Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [4]  PRZYJAC. [40]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Dawid KKB
Pamiętnik internetowy
Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć

Dawid Kurszewski
Urodzony: 1995-03-01
Miejsce zamieszkania: Semlin / Starogard Gdański
44 / 46


2014-04-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Mój Bieg Szpęgawski po raz piąty oraz "BIEG to nie tylko bieg" (czytano: 1918 razy)

 

No i po XXXI Biegu Szpęgawskim. Startowałem tu dziś po raz piąty. Jest on moim pierwszym biegu ulicznym. Moim ulubionym. Jednym z najważniejszych biegów dla mnie. Ważnym nie tylko ze względu na to, że to na nim większość z biegaczy sprawdza się po przetrenowanej słabiej lub mocniej zimie, ale ze względu na jego historię.

Bieg Szpęgawski Szlakiem Martyrologii Ludności Pomorza

Darzę ten bieg wielkim szacunkiem za genezę jego powstania. W lesie szpęgawskim w 1939 i 1940 roku zabito tam od 5000 do 7000 osób. To przerażająca liczba. 7 tysięcy ludzi. Dla nas, biegaczy, dobrym punktem odniesienia byłaby taka ilość osób na starcie jakiegoś biegu. Na przykład, dzisiejszy bieg ukończyło 439 osób. W związku z tym liczba ofiar zbrodni hitlerowskiej jest prawie... 15 razy większa. To niewyobrażalnie wielka zbrodnia. Strachem napawa mnie sama ilość grobów otaczająca pomnik upamiętniający te wszystkie osoby. Te niewinne osoby. Inteligencja z Kociewia jak i Kaszub, osoby chore ze szpitalu psychiatrycznego oraz Niemcy - przeciwnicy nazizmu.

Bardzo ważnym, ale nie poruszanym dotąd przez nikogo tematem jest nazwa biegów, w których bierzemy udział. Czy spotkaliście się kiedyś ze sytuację, w której podczas rozmowy ze znajomym lub znajomą usłyszeliście takie zdanie: "Tak, wystartuję tam, bo historia tego biegu jest naprawdę interesująca" ? Jestem pewien, że nie :) Dla większości z nas, swego rodzaju priorytetami w wyborze startów są:
1. Dystans biegu
2. Odległość biegu od miejsca zamieszkania
3. Wysokość wpisowego
4. (Dość niechlubny priorytet) Nagrody w ramach wpisowego (koszulki, czapki i innego rodzaju "duperele")
5. Warunki biegu (Trasa górzysta - bez szans na życiówkę, lub trasa równa - "Pobiegnę tam, to będzie się czym pochwalić znajomym")

Czy nie warto byłoby się czasem zastanowić nad okolicznościami powstania biegu? Mamy teraz Internet, w związku z czym w kilka sekund możemy dowiedzieć się o historii danego biegu. Lecz zbyt często jesteśmy zbyt leniwi na to. My, biegacze. I do nas przypisuję straszną cechę jaką jest LENISTWO? No kto jak kto, ale my z lenistwa nie powinniśmy być znani :)
W Polsce jest wiele biegów o przepięknych nazwach ukazujących ważne wydarzenia zarówno historyczne, jak i obyczajowe. Wezmę przykład z biegów, w których sam startowałem na terenie Pomorza:
1. Na pierwszym miejscu oczywiście Bieg Szpęgawski Szlakiem Martyrologii Ludności Pomorza
2. Bieg Westerplatte odbywający się co roku w Gdańsku. Najstarszy bieg w którym brałem udział już 3 razy.
3. Bieg Niepodległości w Gdyni. Przepiękna historia znana nam tylko z uroczystości transmitowanych w telewizji 11go listopada.
4. Bieg Uliczny im. Jana Kielasa w Skarszewach w maju. Jan Kielas, który podczas udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach w 1952 roku odpadł w eliminacjach w biegu na 3000 metrów z przeszkodami, ustanowił wówczas rekord Polski wynoszący 9:15.

Poza Pomorzem znajdzie się wiele biegów z interesującą historią w nazwie.
Także taka moja mała rada na przyszłość. Zastanówcie się dlaczego bierzecie udział w danym biegu :)

W związku z wyższymi przemyśleniami druga część tytułu "BIEG to nie tylko bieg" . Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wpisu zrozumieliście o co mi chodzi :)

Może teraz kilka słów o mojej historii związanej z Biegiem Szpęgawskim.

Pierwszy raz wystartowałem tam w 2010 roku. Miałem wtedy 15 lat. Nie miałem pojęcia o bieganiu. Wystartowałem w grubej bluzie z kożuchem i kapturem, bo po prostu było mi zimno. Do tego te oto buty:
http://p.alejka.pl/i2/p_new/45/50/buty-meskie-skate-expander-ex20a_0_b.jpg
Dziś jak pomyślę o tym biegu to chce mi się śmiać, a wtedy udział w zawodach otwartych, gdzie biegnie sporo ludzi to było otwarcie drzwi do sportu, a dokładniej do lekkiej atletyki.
Patrząc na wyniki, zająłem 107 miejsce na 254 osoby. Wtedy to był dla mnie sukces pozwalający chwalić się kolegom przez kilka tygodni. To było inne bieganie. Zero przygotowań, nic. Ale po biegu byłem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mój pierwszy, tak długi bieg uliczny. Ukończyłem go z czasem ok 27:30 co wtedy nie miało dla mnie większego znaczenia :)

Rok minął. Mi się spodobał udział w takiej imprezie i postanowiłem to powtórzyć. 28 Bieg Szpęgawski.
Pojęcie o bieganiu w minimalnym stopniu wzrosło. Wiedziałem, żeby startować chociażby w trampkach, a nie w tym co rok wcześniej i w koszulce lub lekkiej bluzie a nie w dresie na zimę :) Wystartowałem wtedy z siostrą Agatą. Po kilometrze biegu z nią stwierdziłem, że może spróbuję przyspieszyć. Agata powiedziała, żebym od razu poszedł do przodu. Tak też zrobiłem. Na metę wbiegłem jako 88 osoba z czasem 21;29, co dało tempo 3:42/km . Pamiętam, że zostałem za to wyróżniony na apelu w szkole. Duma rozpierająca. Szacunek u kolegów wielki.

Rok 2012. Byłem już w KKB. Więc treningi również nabrały innego znaczenia. Ukierunkowałem się pod jeden dystans i zacząłem trenować wiele aspektów biegowych takich jak siła biegowa, OWB, szybkość itp. To też wpłynęło na wynik. Uplasowałem się na 37 miejscu z czasem 19:31, co dało tempo 3:15/km, ale o ile pamiętam, było tam ponad 5,8km. Bo nawet teraz miałbym duuże problemy z pokonaniem tego dystansu w takim czasie. W sumie nie dałbym rady. Jeszcze. Obiecuję poprawę :) Zająłem 37 miejsce w generalce na 379 osób. Było się z czego cieszyć, nie ukrywam.

Rok poprzedni, 2013. Bieg, który miałem pokonać treningowo. No i pokonałem. Z narastającą prędkością. Zaczynałem od 4:15 a kończyłem na 3:15/km. No i tak sobie przyspieszając brałem coraz to kolejne osoby. Fajne uczucie takie wymijanie wynikające z powolnego startu. Końcówka biegu została w zeszłym roku przeniesiona na stadion, co zwiększyło wielkość tej imprezy. Stadion taki wielki, 300 metrów często rozstrzygające walkę toczoną przez cały bieg. Super sprawa, polecam. 21:07 na mecie. Dobry bieg, ale ten rok był mocniejszy :)

No i teraz opis dzisiejszego startu. Trochę tutaj się rozpiszę, bo lubię opisywać szczegółowo cały bieg jak i godziny przed nim :)

Pobudka o 7:30. Na śniadanko makaron z dżemem plus kawa (nie piję kawy, ale wyczytałem, że raz na jakiś czas daje taki efekt, jakiego oczekują wszystkie osoby pijące ten napój na co dzień). Wyjazd z domu chwilę po 9. Przebrałem się na OSiRze, wyruszyliśmy autobusami w stronę Szpęgawska. Podczas drogi zawsze staram się analizować poszczególne kilometry. Skupiam się. Po przyjeździe ruszam na rozgrzewkę w towarzystwie kolegów z klubu. Po 15 minutach truchtu stretching, sprawność i rytm. Tak, tylko jeden rytm. Wyjatkowo. Wynikło to z tego, że nie mogłem znaleźć kolegi Mateusza Niemczyka (brąz na MP w biegach przełajowych), który wziął mój plecaczek ze startówkami w środku. A było 15 minut do startu. Więc zacząłem latać między biegaczami i pytać znajomych o Niemca. Znalazłem go jakieś 7 minut przed startem. Nogi z waty, że nie zdążę przebrać i wystartuję z końca stawki. Ale udało się, zdążyłem je przebrać i wystartowaliśmy.
Taktyka nie była dość skomplikowana. Zaczynamy w 3:30/km i potem przyspieszamy lekko. Po podbiegu czas mocniej przyspieszyć. I tak też poszło. Pierwszy kilometr co do sekundy w 3:30 i zaczynamy biegać z Patrykiem Kasperkiem. Po ok. 2 kilometrach chwyciliśmy się grupy, w której biegł kolega Dawid Bukowski (10km - 35:18). No i tak sobie przez ok 2,5km biegliśmy w ok. 6 osób. Przed podbiegiem wysunąłem się z Dawidem na czoło grupki i na podbiegu szarpnęliśmy. Z tego co mówił Patryk, który nie zdecydował się na ucieczkę z nami, szarpnęliśmy mocno. Po podbiegu, skąd do mety pozostało jakieś 1300 metrów, przyspieszyliśmy. Czekał na nas zbieg po bruku. Pokonaliśmy go szybko i na międzyczasie na 5km miałem ok. 16:50, co jest nieoficjalnym rekordem życiowym :) Ostatni kilometr to walka łeb w łeb między mną a Dawkiem (Dawidem) . Niestety Dawid okazał się silniejszy na końcówce i wygrał ze mną o dwie sekundy.
Bieg zakończyłem na 21 miejscu z czasem 19:34, co dało tempo 3:22/km . Mogłem to podciagnąć, ale nie jestem też jakoś załamany :) Jak się później okazało, wygrałem kategorię wiekową mężczyzn do 19 lat. Ostatni start w tym biegu w kategorii M16-19. Będę go dobrze wspominać, niewątpliwie.
Chciałbym bardzo podziękować tutaj grupce wsparcia na mecie, którą tworzyły osoby z mojej szkoły, daliście kopa na końcówce :)

Bieg zaliczam z pewnością do udanych. Już w piątek Wojewódzka Licealiada w Biegach przełajowych w Gdyni, będzie ogień :)

Zabawne zdjęcie w niepełnym składzie ekipy Kociewskiego Klubu Biegacza :) Ja z numerem 381. Miałem pokazać klubową koszulkę, a że byłem w trakcie rozgrzewki, to wyszło tak jak wyszło :)
Pozytywnie!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Dawid_B (2014-04-05,23:06): Dobrze bylo :) a zyciowke na 10km mam 4 sekundy lepsza, ale mam nadzieje ze niedługo to się zmieni :)
Henryk W. (2014-04-06,06:16): Do ważnych biegów dodałbym jeszcze Bieg Powstania Warszawskiego w sierpniu, jak tylko mogę to w tych powodów co i Ty w nim uczestniczymy z żoną. Polecam, uroczysta oprawa tego biegu jest niepowtarzalna.







 Ostatnio zalogowani
bobparis
16:10
Andrea
15:48
przemek300
15:45
antrax
15:41
Mr Engineer
15:38
GRZEŚ9
15:37
wopek1
15:33
INVEST
15:31
Jakub_AK77
15:28
pckmyslowice
15:28
jankos6
15:22
staszek63
15:18
42.195
15:17
anielskooki
15:10
seba1
15:07
edpokorny
15:01
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |