Wpis otwierano: 2783 razy | | WYDARZENIE | V Limanowski Ekstremalny Maraton Pieszy KIERAT 2008 | Tymi przyciskami możesz poprawić dane, dodać pliki oraz zamieścić wyniki zawodów -> |
| <- Tymi przyciskami możesz dodać bieg do swojej listy startów i kibicowań |
MIEJSCE | Limanowa (Beskid Wyspowy) Zaloguj się aby zobaczyć dokładną lokalizację | | DATA | 16-18.05.2008 | | LICZBA UCZESTNIKÓW | Zaloguj się aby zobaczyć informacje. | | DYSTANSE | 100 km | | TELEFON | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | EMAIL | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | STRONY INTERNETOWE | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | ELEKTRONICZNE ZGŁOSZENIA | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | DYSCYPLINY | Biegi na orientacje (BnO)
| | PLIKI | Zaloguj się żeby otworzyć pliki. | kierat_2008.doc | | | OPŁATY STARTOWE | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | WYKRES FREKWENCJI | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | HARMONOGRAM WYDARZEŃ | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | DOTYCHCZASOWI ZWYCIĘZCY | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | WYNIKI | Wg automatycznego wyszukiwania nie dysponujemy wynikami tych zawodów. Możesz ręcznie przeszukać dział WYNIKI Wyniki możesz dodać samodzielnie po zalogowaniu się - INSTRUKCJA
| | GALERIE ZDJĘĆ | Wg automatycznego wyszukiwania nie dysponujemy galeriami tych zawodów. Możesz ręcznie przeszukać dział ZDJĘCIA
Jeżeli chcesz dodać galerię zdjęć z tych zawodów - wypełnij FORMULARZ | | UCZESTNICY | | DODATKOWE INFORMACJE | | Zaloguj się żeby zobaczyć więcej informacji. |
| | |
|
Zaloguj się żeby zobaczyć więcej informacji.
|
| | Autor: Tusik, 2008-05-12, 13:39 napisał/-a: STATYSTYKA ZGŁOSZEŃ NA KIERAT 2008 z dnia 11.05.2008, godz. 01:00
Liczba zgłoszeń: 344 (w tym: 39 kobiet, 305 mężczyzn);
Liczba potwierdzonych zgłoszeń: 279;
Liczba osób, od których wpłynęło wpisowe: 274 (stan na 9.05.2008, godz. 16:00);
Liczba osób, które już startowały w Kieracie: 141;
Średni wiek uczestników: 31 lat (od 12 do 61 lat).
@ w zeszłym roku startowało 217 osób... tak więc, przynajmniej na początku będzie lekki tłok na Kieracie... ;-) | | | Autor: Tusik, 2008-05-12, 13:41 napisał/-a: LINK: http://kierat2004.webpark.pl/ksiazka_gosci.html
Masz wolne miejsce w samochodzie? Nie wiesz jak dojechać na Kierat? Zostaw wiadomość w księdze gości.
Nieletnich uczestników, którzy jeszcze nie podali organizatorom nazwisk swoich opiekunów, prosimy o pilne przesłanie tej informacji na adres kierat2004@wp.pl.
Podpisane i potwierdzone upoważnienie rodziców należy przedłożyć w biurze zawodów podczas rejestracji. Proszę nie wysyłać go pocztą. | | | Autor: Tusik, 2008-05-18, 22:03 napisał/-a: Kierat - nie tylko z nazwy - to prawdziwy ekstremal zwłaszcza z racji ilości czasu spędzonego na trasie, którego limit wynosi 30 godzin i większość pokonuje go z czasem ponad 1-ną dobę (bez minuty drzemki...), a więc można być przygotowanym i fizycznie i psychicznie, ale brak snu po całodniowoym i całonocnym marszobiegu - po wymagających górkach Beskidu Wyspowego (np. Mogielica) i Gorcach (np. Turbacz), w strugach deszczu w nocy, burzy z piorunami i z gradem na drugi dzień, z mapą i kompasem w ręku, przemoczonym do suchej nitki i mgłą na oczach przy końcowym zmęczeniu... przy całej jeszcze oprawie wspaniałej organizacji... daję wynik: max - i mimo tego, że ukończyłem Kierat na 75 km (na 100 km). Maksymalne punkty - bo przecież nikt nie był winien temu, że zrobiło mi się słabo i musiałem zejść... to nie był spacerek; miejscami się nawet biegło - dlatego polecam Kierat w przyszłym roku wszystkim "wytrzymałowcom"! :-) | | | Autor: Tom, 2008-05-19, 08:32 napisał/-a: Przejście aż 75km w takich warunkach to mega ekstremalny wyczyn. Wielki szacunek ! | | | Autor: Tusik, 2008-05-19, 11:53 napisał/-a: Dzięki Tom. A tak w sumie to 75 km było na mapie w linii prostej;) bo tak naprawdę to biorąc pod uwagę kilka pomyłek w nawigacji;) i wiele krętych dróżek, zrobiłem pewnie dużo więcej... ale oczywiście jak na pierwszy raz jestem bardzo zadowolony, że dotrwałem do 12 punktu (z 15-tu), czyli do 75 km - bo widziałem wiele ludzi padających po drodze... zwłaszcza po wyjściu na Turbacz i im dalej tym było oczywiście gorzej... rezygnowali "hurtem" - to był widok zatrważający... nadludzki wysiłek dla wielu... gdybym nie biegał maratonów, to w życiu bym się nie wybrał:) Z pewnością za rok będę biegał lepiej i powinienem juz Kierat ukończyć:) Choć to nigdy nie jest nic pewnego - wystarczy, że człowiek by się pogubił na tyle, że już nie mógłby nadrobić straconego czasu... trzeba iść (a nawet biec) w mocnej grupie i samemu być mocnym, bardzo mocno zmotywowanym na ukończenie. | | | Autor: Arek K, 2008-05-22, 20:56 napisał/-a: było jak zwykle ZAJEBIASZCZO !!! :)
super atmosfera, kuuupa fajnych ludzi, piękna trasa z cudownymi widoczkami... jak zobaczyłem panoramę Tatr to normalnie nogi się ugięły!
start dosyć udany, 100km w 21:12 co dało 13 miejsce,
mogło być oczywiście lepiej, ale nie uniknąłem kilku drobnych łędów nawigacyjnych - np. ten lotny 5 PK... normalnie śni mi sie teraz po nocach, bo przecież przebiegłem koło niego, widziałem nawet taśme, ale nie wiedziałem, że to PK jest... no ale tak jest jak się na odprawę techniczną przychodzi na ostatnie 5 min... :)
błoto po kostki nie pozwalało w wielu miejscach biec, a zbieganie było naprawde niebezpieczne, kijki mi bardzo pomogły
na metę wbiegliśmy w grupce 5 osób, i to dosłownie sprintem, bo ktoś rzucił hasło "ścigamny się?"... heheh
no i to piwko na mecie :) nigdzie tak nie smakuje
pozdrawiam wszystkich uczestników!!!
ps.
a Flekmus (P.Dybek) za rok to będzie niestety oglądał moje łydki... obiecuje !!!!!!!!!
| | | Autor: , 2008-05-25, 23:06 napisał/-a: siemka :)
niop, bylo bardzo mocno, ale licze ze za rok bedzie jeszcze lepiej, zastanawiam sie jakim cudem odrobilismy do was te 30 min straty, które mielismy na 13 punkcie, ostatnie kilometry to tez byl szybki bieg do mety, niestety nie udało się przebić granicy 21h, jak już pisałem w przyszłym roku bedzie lepiej :)
znacznym ułatwieniem była LOP-ka, 5 i 7 punkt, widać zawodnicy tak przejeli się biegiem i tak szybko biegli, ze delikatnie go przeoczyli, gdybym nieprzyświecił latarką w drzewo, to pewnie tez by mi sie nieukazał :)
do Pawła trzeba bedzie jeszcze troche popracować :)
a Sudecka Setka coraz bliżej :)
3majcie sie :)
milego dnia :) | | | Autor: Tusik, 2008-05-26, 14:13 napisał/-a: Dziennik Nowosądecki, 24-05-2008
"Wędrujecie za karę?"
Zapytał ktoś ironicznie uczestników pieszego ekstremalnego maratonu w Limanowej, którzy właśnie zmierzali do mety. Za nimi było 100-kilometrów drogi to w słońcu, to w deszczu, mgle i zimnie. Z grymasem bólu na twarzy schodzili z gór Beskidu Wyspowego i Gorców. Na stopach pęcherze, zaparzone buty paliły skórę.
Skąd wziął się kierat?
Tegoroczna, V edycja kieratu była kolejnym wyzwaniem dla wielu miłośników gór i biegów na orientację. Startowali, by przeżyć przygodę i zmierzyć się z samym sobą. Tym razem bardzo dobrze zaprezentowali się zawodnicy naszego regionu. Kierat to sto kilometrów marszu po Beskidzie Wyspowym i Gorcach (według wyznaczonej trasy, o której uczestnicy dowiadują się tuż przed startem). Pomysł zorganizowania pieszego górskiego maratonu zrodził się w 2003 roku. Jego twórcą był Andrzej Sochoń, który w te strony przyjeżdżał jako turysta. Zachwycony pięknem Beskidu Wyspowego postanowił właśnie tutaj zorganizować maraton pieszy. W Limanowej do swojego pomysłu namówił Andrzeja Pilawskiego, właściciela biura turystycznego Limatur. Nazwa maratonu wymyślił Andrzej Sochoń. Pierwszy raz był w Beskidzie Wyspowym czterdzieści lat temu. Wiele wsi nie miało jeszcze wtedy elektryczności i kierat do napędu maszyn gospodarskich można było spotkać niemal na każdym podwórku.
Do trzech razy sztuka
Kierat wymaga od uczestników fizycznej kondycji, ale też umiejętności czytania mapy. Wydawałoby się, że zawodnicy pochodzący z Limanowszczyzny mają przewagę nad konkurentami z odległych miast Polski. Tymczasem dotychczasowe wyniki tego nie potwierdzają. W czołówce zawodów próżno było szukać reprezentantów z naszego regiony. W tym roku było inaczej. Drugie miejsce zajął Piotr Majkowski z Mszany Dolnej. Wyprzedził go tylko bezkonkurencyjny Paweł Dybek z Mielca z czasem 14 godz. 4 min, który w kieracie zwyciężył już po raz drugi. Piotr Majkowski jest nauczycielem geografii, ale od lat należy do klubu biegów długodystansowych działającym przy Miejskim Ośrodku Kultury w Mszanie Dolnej. W kieracie startował po raz trzeci. W poprzednich edycjach nie udało mu się ukończyć trasy. - Do tej pory nie miałem szczęścia do kieratu - mówi Piotr Majkowski. - Za każdym razem dalszy marsz uniemożliwiały mi dolegliwości. Dwa lata temu miałem dobrą pozycję. Przede mną był tylko Paweł Dybek. Niestety w pewnym momencie poczułem ostry ból nogi i dalszy udział w zawodach był niemożliwy. Przed rokiem miałem problemy żołądkowe i również podjąłem decyzję o rezygnacji. W tegorocznej edycji wreszcie mi się udało przejść pełną setkę i to z bardzo dobrym skutkiem.
Atak na Turbacz
Piotr Majkowski narzucił tempo. Ostro zaatakował przy podejściu na Turbacz (1310 m n. p. m.). Zostawił za sobą całą stawkę. Zaimponował niemal sprinterskim wejściem na najwyższy szczyt Gorców. Bieg z Lubomierza na Turbacz zajął mu niecałą godzinę. Dodajmy, że trasę musiał pokonać w nocy i przy padającym deszczu. Organizatorzy wyliczyli, że wyjście na Turbacz powinno zająć kieratowiczom 2 godz. i 50 min. W schronisku na Turbaczu Piotr Majkowski planował krótki odpoczynek.
- Szybkie wejście na najwyższy szczyt Gorców kosztowało mnie zbyt wiele sił - wspomina. - Byłem potwornie zmęczony. Przerwa musiała być dłuższa niż zakładałem. Do tego podłamałem się na wieść, że przegapiłem jeden punkt kontrolny. Nie zameldowałem się na nim, a regulamin przewiduje za to 30 minut kary. Gdy na szczyt Turbacza doszedł Paweł Dybek, to wiedziałem, że nie zdołam go już pokonać. Czułem się na siłach, aby podjąć z nim wyrównaną walkę, jednak wiedziałem, że nie będę wstanie wyprzedzić go o te 30 karne minuty. Na Turbaczu przeżywałem duży kryzys. Zmęczenie, niezadowolenie z opuszczenia punktu kontrolnego. A przecież byłem w środku nocy ponad 1300 m n. p. m. Czekało mnie wyczerpujące zejście po stromych i śliskich ścieżkach. Jednak zebrałem siły i poszedłem dalej. Ambicja nie pozwoliła myśleć o rezygnacji. Chciałem koniecznie wreszcie ukończyć pełną setkę w kieracie.
Burmistrz zmotywował
Na otwarciu maratonu burmistrz Limanowej Marek Czeczótka w sposób szczególny przywitał Kryspina Biernata, pracownika Urzędu Miasta. - Jeśli tym razem nie ukończysz maratonu, to nie dostaniesz podwyżki - żartował burmistrz. Kryspin Biernat startował w kieracie już po raz czwarty. Do tej pory nie zaliczył pełnej setki. - Na szczycie Turbacza byłem około 5 rano - opowiada Kryspin Biernat. - Wschód słońca, jaki mnie zastał, był niesamowity. Dla takiego pięknego widoku warto było podjąć wysiłek wyjścia nocą na najwyższy szczyt Gorców. Niestety, kolejny raz trasy nie udało mi się ukończyć. Zrezygnowałem na 93 km. Do mety zostało niewiele. Byłem bardzo zmęczony, poza tym wiedziałem, że nie zmieszczę sie w wyznaczonym przez organizatorów limicie 30 godzin. Siły nie pozwoliły na nic więcej. Jestem jednak bardzo zadowolony już z samego udziału w tak świetnej imprezie.
Łopień znowu zaskoczył
W sobotę, gdy świtało, najlepsi zawodnicy byli już w rejonie Przełęczy Rydza Śmigłego. Przed nimi znajdował się masyw Łopienia. Góra, która zachwyca swą niezwykłą tajemniczością (ze względu na niedawno odkryte jaskinie i legendy). Łopień i tym razem okazał się nieobliczalny. Góra ma bardzo wydłużoną linię grzbietową. Trudno dostrzec, gdzie znajduje się szczyt.
Tomasz Janik ze Słopnic brał udział w kieracie po raz drugi. Przed rokiem zrezygnował na 68 km. W piątej edycji ekstremalnego maratonu zaliczył pełną setkę. Osiągnął czas 27 godzin i 40 minut. Maszerował całą noc. Nad ranem czekała go mgła i deszcz, później wyszło słońce. Na metę dotarł przed godz. 22. Tomasza Janika najbardziej w tegorocznym kieracie zaskoczył... Łopień. Góra, u której podnóży leży jego rodzinna miejscowość, Słopnice. - Łopień znam jak własną kieszeń - mówi Tomasz Janik. - Wydawało mi się, że na jej stokach nic nie może mnie zaskoczyć. Tymczasem rzeczywistość okazała się całkiem inna. Był to efekt niezbyt dokładnej mapy. Zaznaczone były na niej ścieżki, które w rzeczywistości przebiegają całkiem inaczej. W pewnym momencie byłem bardzo zdezorientowany. Błądziłem. Trzymając się wytycznych na mapie, szedłem między jakimiś chaszczami. Nagle zobaczyłem przed sobą pionową ścianę, bardzo bystre podejście. Musiałem szukać innych rozwiązań. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Kryzys na trasie
- Najważniejsze w takim maratonie jest systematyczne uzupełnianie płynów - mówi Piotr Majkowski. - Nie można również cały czas podbiegać czy maszerować. Przy 100 kilometrach trzeba robić oczywiście przerwy. Organizmu nie da się oszukać. Miałem taką sytuację w czasie kieratu, gdy nagle nogi przestały iść. Przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje. Jakbym stracił nad nimi kontrolę. Były chęci dalszego marszu, tymczasem nogi po prostu odmówiły mi posłuszeństwa. Musiałem na chwilę się zatrzymać i zregenerować swoje siły.
Kierat dobrze wspominają również zawodnicy, którzy wcześniej zakończyli udział w maratonie. - Na 50 km w Porębie Wielkiej podjąłem decyzję o rezygnacji - mówi Tomasz Kęska ze Słopnic. - Miałem problemy ze stopami. Nie mogłem iść dalej. Przeżyłem jednak fantastyczne chwile. Kierat to świetna impreza. Warto w niej startować.
Limanowski maraton zakończył się bez poważnych urazów. Obolałe nogi, popękana skóra na stopach i liczne siniaki po niegroźnych upadkach w czasie schodzenia ze stromych górskich stoków. Do tego niesamowite zmęczenie po 100 kilometrach marszu i nieprzespanej nocy. Tych dolegliwości trudno jednak uniknąć.
- Najważniejsze, że w czasie kieratu nie doszło do groźnych wypadków - mówi Andrzej Sochoń. - W jednym przypadku na uczestniczkę spadł odłamek niewielkiej skały. Na szczęście nie doznała poważnego urazu. Skończyło się lekkim skaleczeniem. Dzisiaj można powiedzieć, że nasza kieratowiczka jest pierwszą turystką wędrującą po Beskidzie Wyspowym, na którą spadła skała.
Za rok kolejna edycja coraz popularniejszego limanowskiego maratonu.
- Kierat staje się imprezą masową - mówił na zakończenie Andrzej Pilawski, kierownik maratonu. - W tym roku było 301 zawodników. Być może w następnej edycji liczba uczestników przekroczy kolejną setkę.
Jacek Bugajski | | | Autor: Tusik, 2008-05-26, 22:19 napisał/-a: Arku, wspomniałeś o przepięknym widoku na Tatry z Turbacza... zrobiłem 2 fotki z komórki... nie są przedniej jakości ;-))) ale coś tam widać... :-))) jedną wkleiłem w poprzednim poście, drugą tuż obok. | | | Autor: Tusik, 2008-10-16, 18:12 napisał/-a: Wstępny termin VI edycji Kieratu 2009 - to połowa maja 2009, czyli 15-17 maja. Prawdopodobnie we wrześniu będziemy podany dokładny termin uzgodniony z władzami miasta i powiatu.
Połowa maja 2009 powinna wszystkim odpowiadać - nawet maratończykom! :-) a więc, Rzeźnik odbędzie się 12.6.2009, a najważniejsze (dla większości z nas) maratony na wiosnę, odbędą się w innych terminach; jak Dębno (19.04), Kraków (26.04) i pierwsza edycja Silesia Maraton w Katowicach (03.05).
Wszysytkich znajomych ZAPRASZAM do Limanowej na Kierat! | |
|
|