Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 525 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Projekt Katorżnik
Autor: Jacek Karczmitowicz
Data : 2006-08-18

Ile potrzeba na stworzenie legendy? Janosik potrzebował 4 lat aby jego dokonania na terenie Fatry i Niskich Tatr przeżyły jego. A ile potrzeba czasu aby bieg stał się legendą? Wydaje się, że rok wystarczył. Tyle potrzebowali Sztukmistrze z Lublińca aby ich szaleńczy projekt KATORŻNIK stał się legendarnym. Jednak w przypadku tego biegu również zaprocentowało wieloletnie doświadczenie w organizacji wielu innych imprez jakie odbywają się w Lublińcu.



Rys.1 - Buty po Biegu Katorżnika



Katorżnik jest... no właśnie, trzeba mieć dużo wyobraźni żeby “TO” nazwać biegiem. Tak naprawdę nie ma 100% pewności jaki był dystans do pokonania. I nie wiadomo jaki będzie dystans za rok. Bo dystans nie był najważniejszy. Rywalizacja przeprowadzona w naturalnym środowisku żab i innych pijawek z wszechotaczającym zapachem siarkowodoru i ciągłymi zmianami temperatury wody, takie były realia tegorocznej edycji. Takie będą zapewne i następnych. Bo KATORŻNIK to możliwość zrealizowania dziecięcego marzenia taplania się w błocie. Może jest to infantylne, ale ile radości! Katorżnik jest odmianą od pieczołowicie pokonywanych kilometrów, czy to na zawodach, czy to na treningu choćby po trasie najbardziej crossowej, jednak trudno sobie wyobrazić pasjonata, który trenowałby w środowisku choćby w namiastce przypominającym KATORŻNIKOWE atrakcje.

Na starcie zawodnicy ubrani odmiennie od kreacji startowych. Na mecie przypominający nobliwe kuracjuszki po błotnym SPA. Porównanie karkołomne jednak prawdziwe. Jednak mi w czasie pokonywania kolejnych zakrętów i rowów z błotną mazią, bardziej przychodziła na myśl mityczna przeprawa przez Styks. Otaczają mnie opary o dominującym siarkowym składzie, oznaka sąsiedztwa piekielnych czeluści. Jednak Charon pilnował żeby to była droga w jedną stronę. Natomiast “lublinieccy przewoźnicy” aż tak bardzo nie byli konsekwentni i bardziej szczodrzy. Przepraw było pewnie 100, a może i więcej. Przeszedłem i żyje. I to jak.

Miał wyjść z tego opis biegu. Jednak jak opisać marzenia. Marzyłem razem z żoną o udziale w KATORŻNIKU i tam byliśmy. Marzyliśmy żeby GO ukończyć. UKOŃCZYLIŚMY. Moja żona rywalizację ukończyła na bosaka, to przestroga dla ewentualnych debiutantów w KATORŻNIKU podobnie jak w innych biegach buty odgrywają decydującą rolę, choć w tym przypadku potrzebne są “inne” buty;-)

ps. chciałbym w tym miejscu bardzo podziękować Katarzynie KORDZIŃSKIEJ za opiekę nad córką, gdy my spławialiśmy się w “lublinieckim SPA”.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
zbyszekbiega
22:17
Robert alias Przepiórka
22:14
Andrzej G
21:56
alex
21:40
przemcio33
21:40
benek
21:31
cierpliwy
21:23
Mr Engineer
21:21
ona
21:09
mikis
21:08
Wojciech
20:57
maur68
20:56
wwanat46@gmail.com
20:55
staszek63
20:34
sephix
20:33
mario1977
20:30
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |