2011-09-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rekord życiowy pobity na kanapie (czytano: 1468 razy)
Kiedy w sobotę wczesnym popołudniem wróciłem do domu z pracy po nocnej zmianie, byłem bardzo zmęczony. Jeszcze łudziłem się, że zjem obiad, zdrzemnę się godzinkę i pojadę na Bieg Solidarno¶ci. To ostatecznie tylko 5 kilometrów, a bardzo polubiłem tę imprezę. W zeszłym roku nawet nie zamierzałem startować, bo zawody odbywały się dosłownie na dzień przed Maratonem Hasco-Lek. Do dzi¶ jednak mój ustanowiony dwa lata temu rekord życiowy na 5 kilometrów wywodzi się wła¶nie z tej imprezy. Mam więc miłe wspomnienia z tego biegu.
Zjadłem obiad, położyłem się na kanapie i zasn±łem. Obudził mnie dzwonek telefonu komórkowego powiadamiaj±cy mnie o nadej¶ciu sms-a . Otwieram pocztę i patrzę zaspanymi oczami, którym po prostu nie dowierzam. Nie dowierzam nawet własnym zmysłom. Patrzę osłupiały w ten ekranik i szczypię się w tyłek, bo my¶lałem, że to tylko sen. Ten sms informował mnie, że wła¶nie ukończyłem Bieg Solidarno¶ci zajmuj±c w klasyfikacji open 556 miejsce w czasie: 00:28:28, a netto 00:28:15 i w kategorii M50 jestem na 69 miejscu.
My¶lę sobie – pomyłka jaka¶, ale miła, bo ten czas to byłby mój rekord życiowy. Pewnie kto¶ niewyraĽnie napisał swój numer telefonu i trafiło przez przypadek do mnie. Przespałem bieg na kanapie. Zmęczenie odeszło, ale pozostał pewien niedosyt. Trochę mi było żal, że jednak nie pobiegłem. Co prawda próbowałem się usprawiedliwiać, że przecież nazajutrz raniutko wyjeżdżam do Złotoryi na Międzynarodowe Mistrzostwa w Nordic - Walking na dystansie 16 kilometrów, ale pewien niesmak psuł mi nastrój.
Zasiadłem do komputera. Chciałem zobaczyć wyniki biegu. Zawsze ciekawi mnie kto wygrał? Jak pobiegli moi koledzy? No i zawsze patrzę jak ja sam wypadłem. Ponownie opadła mi szczena i oczy w słup stanęły. Jak byk widnieje na li¶cie z wynikami moje nazwisko, a przy nim ten bardzo dobry i nieosi±galny jeszcze dla mnie czas. Po raz pierwszy na mecie znalazłem się mniej więcej w ¶rodku stawki, a nie jak zwykle pod jej końcem, czy nawet na samym końcu. Cuda się zdarzaj±! Pobiłem swój rekord życiowy na dystansie 5 kilometrów ¶pi±c we własnej chacie na kanapie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |