2013-04-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| pozostaw swój ślad w Poznaniu - 07.04.2013 (czytano: 1504 razy)
Pogoda ostatnio nas nie rozpieszczała. A tu dziś niespodzianka!!! Słonko. W końcu zrobiło się przyjemnie...
Półmaraton był zaplanowany już jakiś dłuższy czas temu. Tak naprawdę do przebiegnięcia w ramach treningu, gdyż za tydzień maraton - i nie ma co szarżować na "połówce". Tak jak planowałam tak pobiegłam, w okolicach 6:00 min/km. Po tak długiej przerwie (czerwiec 2012 – styczeń 2013) też nie ma co szarpać. Zatem to był bardzo przemyślany, rozsądny bieg. Nie powiem – kusiło mnie by podkręcić tempo, ale…
Po pierwsze znów zbyt ciepło się ubrałam. Trzeba było lecieć w spodniach do kolan i krótkim rękawie.
Po drugie nie jestem przyzwyczajona do takich temperatur. Ostatnio to miałam bardziej krioterapię niż wiosenne temperatury.
No i po trzecie… Nie mogłam patrzeć jak na poboczu ratują tych umęczonych ludzi. Przed oczami miałam poznański półmaraton sprzed dwóch lat, czy piekielny Wrocław.
W końcu po czwarte – w święta trochę się strułam i w tygodniu poprzedzającym bieg nie miałam zbytnio apetytu (a w związku z tym i sił na duży wysiłek fizyczny). Można powiedzieć, że nikłam w oczach.
Bardzo ucieszyłam się ze spotkań z niektórymi osobami: Żiżi, Kinga, Anita, Teresa, Krzychu, Michał, Rafał i inni…
A trasa, wrażenia i sam bieg? No cóż – Poznań to moje miasto i dość dobrze je znam. No i to już mój 3 półmaraton w moim mieście (kurcze latka lecą). Trasa miała oczywiście kilka mankamentów (np. po przebiegnięciu 1km zwężenie z 4 pasów do 2, niezabezpieczone niektóre zakręty i ludzie skracali na Grobli).
Start był przesunięty w tym roku na godzinę 9:00 prawdopodobnie przez trwające w tym samym czasie targi Motor Show. Rano wyszłam o 7 z domu i na ulicach pustki. No poza biegaczami udającymi się w kierunku Malty. Wyjątkowo nie pojechałam jak zawsze 17 do „pętli” os. Lecha, tylko 4 na Śródkę. 6 i 8 odjechały więc stwierdziłam, że szybciej będzie przejść te 2 km niż czekać 15-20 minut na tramwaj. Zresztą rozgrzewka dobrze mi zrobi.
Nie wiem jak długo szłam, ale tyłek strasznie mi zmarzł. Zaczęłam się zastanawiać w czym biec – getry do kostek czy do kolan. Brałam pod uwagę kwietniowe słoneczko, ale nie sądziłam, że w końcu zrobi się ciepło. Start? 10, 9, 8… 4, 3, 2, 1!!! Rydwany Ognia – a ja w ToiToi. Nie ustawiałam się jakoś specjalnie za balonikami. Tłum mnie po prostu porwał. W potem to już tylko uważanie żeby się nie stratować, nie wbiec w dziurę czy potknąć o krawężnik. Do 10 km jakoś poszło, potem zaczęły się schody. Wiedziałam, że dobiegnę do mety, tylko nie wiedziałam z jakim rezultatem. Powyżej, czy poniżej 2 h. Po 15 km czułam, że buty obcierają mi prawą stopę. Kurczę za tydzień Wiedeń, a tu buty mi strajkują. Zacisnęłam zęby i tuptałam dalej. Niektórzy mnie mijali, po chwili ja mijałam innych.
17 km miałam na liczniku i nagle ludzie zaczęli padać jak przysłowiowe muchy. Karetki jeździły na sygnale jak zwariowane. Przykre to jest. Zastanawiałam się z czego to wynika? Za mocno słonko prażyło? Przeforsowanie własnych sił na zamiary? Pierwszy półmaraton w życiu i brak po prostu doświadczenia? Ja trafiłam w oczko! To był mój 21 półmaraton na zawodach. Można powiedzieć, że jestem starym wyjadaczem…
Dobiegając w okolice Malty zegar na polibudzie pokazywał temperaturę +11 stopni. Mmmmm cieplutko. Umęczyłam się trochę na tym ledwie odczuwalnym podbiegu 2 km przed metą. A potem to już z górki. Meta. Kolejny półmaraton za mną.
Czas bez rewelacji: brutto 2:06:27 a netto 2,5 minuty lepiej, czyli 2:03:57. Ale jak wspomniałam – to był trening przed tym, co czeka mnie za tydzień. A w Wiedniu będzie się działo – trzymajcie kciuki!!! :)
A na zdjęciu - po półmaratonie na tle reklamy dotyczącej biegu :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Mijagi (2013-04-07,21:55): Kurczę, że się z Wami nie spotkałem. Szkoda. Gratuluję oczka w półmaratonach!!! Tak się składa, że ja też przebiegłem dzisiaj mój ... 21 półmaraton. Jeszcze raz brawo!!!!! cinek2030 (2013-04-08,08:24): A odwiedzisz Maniaców w Wiedniu? Może wspólne świętowanie po biegu? Bazujemy w Hostel Ruthensteiner. paulo (2013-04-08,09:23): no to trzymam kciuki za Wiedeń :). Miłych wrażeń i ukończenia biegu w tak ślicznym mieście. Namorek (2013-04-08,18:58): Gratulacje za ukończenie biegu , a wynik nie taki w końcu zły . Bardzo ładny wynik .
Szkoda tylko że ... >>> list private ineczka16 (2013-04-08,21:37): Wojtku - ano szkoda, że na siebie nie wpadliśmy... Ja Tobie również gratuluje oczka - cóż za dziwny zbieg okoliczności :) ineczka16 (2013-04-08,21:41): Marcin, my będziemy całkiem niedaleko Was - 4 stacje metrem od Westbanhof. Nie ukrywam, że rok temu w Pradze było całkiem miło i mam nadzieję, że wpadniemy gdzieś tam na siebie. Będziemy w kontakcie :) do zobaczenia :) ineczka16 (2013-04-08,21:42): Paweł - trzymaj - przyda się!!! Łatwo nie będzie, ale mam nadzieję, że się uda... ineczka16 (2013-04-08,21:46): Roman - dziękuję :) Nie taki zły ten wynik, ale mogło być lepiej. Tak jak pisałam - nie mogłam poszarżować, więc jakiś tam niedosyt jest. Tak naprawdę w 3 miesiące prawie odbudowałam to, co miałam przed tą ponad półroczną przerwą...
|