2013-07-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przesieka - czyli najpiękniejsze trasy biegowe w zasięgu ręki (czytano: 1474 razy)
Wyjazd do Przesieki przeszedł do historii. Siedem dni pełnych wrażeń przy poznawaniu nowych ślicznych tras biegowych – aż ręka swędzi żeby się z nimi podzielić. I tak:
- DZIEŃ I – 01 lipca,
To dzień przyjazdu, więc poniedziałkowym popołudniem, na razie w dwie osoby czyli: Kaśka i ja zawitaliśmy w gościnne progi „Bałtyku”. Na tarasie wita nas Ela i Jurek właściciele obiektu. Powitalna kawka, czas na przebranie i już byliśmy na pięknej leśnej trasie do Borowic, potem Sosnówka i powrót Drogą Sudecką aż do końca i ostro w dół do miejsca zakwaterowania. Czas biegu: 1 godz. 50 minut.
- DZIEŃ II – 02 lipca,
Dziś pora na trudniejszą trasę więc w planie bieg na Odrodzenie (1236 m n.p.m.) potem Śląskie Kamienie (1413 m n.p.m.) i powrót. Pogoda dopisuje i wszystko idzie zgodnie z planem. Czas biegu: 2 godz. 05 minut.
- DZIEŃ III – 03 lipca,
Dziś Jurek zabiera nas na malownicza trasę na Dwa Mosty. Zaczynamy na tarasie naszego pensjonatu i biegniemy na drogę Pod Reglami, by na wysokości Jagniątkowa ruszyć niebieskim szlakiem w górę. Po kilkunastu minutach biegu spotykamy Dwa Mosty – czas na nagrodę, czyli teraz w dół piękną górska alejką. Czas biegu 1 godz. 34 minuty.
Ta trasa tak mnie zauroczyła że wieczorem pobiegłem na nią jeszcze raz – he,he !
- DZIEŃ IV – 04 lipca,
Po górskich szaleństwach czas na trochę luziku, więc ruszamy na trasę Pod Reglami w kierunku Szklarskiej Poręby. To trasa piękna, magiczna i historyczna bo zjeżdżają tutaj nasi najlepsi biegacze zarówno seniorzy jak i juniorzy z całej Polski. To zasługa ciekawych właściwości klimatycznych o których postaram się wkrótce napisać. Biegniemy na Trzy Jawory, a po drodze mijamy wielu biegaczy – po sylwetkach rozpoznajemy tych początkujących oraz tych „starych biegowych wyjadaczy”. Czas biegu: 1 godz. 24 minuty.
- DZIEŃ V – 05 lipca,
Dziś Jurek musiał wyjechać, Kaśka biega według swojego planu, więc sam planują swoją trasę – na celowniku Spindlerovy Mlyn po czeskiej stronie Karkonoszy. Rzut oka na mapę na zapamiętanie trasy i w drogę. Po 44 minutach biegu jestem na Odrodzeniu gdzie wbiegam wprost na drogowskaz wskazujący cel mojej wyprawy. Jest on jednak niebieski a miał być zielony, chyba coś nie tak. Wbiegam więc na niebieski szlak który jest tak śliczny, ze postanawiam na nim pozostać. Początek po nowych drewnianych pomostach, wśród paproci – po prostu bajka. Dalej równie malownicza górska ścieżka, z niepowtarzalną kwiatową dekoracją. Wszystkiego dopełnia śpiew ptaszków i szemrzące strumienie z krystaliczną górską wodą, z której korzystam kilka razy podczas swojego biegu, bo słoneczko operuje dosyć intensywnie, jak przystało na letnią porę. Po drodze mijam schronisko „Medviedia Bouda” z pięknymi widokami na góry i Spindlerovy Mlyn w dole. Po długim zbiegu jestem u celu – miejscowość niezwykle malownicza, z cała masą ścieżek leśnych i asfaltowych nadających się do biegania i jeżdżenia na rowerze. Tutaj odnajduję też „swój” zagubiony zielony szlak, który wypatrzyłem na mapie. Ruszam więc na niego – jest on krótszy ale za to bardziej wymagający, wręcz ciężki – wszystko rekompensują wspaniałe wrażenia i obcowanie z górami. W końcu zielony szlak się kończy i znów jestem na Odrodzeniu – jeszcze tylko 6 km w dół i jestem na tarasie gościnnego „Bałtyku” Oj nie było łatwo – ale radocha jest niesamowita ! Czas biegu: 2 godziny 54 minuty.
- DZIEŃ VI – 06 lipca,
Po wczorajszej wyprawie na czeską stronę dziś dzień luziku – więc ruszam znów na Dwa Mosty – trasę które mnie zauroczyła, nie za mocno bo jeszcze po południu trzeba wybiec po Andrzeja który postanowił do nas dołączyć BIEGIEMMMMM !!! Ot tak z Legnicy do Przesieki – 80 kilometrów biegusiem, w pojedynkę z super ciężkim podbiegiem na górę zwaną Kapella. Około południa dojeżdża Weronika, Rafał i Krzyś. Oni też szybciutko przebierają się i ruszają na górskie ścieżki. Ja tymczasem wrzucam do lodówki szampana – bo Andrzeja trzeba jakoś przywitać. Śledzimy jego trasę na bieżąco bo wysyła nam co 20 km. SMS – y. Według naszych obliczeń jest już blisko więc formujemy „biegowy komitet powitalny” i biegniemy do Podgórzyna – tam też spotykamy Andrzeja. Widać że jest zmęczony ale w świetnej formie wbiega na taras „Bałtyku”. Rozlewamy szampana i wiwatujemy na cześć Andrzeja ! – Andrzeju jesteś WIELKI !!! Według moich obliczeń 80 kilometrów przebiegł w czasie 8 godzin 10 minut. Potem oczywiście wrażenia Andrzeja z trasy i wieczorek rozrywkowy z karaoke i świetną zabawą.
- DZIEŃ VII – 07 lipca,
Na ten dzień trasę zaplanowała Weronika która zna te okolice jak własną kieszeń. Załozenie na dziś to długi górski marszobieg. Prowadzi Weronika, a Rafał i ja dotrzymujemy jej kroku. Zaczynamy jak zwykle na tarasie „naszej bazy” – potem kierujemy się Pod Regle gdzie spotykamy znanych biegaczy z Ukrainy i Kenijczyka z jednego z wałbrzyskich klubów. Potem Weronika kieruje nas na szlaki niebieski i czarny by dotrzeć do schroniska Pod Łabskim Szczytem. Po drodze widoki nie do opisania – zatrzymujemy się więc na śliczne fotki. Żółty szlak spod Łabskiego doprowadza nas na Śnieżne Kotły i grzbietami Karkonoszy przez Wielki Szyszak i Śląskie Kamienie docieramy na Odrodzenie. Tam ulubione gofry z dżemem dla Weroniki i ruszamy w dół do „Bałtyku” Tam już czeka na nas obiad przygotowany przez Elę specjalnie pod biegaczy. Czas biegu: 3 godz.41 minut, a w sumie z przerwami na fotki, napoje i gofry byliśmy na wycieczce 4 godziny 55 minut.
Potem jeszcze „mała czarna” i czas na wyjazd z Przesieki i gościnnego „Bałtyku” gdzie zaczynała się i kończyła każda nasza biegowa trasa. Panuje tu cisza i spokój bo za 700 m. kończy się miejscowość i ruch pojazdów praktycznie nie istnieje. W malutkim sklepiku niedaleko „Bałtyku” można kupić lody, słodycze i napoje. Te kilka dni to za mało aby odkryć wszystkie urokliwe trasy w okolicy Przesieki – więc już dziś zaplanowałem w sierpniu powrót w gościnne progi, u Eli i Jurka gdzie: NAJPĘKNIEJSZE TRASY BIEGOWE SĄ W ZASIĘGU RĘKI. !
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |