2009-03-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powitałam Wiosnę w Katowicach :) (czytano: 915 razy)
oj.... jakże aura nie sprzyjała.... 5 stopni, deszczyk... a zaczęło się tak pięknie. jeszcze w sobotę w Krakowie piękna słoneczna pogoda, nie mogłam sobie więc odmówić wycieczki rowerowej :) (bez ściemy, była w planie treningowym :P) jakoś noga w wiosennej aurze podawała, aż szkoda było nie wykorzystać. niedzielny poranek słoneczny, choć mroźny, dawał jednak nadzieję na miłą temperaturkę w południe. mimo niezbyt optymistycznych prognoz pogodynki...
III Bieg Na Powitanie Wiosny
Sport doskonale nastraja :) a jeszcze bardziej atmosfera biegu. Wszędzie uśmiechnięte twarze, choć niektóre skupione, niektóre zupełnie wyluzowane. A ja? Zupełnie nie miałam pojęcia jak ten bieg ugryźć. To moja druga 15-tka, od baaaardzo długiego czasu. W ogóle po roku sporadycznego startowania i to głównie w imprezach, na których tak szybkie tempo nie wchodziło w grę, czułam się, jakbym startowała w podobnej imprezie pierwszy raz w życiu. I jeszcze brak;) litości trenera, który nie pozostawia dnia odpoczynku…. a do tego nie przeszły zakwasy ;) po czwartowych i sobotnich próbach pływania żabką... Hm… fajnie byłoby pobiec w tempie maratonu, by sprawdzić po długiej przerwie jakie wrażenie pozostawi na mnie takie tempo… zgodziłam się z tym założeniem.
Stając na mecie postawiłam sobie za cel wynik 1h15
Strzał i w drogę!
Pierwszy kilometr 4:40 i jakoś dobrze mi z tym tempem. Jakieś górki obiecywali, więc biegnę dalej, spodziewając się tam spowolnienia. Jak okazało się, nieznacznego :) serce roście :) biegnę szybciej niż myślałam i dobrze się z tym czuję :)
I tak do 8km
Bo na 8km włączyła mi się rezerwa :P dlaczego? Otóż zaaferowana startem, atmosferą, zapomniałam przekąsić coś przed biegiem :P i tak paliwa w mięśniach zostało tyle, co zjadłam na śniadanko o 7.20. a bieg wystartował o 11:13. i jeszcze orgowie zaskoczyli (przynajmniej mnie) biegiem na start, co zaowocowało tym, iż zamiast planowanych ok. 2km rozgrzewki wpadło ponad 3. no to na sam start zaczęło już trochę brakować ;) już od tej pory myślałam głównie o słodkim, karmelowym mleczku, które zostało w plecaku. Specjalnie przywiezione, by łyknąć sobie po rozgrzewce. Eh….
Głowa jednak nie poddaje się, ściana nie nadchodzi (no proszę…. W sumie to nie miała okazji, bo i bieg za krótki i tempo nie forsowne), kilometry płyną jeden za drugim, mimo wszystko na pełnym komforcie, nabieram przekonania, że zrealizuję nieśmiały plan optimum czyli wynik w okolicach 1h12-13min. Tym łatwiej utrzymać mi założone tempo, aż do 12 km, gdzie łapie mnie kolka… eh te kolki… Marek później stwierdzi, że właśnie glikogen wyczerpał się, więc do mety już na oparach. A tempo spadło tylko na czas walki z kolką. Przeszła po ok. kilometrze i finisz już zrealizowałam ruchem dość jednostajnie przyspieszonym, prezentując doskonałą (mam nadzieję ;)) technikę biegu w chwili przekroczenia mety z czasem 1h11:40 (wg zegara organizatora czyli czas brutto, u mnie nieco krócej).
Podsumowując: po roku totalnej biegowej degrengolady, wróciła nadzieja na postępy :), wynik nie wyśrubowany, testowy, będzie co poprawiać. A jednak bardzo mnie satysfakcjonujący, dobrze rokujący na sezon :)
W sumie to nic dziwnego :) bo bieg na powitanie wiosny, bo przesympatyczna impreza. Prawie kameralna ;) prawie, bo tłoczno miejscami robiło się na trasie. Przyjemnie jest pobiegać po parku… żeby tylko jeszcze wiosna śmielej zechciała nas odwiedzić… a może po prostu wzruszyła ją rekordowa dla tego biegu frekwencja ;)
ach i żurek... żurek był przepyszny :D a błękitna koszulka Kalenji jakże sportowo praktyczna!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2009-03-16,10:59): No to wielkie gratki...Maratonik zaliczysz bez najmniejszych problemów:)) Marfackib (2009-03-16,13:30): Izabelo... bardzo ładny wynik, jak na rok niebiegania. Katarina (2009-03-16,14:00): dziękuję :) ps biegałam ale chaotycznie i bez sensu, przy stale spadającej motywacji....
|