2022-10-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 21 Poznań Maraton i XIX MISTRZOSTWA POLSKI LEKARZY (czytano: 672 razy)
Królewski dystans – Poznań Maraton mój udział po 3 latach nieobecności. Nie jest to moja ulubiona odległość, z którą zwykle mierzę się jeden raz w roku. W związku z nowymi wyzwaniami w pracy nie starczało mi czasu na długie wybiegania. Forma w tym roku też kulawa i nie starczyło mi również motywacji, aby zrzucić jeszcze kilka kilogramów. Bieg w tym roku w Poznaniu trochę niskobudżetowy, za koszulki trzeba dopłacić, choć wpisowe jak wszędzie poszło w górę – najniższa cena 140 zł, z koszulką 180 zł. Biegnę swój 11 maraton w tym 8 w Poznaniu. Pakiet z czipem do buta, piwo 0% i czekolada.
Pogoda w tym roku sprzyjająca – ciepło i po raz pierwszy ubrany jestem na krótko i w jednej warstwie. Na start docieram komunikacją miejską z przygodami – nie wszystko rano jeździ jak zwykle. Co rusz w hali na targach poznańskich potykam się o znajomków.
Wszędzie do toalet długie kolejki – przypomniałem sobie o tej Sheratonie tam luzik – ukryta, bezludna, ekskluzywna toaleta w holu czekała specjalnie na mnie.
Na starcie nikogo z kim można pogadać. Planuję pobiec w granicach 3:20 -3:25, wersja mniej optymistyczna – byle poniżej 3:30. To mój ostatni start w M 55 – od stycznia zmiana kategorii. Trasa w Poznaniu tym razem trochę inna, biegniemy pętlę koło Ławicy i Cmentarza Junikowskiego. Około 5 kilometra wyprzedza mnie sławna doktor parasolka Maria Pańczak, niebiegająca już długich dystansów od kilku lat. Tym razem niczym królowa w rydwanie mija mnie prowadzona joggerem rozdając pozdrowienia na wszystkie strony. Tutaj też zaczynam biec obok pewnej blondynki i po kilometrze zagadnąłem ją o jej założenia. Ma zamiar złamać 3:20 – to jej drugi maraton – kategoria M45.
Będziemy biegli razem prawie 30 kilometrów. Ona ma swojego dopingowicza na rowerze, łapię się również na dodatkową wodę. Biegniemy b. równo na pierwszych pięciu punktach pomiarowych biegniemy na każdym ! na 3:19:43. Na trasie mam swoich dopingowiczów.
Na 15 kilometrze mają stać wnuki mojego byłego szefa nie zauważyłem ich, oni mnie widzieli, później na fotografii rozpoznałem dziewczynkę z rybą w rękach ( to aluzja do mojego nazwiska). Drudzy bardzo niepewni, ale byli na 17 kilometrze - mój syn Jarek ze świeżo upieczoną narzeczoną Kasią i ich jamnikiem Czesiem.
Na 25 kilometrze wciąż dobrze na 3:20:26, na 30 km na 3:21:50 – nieco słabniemy zwłaszcza ja,a na 33 km zaczynam tracić dystans do Patrycji i na 35 km biegnę na 3:23:57. Wiedziałem, że moje niewystarczające treningi zemszczą się w końcówce. Na trasie rozwiązała się zagadka sprzed 3 lat. Wtedy nieliczni biegacze mieli numery z czerwonymi cyferkami ( reszta czarne). Podchodziłem do wielu pytając się o to wyróżnienie, ale nie mieli pojęcia.
Tym razem ja okazałem się posiadaczem czerwonych cyferek – Patrycja wyjaśniła, że ci z czerwonymi nie wyrazili zgody na publikację wizerunku i nie będzie ich zdjęć w necie.
Ale nie obowiązywało to wszystkich – jestem na zdjęciu obok Patrycji sfotografowany przez dziennikarzy Wyborczej. Ostatnie 3 kilometry biegnę w mękach – bardziej głową niż nogami, totalne zmęczenie i chęć położenia się na trawie. Na końcowym niebieskim dywanie trochę przyspieszam – końcowy czas 3:27:41 dający 2 miejsce w kategorii wśród lekarzy. Jak zwykle elegancki medal za metą i drugi od lekarzy. Patrycja z bardzo dobrym czasem 3:23:55 gratulacje mimo, że też Cię zwolniło pod koniec. Bardzo dziękuję ci za rolę mojej peacemakerki. Zatrzymałem się zaraz za metą, nie było się gdzie położyć, więc dłuższą chwilę stałem czując nieokreślony dyskomfort w głowie, trochę niecenzuralnie rozmyślając o maratonie. Na szczęście pozbierałem się szybko – prysznic, masaż i na koniec dekoracje doktorów – kolejny puchar do kolekcji ( tym razem do mojego gabinetu szefa w pracy).
Mój okazjonalny sparing Mirek miał pobiec poniżej 3 godzin – niestety tylko 3:16:47 – powyżej mojej życiówki – będzie nadal miał cel w bieganiu :).
Darek i Zbyszek znowu poniżej 3 h – gratulacje młodziaki :).
Jak zwykle serdeczne podziękowania dla Wojtka z Gniezna za organizację XIX Mistrzostw Polski Lekarzy. Kolega anestezjolog Lucjan z mojej kategorii brał udział we wszystkich 19 startach - wiele razy poniżej 3 h – wielki szacun.
Za metą zmasakrowany i w…….y obiecałem sobie – więcej żadnych maratonów !- to jak z sytuacją po porodzie z mojej działki – już mi przeszło. Czas szykować się do następnego wyzwania.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2022-10-21,09:21): Piękny wynik ! Gratuluję. Warto zatem czasami "zagaić" jakąś blondynkę po drodze 😁
|