|
17 pazdziernika 2024, 13:22, 1038/3074740 | Łukasz Panfil | | 2:09:56 - rekord świata, czyli lekkoatletyczna prawidłowość...
|
|
Foto: Tess Crowley/Chicago Tribune/Tribune News Service via Getty Images
10 lat temu Kenijczyk Cosmas Kyeva przebiegł maraton w Dębnie w 2:09:57. Najstarszy bieg maratoński w Polsce w końcu zyskał wynik godny imprezy uchodzącej za najbardziej znaczącą w historii naszych krajowych maratonów. W ubiegłym roku podczas Poznań Maratonu Erytrejczyk Petro Mamu Shaku nareszcie po 23 latach istnienia imprezy rozbił barierę 2:10. Kiedy zwycięsko przecinał linię mety czas zatrzymał się na wyniku 2:09:57. Mimo iż postęp, który poczynił się w ostatnim dwudziestoleciu przyprawia o zawrót głowy, wyniki lepsze niż 2:10:00 wciąż uchodzą za wejście w zupełnie inny wymiar maratonu. W miniona niedzielę Kenijka Ruth Chepngetich uzyskała w Chicago 2:09:56
Sekundę lepiej niż rekordy trasy Maratonu Dębno i Poznań Maratonu. W ostatni weekend 12 i 13 października Chepngetich ze swoim wynikiem wygrałaby maratony w Monachium i Poznaniu. Wygrałaby ze wszystkimi. Byłaby szybsza o 45 sekund niż Mohamed Chaaboud w stolicy Wielkopolski i o 6 sekund wyprzedziłaby Kenijczyka Nehemiaha Kipyegona w stolicy Bawarii.
W ciągu 45 lat pogoni za rekordami świata nie było mniejszej różnicy między wynikiem męskim a żeńskim niż obecnie. Dziś wynosi ona 9 minut i 11 sekund. Najskuteczniejsza do tej pory na tym polu była Paula Radcliffe, która w 2003 roku zniwelowała ten dystans do 9 minut i 47 sekund. Wynik Radcliffe trwał na liście przez 16 lat i w ciągu tego czasu mężczyźni odbijając się o 7 kolejnych rekordów świata odskoczyli kobietom na 13 minut i 46 sekund.
W artykułach i komentarzach dominuje zachwyt i osłupienie. Nie brakuje natomiast głosów powątpiewania. Jak to możliwe? 2:09:57? W ciągu ostatnich 5 lat rekord Pauli został poprawiony o pięć i pół minuty. 2:10 dla pań można uznać za wyczyn porównywalny z 2:00 mężczyzn. I panie są w tej materii górą, bo mimo że wybitny Eliud Kipchoge pierwszy dokonał wydawało się niemożliwego to jednak Ruth zrobiła to w regulaminowych warunkach.
Internetowi eksperci poruszają kwestie dopingu, bardzo delikatnych sfer związanych z kontrowersjami płciowymi, czy w końcu butów karbonowych. Z tej listy odpadają buty. Owszem stanowią tuning w porównaniu do czasów kiedy rekordy biła Radcliffe, ale nie na tyle żeby móc przesunąć zawodniczkę o niemal 2km bliżej mety. Zagadnienie transpłciowości w stosunku, do którego powściągliwi są najwięksi eksperci nie stanowi problemu dla gremium profesorów kanapowych. Oni siedzą i widzą kto jest panem, a kto panią. O gustach się dyskutuje, w internecie szczególnie. Każdy ma inny.
Ja ryzyka oceny po sylwetce, czy rysach twarzy nie podejmuję się nawet w przypadku Caster Semenyi. A każdemu kto sam wyposażył się w takie kompetencje proponuję najpierw zapoznać się z historią Ewy Kłobukowskiej. W każdym razie wpisując w google Ruth Chepngetich chyba najwięksi transsceptycy nie będą mieli wątpliwości z kim mamy do czynienia. Tematu trzeciego elementu czyli niedozwolonych środków dopingujących na razie nie ma. Na razie czyli do momentu opublikowania wyników badań. I oby nie było. Zakładając, że nie będzie, mnie teorie spiskowe się skończyły. Jeśli ktoś z Was ma może jakieś nadzwyczajne rewelacje, o których nie wiem, albo świat nie wie zapraszam do dyskusji.
Może jednak uwierzyć w to, że istnieją wybitne jednostki, które zdolne są do nadzwyczajnych osiągnięć. Wierzymy w to, że Usain Bolt 9.58 pobiegł bez wspomagania, emocjonujemy się wynikami Armanda Duplantisa zapominając zupełnie, że jeszcze niedawno wynik 11cm niższy był uznawany za jeden z najbardziej zaporowych - w końcu Bubka zabetonował go na 21 lat. Jednym z moich ulubionych cytatów dotyczących biegania są słowa Jana Mulaka, które wypowiedział prawie 70 lat temu:
Bieganie jest zarazem proste i skomplikowane. Proste, bo dotyczy najprostszej formy ruchu jaką jest bieg. Skomplikowane, bo trzeba sięgnąć do najgłębszych rezerw organizmu, których jeszcze nie poznano.
Właśnie – nie poznano i póki lekka atletyka będzie istnieć, ludzie wciąż będą mieli ochotę próbować szybciej, dalej i wyżej. Ruth spróbowała i jest szybciej. A pewnie będzie jeszcze szybciej. Emocje związane z lekką atletyką sprowadzają się ostatecznie do oczekiwania na rekordy świata. No to rekord padł.
Cieszmy się z niego, bo pewnie niebawem przejdzie do historii.
|
|
| |
|