2022-03-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój pierwszy półmraton w 2022 r. (czytano: 1087 razy)
To był mój pierwszy półmaraton w tym roku. To właśnie tu w pamiętnym 2010 r. pobiegłem po raz pierwszy tak długi dla mnie wtedy dystans. Debiut w Półmaratonie w Wiązowej zaliczyłem do udanych, dlatego, że uzyskałem czas 1:45:33. W kolejnych biegach udało mi się zejść nawet poniżej 1:40. Jak będzie tym razem - zobaczymy. Teraz jestem już starszym zawodnikiem i mam za sobą dość dużo biegów na różnych dystansach. Półmaraton w Wiązownej jest zarówno dla mnie, jak i dla wielu zawodników pierwszym sprawdzianem formy na początku sezonu, stąd jest tak liczny udział wielu znakomitych biegaczy i biegaczek.
Pogoda dopisała. Było niewiele powyżej zera i lekki wiatr, stąd nie wiadomo jak się ubrać. Przyjechałem na bieg z Jankiem z dużym zapasem czasu. Odbieramy zestawy startowe. Razem z numerem dostajemy tak jak wszyscy biegacze - nalepki w kolorze barw narodowych Ukrainy z napisem "#NIGDY WIĘCEJ WOJNY " oraz "Sława Ukrainie". Można było biec z tą nalepką i być przeciw wojnie, która 3 dni wcześniej (24 lutego) rozpoczęła się na Ukrainie. Mamy wojnę tuż przy naszej granicy. Coś niewyobrażalnego w XXI wieku, tyle lat po II wojnie światowej.
Organizatorzy zadbali o to, aby pobiegli packamerzy (Pacemaker, to osoba nadająca tempo biegu na określony czas końcowy) z balonikami, na których są podane czasy dotarcia na metę.
Jest zimno. Po rozgrzewce ustawiam się z Jankiem na czas 2:00. Na ten czas prowadzi Marzena. Jest tam też Ania. Robimy sobie zdjęcia i czekamy na start. Ostatecznie zdecydowałem się pobiec bez czapki, w bluzie z długim rękawem oraz długimi biegowymi spodniami. Warunki biegowe były wyśmienite. Nie było dużego wiatru, a przy słonecznym, częściowo zachmurzonym niebie - można było robić życiówki. Mój plan na dzisiaj, to złamanie 2 godzin, ale w najgorszym razie nie więcej niż 2:10. Nie wiem na ile mnie dzisiaj stać. Wczoraj w sobotę biegłem górski bieg na 10 km. w Wesołej. Tam ciężko mi się biegło, choć biegłem na 80 % swoich możliwości. Ustawiam dwa zegarki z jakimi biegnę. W czasie biegu pozwalają mi śledzić czas, kilometry i tętno. Nie chcę przekroczyć granicznego tętna. To może być niebezpieczne.
Na starcie puszczają pierwszą grupę. To najszybsza elita. Potem idą kolejne grupy. Wystartowałem z prowadzeniem czasu na 2 godz. Uruchamiam zegarki. Lepiej zacząć wolno. Po pierwszym kilometrze w tempie 5:39 min/km. - czuję, że mogę biec nieco szybciej. Zostawiam czas 2:00 za plecami i mijam zawodników. Już gdzieś w okolicach 2 kilometra dotarłem do prowadzenia na czas 1:55 i minąłem tą grupę. Nogi szybko niosą. Kiedy mijałem Pawła usłyszałem od niego podpowiedź, że w zeszłym roku w tym miejscu biegłem wolniej. Może ma rację. Mogłem jeszcze przyspieszyć, ale może trzeba uwzględnić podpowiedź Pawła i nieco zwolnić. Nie byłem pewny, czy nie zabraknie mi sił na drugą połowę biegu. Dochodzi do mnie Andrzej. Wystartował na samym końcu i od startu wyprzedza wszystkich. Jest nieco starszy niż ja, ale ma świetną kondycję i prze do przodu. Zobaczymy na mecie, czy jego taktyka biegu się sprawdzi. Pozwoliłem, aby grupa na czas 1:55 do mnie doszła i trzymałem się tej grupy dalej. Paweł wyprzedził mnie i mam go w pewnej odległości cały czas przed sobą. Uznałem, że jeśli uda się dociągnąć z tą grupą do 15 km., to ukończę bieg poniżej 2 godzin. Tym samym uda się zrealizować mój plan.
Trasa ma nawrotkę po 10 km. To dale dobrą sposobność, aby zobaczyć - kto biegnie przed lub za Tobą i jak daleko pod Ciebie. Jakie było moje zdziwienie kiedy na 7 km., zobaczyłem pierwszego prowadzącego biegacza po nawrotce. A więc on już jest przede mną ok. 6 km. Za nim pojawiają się kolejni zawodnicy i zawodniczki. Co kilka kilometrów były punkty z wodą. Oprócz wody była ciepła herbata, wodą oraz woda z sokiem. Starałem się, aby na każdym punkcie coś wypić. Bieg w grupie pozwala nie odczuwać tak mocno wiatru oraz motywuje do wysiłku, aby nawet na podbiegach nie zostać z tyłu. Przed nawrotką mijam zawodników którzy biegną szybciej niż ja. Widzę Szymona, biegnie z wyraźnym wysiłkiem i nieco wolniej niż zazwyczaj. Potem Jola, która przed biegiem planowała tak pobiec, aby złamać 2 godziny. Tu na nawrotce jest przed czasem 1:50. Świetny czas. Za nawrotką widzę biegaczy, którzy są za mną. Bez trudu dostrzegam Anię, która mocno przyspieszyła i zostawiła za sobą czas 2:00. Ten czas prowadzi Marzena. Dopinguję znajomych biegaczy i biegaczki. Po nawrotce, po pewnym czasie mijam Janka, z którym wystartowałem. Jest ok. 800 za mną,m a więc jest nieźle. Od 11 km. odliczam kilometry w odwrotnej kolejności czyli ile mi jeszcze zostało do końca. Dalej trzymam się czasu 1:55. Mijam Martę - zawodniczkę, która w swojej kategorii nie schodzi z podium niemal w każdym biegu w którym startuje. Gdzieś na 14-15 kilometrze dochodzę do Tadeusza i mijam go wraz z moją grupą. Tadeusz nie może utrzymać tempa grupy i zostaje z tyłu. Jest już coraz bliżej mety. Na 5 km. przed metą odrywają się z grupy biegnącej na czas 1:55 pojedynczo zawodnicy. Patrzę na zegarek i widzę, że biegną na czas poniżej 2 godzin, a nawet poniżej 1:55. Moja grupa dochodzi do Andrzeja z kategorii wiekowej wyższej niż moja. Mijał mnie Andrzej na początku biegu, gdzieś na 3 kilometrze. Teraz ja zrównałem się z nim i mijam. Zastanawiam się, kiedy ja nam przyspieszyć, czy na 1 km. przed metą, czy wcześniej? Ostatecznie decyduję się przyspieszyć na nieco mniej niż 3 km przed metą. To niewielkie przyspieszenie pozwala mi zbliżyć się do kolejnych zawodników jakich mam przed sobą, a potem ich mijać. To miłe uczucie, które dodaje sił. Na 1 km. przed metą widzę Pawła, który zwrócił mi uwagę, że biegnę za szybko. Dochodzę powoli do niego, a potem powoli mijam. Był trochę zdziwiony, kiedy mnie zobaczył, ale gratulował dobrego rozłożenia sił. Czuję za plecami, że przyspieszył i trzyma moje tempo. Nie zwalniam biegnę swoje - biegnę najszybszy kilometr tej trasy 4:50 min./km. Po pewnym czasie słyszę jego kroki coraz dalej. Pewnie odpuścił i biegnie swoim tempem. Jest słupek z oznaczeniem 21 km., ale meta jest znacznie dalej niż 97,5 m. Na jezdni jest zaznaczone 500 m. Trzeba jeszcze przyspieszyć, bo meta jest coraz bliżej. Wyprzedzam grupę biegaczy i wpadam na metę. Zatrzymuję zegarki. Tym razem wyszło 1:53:19. Świetny czas. Lepszy niż zakładałem. W zeszłym roku na tej trasie miałem czas lepszy o 5 minut. Teraz jestem o rok starszy i o tym muszę pamiętać. Za metą otrzymuję medal i czekam na znajomych. Dobiega Andrzej, potem Ania. Porównujemy z Andrzejem czasy i wyszło, że ja mam nieco lepszy czas. Moja taktyka była lepsza. Robimy razem z Anią i Wasylem zdjęcia. Dobiega Tadeusz i Marta. Robimy zdjęcie i wychodzimy ze strefy mety. Robi się coraz chłodniej. Zakładam suchą czapkę na mokrą głowę. Po drodze kawa, banany i można iść na makaron oraz herbatę z ciastkiem. Przychodzi wynik sms-em.
To był mój 65 półmaraton Można wracać z udanego biegu do domu.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2022-03-02,19:04): Gratuluję. Bardzo ładny wynik. Chciałbym taki mieć na półmaratonie poznańskim za miesiąc 😊 siepiet (2022-03-03,12:17): Gratulacje,ładny wynik jak na Twój wiek,twarz kojarzę z różych imprez,mamy podobną ilość "połówek"🤗🤗🤗🤗pozdrawiam siepiet (2022-03-03,12:17): Gratulacje,ładny wynik jak na Twój wiek,twarz kojarzę z różych imprez,mamy podobną ilość "połówek"🤗🤗🤗🤗pozdrawiam jann (2022-03-06,18:37): Andrzej, Gratulacje!! Jest siła a to najważniejsze. też walczyłem ale kontuzja pozwoliła jedynie zaliczyć bieg.
|