2011-06-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Easy (czytano: 1237 razy)
Podczas połówki w Hajnówce, padł pomysł rzucony przez kolegę Maćka aby wybrać się do Korycina 12 czerwca aby zaprezentować się - czytaj poprawić podczas połówki. Stawka była nie byle jaka - prawdziwa krowa, któr± można było spieniężyć podczas transakcji z Wójtem b±dĽ zabrać ze sob±. Po namy¶le i przegl±dzie kalendarza zapisałem się, chc± spróbować poprawić swój czas o ponad 11 minut, aby ukończyć bieg przed upływem tuzina minutowych dekad.
Dzień przed zawodami w głowie pojawiała się wizja nieukończonego startu - za mało pewno¶ci siebie i za duże wyzwania stawiane przed sob±... Czy podołam, czy choć trochę poprawię czas?? Pytania przychodziły i nie pozwalały zasn±ć, aż około 7.20 ujrzałem w telefonie, że dzwoni kolega, z którym miałem jechać na zawody. 10 minut potrzebowałem, aby dotrzeć na miejsce sk±d go zabrałem - sam się dziwię jak to zrobiłem, nigdy wcze¶niej mi to nie wychodziło - ale jak się chce... Można?? Można!!
Ten speed od pobudki być może miał wpływ na resztę wydarzeń w trakcie dnia, może pomógł uzyskać jak na razie najlepszy wynik w zawodach. Faktem jest, że startuj±c na samiutkim końcu, bez jakiejkolwiek napinki oraz nastawiania się na wielki sukces pobiegłem. Efektem była poprzawa czasu o ponad 14 minut, wielkie zadowolenie i widok znajomych, którzy postanowili mi zrobić niespodziewankę i czekali na mnie na Mecie. Ten wynik dodał mi skrzydeł i zmotywował do dalszych ciężkich treningów. Choć bieganie traktuję tylko i wył±cznie jako ¶rodek antystresowy, to ciesz± postępy i reszta, która występuje przy okazji "ganiania" , jest możliwo¶ć poznania wielu ciekawych osobowo¶ci, spojrzenia przez okno poza swoje podwórko oraz cały czas budowanie siebie...
Pozdrowienia z puszczy...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |