: 1988-11-20
Miejsce zamieszkania: Police/Poznań
32 / 36


2009-10-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
36 real Berlin Marathon (czytano: 1643 razy)

 

Trochę póĽno go opisuje, ale wcze¶niej nie miałem weny...

Do Berlina w dzień startu pojechałem z tat± samochodem. Na miejscu byli¶my po 7. ZnaleĽli¶my miejsce do zaparkowania i stamt±d od razu udali¶my się w kierunku depozytu. Zastanawiałem się jak wygl±da organizacja tak dużego maratonu. I tutaj wielkie zaskoczenie. Niemiecka organizacja była po prostu perfekcyjna. Przed budynkiem Raichstagu była wyznaczona strefa tylko dla zawodników. Byli oni wpuszczani po okazaniu nr startowego. Był to ogromny plac zieleni, gdzie wokoło były depozyty, prysznice, namioty do przebierania i toitoie (a tych było duuużo, nie jak u nas na biegach gdzie postawi± 10 lub mniej i s± ogromne kolejki). Przebrałem się, chwilę potruchtałem, porozci±gałem i udałem się w kierunku startu. Trafiłem do strefy B, czyli blisko linii startu. Było to spowodowane "szybkim" czasem, który wpisałem w zgłoszeniu (2;48,00) i dlatego też dostałem niski nr startowy. W okół mnie pełno ludzi z całego ¶wiata. Jeszcze chwila i start! Gdyby nie kontuzja, któr± złapałem w sierpniu, biegłbym mniej więcej równo z tłumem dookoła mnie. Ale, że ten maraton potraktowałem treningowo, biegłem po ok. 5.00/km i wszyscy mnie wyprzedzali. Tylu ludzi na biegu to jeszcze nigdy nie widziałem! Może kiedy¶ w Polsce też tak będzie...

Pierwszy kilometr min±ł, potem drugi, następny i następny i na 5. miałem kryzys ;p Jeszcze 37 o_O I tak biegłem utrzymuj±c tempo ok 5min./km Pamiętaj±c co działo się ze mn± w Dębnie, piłem i jadłem trochę więcej niż wtedy. My¶lę, że dzięki temu na trasie nie miałem kryzysu. Czułem się doskonale, perfekcyjnie. Zmęczenie było, bo jak tu się nie męczyć biegn±c 42km ;) Trasa prowadziła przez miasto, ulice były zamknięte dla ruchu samochodowego i nikt się nie skarżył. Tysi±ce kibiców na całej trasie dopingowały uczestników maratonu. Naprawdę niesamowite przeżycie. W takiej atmosferze dobiegłem do mety z czasem 3;26,56. Plan wykonany, nawet z nadwyżk± ;] Na mecie dostałem medal z wizerunkiem Hailego i już można było wracać do domu.

Moim zdaniem maraton berliński jest maratonem, w którym trzeba wystartować. Takiej atmosfery nie ma na żadnym polskim maratonie. Perfekcyjna organizacja, kibice na trasie, zespoły muzyczne. Trzeba przeżyć to samemu. Wiem, że wrócę tu za kilka lat, aby nabiegać tu niezły wynik ;] Może 2;30? ;>

Teraz czeka mnie ostatni start w tym sezonie - 10 Poznań Maraton. Cel -> poniżej 3 godzin. My¶lę, że tym razem realny. Samopoczucie doskonałe, nastawienie pozytywne. I nie będę sam. Szmajchel ma taki sam plan ;]

Obok zdjęcie z 39. kilometra maratonu berlińskiego. Jak widać po u¶miechu, samopoczucie było ok ;)

Pozdro&Cya

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


adamus (2009-10-08,16:00): 2.59.59 w Poznaniu!!!!! trzymam kciuki i...... trzymam za słowo, dwójka z przodu czeka na Ciebie:))
Marysieńka (2009-10-08,16:23): Trzymam kciuki za "złamanie" trójeczki:)))
golon (2009-10-08,16:39): 3mam kciuki za złamanie 3h :-) zobaczymy się na miejscu :-)
szmajchel (2009-10-09,13:37): Mega dobra fota :]
benek (2009-10-09,19:17): 2:55 :]







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
14:12
qbu¶
14:06
marczy
13:16
INGL66
13:12
STARTER_Pomiar_Czasu
12:58
stanlej
12:42
rys-tas
12:15
Admirał
11:54
szalas
11:49
jackonet
11:37
gora1509
11:31
StaryCop
11:21
BOP55
11:00
szyper
11:00
SlawekZd
10:58
Ann93
10:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |