2014-12-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powoli dochodzę do siebie (czytano: 884 razy)
Tytuł mojego wpisu mówi sam za siebie. W ostatnim czasie (jeżeli chodzi o moje bieganie) byłem w dziwnej dyspozycji, która była oczywiście bardzo słaba. Wsystko zaczeło się od początkowego braku czasu na treningi, spowodowanym niezależnymi ode mnie sytuacjami. Jednak w pewnym momencie mogłem dość mocno potrenować, o czym pisałem w wpisie pt. "Lipcowe bieganie". Wykonałem kilka bardzo dobrych jednostek trenigowych, które niestety przyniosły przeciążenia stawu skokowego, który bardzo doskiwerał mi podczas letniego obozu w Ustce.
Myślałem że moja forma poszła w górę, lecz pomyliłem się. Pojawiło się przemęczenie, które znacząco wpłyneło na moją postawę na zawodach. Tydzień po przyjeździe z obozu wystartowałem na 10km w Golubiu. Tego biegu nie ukończyłem, wycofałem się po 5km z powodu strasznego bólu w okolicach wątroby. Jednak jeszcze wtedy myślałem, że to był przypadek, twierdząc, że prawde pokaże półmaraton w Pile. Okazało się jednak, że i tam pobiegłem słabo.Do 10km leciałem zaledwie na czas 1:19 a w drugiej części dystansu "pękłem" i postanowiłem truchtać do mety. Po tym starcie 6 tygodni nic nie robiłem startując jedynie dwa razy w GP Łubianki, bez żadnego treningu.
Na początku listpada na nowo wziełem sie za trenowanie i wsytartowałem w biegu Niepodległości w Pigży oraz w Półmaratonie Świetych Mikołajów, kótry przyniósł niecodzienne zakończenie dla mnie, o którym zaraz napisze.
Zacznę od porównania ze sobą dwóch wyżej wymienionych startów. Pisząc prostym językim, muszę stwierdzić, że ni jak one mają się do siebie. Pokazały one dwie różne rzeczywistości, 11km przebiegłem w 40:56 (3:43/km) a półmaraton w 1:18:01 (3:42/km). Nie będę wnikał ile faktycznie liczyła trasa Półmaratonu Świetych Mikołajów. Pewne jest że znacznie lepiej biegło mi się dłuższy dystans, czyniąc tym samym znaczący progres w odstepie 3 tygodni i tym samym mogę zyskać trochę optymizmu.
Teraz chciałbym napisać o niecodziennej sytuacji, która spotkała mnie podczas dekoracji w klasyfikacji "Mistrzostw Szkół Wyższych" rozgrywanej w ramach niedzielnego półmaratonu. Okazało się jednak, że ostatecznie zajełem 3 miejsce w tej kategorii, pomimo tego, że zostałem usuniety z podium. Wszytko wyjaśniło się 3 dni po zawodach. Pan Mariusz Rzeczycki, który pracuje w firmie Datasport dał niezbite dowody na to, że system elektroniczny podał właściwe wyniki, pomijając przy tym brak zgłoszenia do wspomnianej klasyfikacji określonego zawodnika. Za całą sytuację przeproszono mnie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora benek (2014-12-11,10:41): Czyli kto z osób stojących na podium nie był studentem? pawelkokocki (2014-12-11,14:31): Wszyscy byli studentami, tylko jeden zawodnik do tej klasyfikacji zapomniał się zgłosić w terminie więc nie może być brany pod uwagę w wynikach. benek (2014-12-11,15:44): Podam Ci pewien przykład. Przychodzę do biura zawodów w sobotę - dzień przed biegiem. Mimo, że zapisując się przez Internet zaznaczałem, że jestem zameldowany w Toruniu i chce startować w tej klasyfikacji - takiej informacji na karcie zgłoszeniowej nie było. Podałem ją w momencie weryfikacji i poprosiłem aby wolontariuszka od razu poszła do firmy obsługującej pomiar czasu (Data Sport) aby to zmienili. Po 10 minutach sprawdziłem czy zostało to zmienione - i było zmienione. Być może taka sama sytuacja była związana z Kamilem (bo o nim piszesz nie używając danych). Wolontariuszka mogła zapomnieć oddać karty na której Kamil zgłaszał nieprawidłowość czyli to, że nie ma zaznaczonego startu w kategorii studentów. Wywiązał się z regulaminu bo swoje zgłoszenie dał w biurze zawodów dzień przed startem. Nie przegrałeś przez oszustwo tylko dlatego, że byłeś słabszy. Chyba widzisz, że zrzucanie winy na Kamila (który dodatkowo oddał Ci część swojej nagrody) jest po prostu nie fair. Był studentem więc mu się to należało.
|