2009-12-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| zimniej (czytano: 1172 razy)
Masakra.
Tak tylko można podsumować to co się dzieje.
Dzisiaj trening chyba przestał być treningiem, a stał zagrożeniem dla zdrowia.
Temperatura -14 C, porywisty wiatr rzędu 25-30km/h to nie są zbyt dobre warunki. Razem dają odczuwalną rzędu poniżej -30 stopni. Ale co nas nie zabije to wzmocni.
Ruszyłem na trening. Powoli, jakieś 4:40-4:50/km bo szybciej nie ma jak w takich warunkach, brnąc przez 15cm śnieg pobiegłem drogą w las, myśląc że tam chociaż odrobinę słabiej będzie wiać. Ale nie tu, drzewa pozbawione liści i znacznie przerzedzone przez drwali nie dają żadnej osłony niestety. Dodatkowo niczym nie przetarte ślady, tylko sypki śnieg po horyzont. W takich warunkach las całkiem zamarł. Zwykle pełno saren, czasem jakieś stado dzików czy jeleni, nie było jeszcze dnia żebym nie spotkał żadnego sporego zwierzaka. A dzisiaj pustka. Jedynie na 8km spotkałem świeże ślady łosia, jeszcze nie zasypane przez zamieć, więc max 5-10 minutowe.
Zaraz potem zaczął się kryzys, jakiego jeszcze nie miałem.
A do domu ze 4km brakowało.
Zacząłem czuć ogromny chłód wewnątrz organizmu, a zaraz potem dreszcze. Tempo biegu spadło, nie byłem w stanie już mocno pracować nogami. Na szczęście jakoś dociągnąłem do domu, ale ostatnie 2km czułem się tak, jakbym miał zaraz zemdleć. Chyba za bardzo wychłodził mi się organizm, i stąd taka reakcja. Teraz powoli dochodzę do siebie, ale wciąż mam lekkie zawroty głowy.
Muszę bardziej uważać na warunki w jakich biegam.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |