2019-08-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 4 z 5 po koronę - XX Toyota Półmaraton Wałbrzych (czytano: 838 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2095005530605952&id=1830482677058240
Babcia często mi powtarzała "człowiek myśli, Pan Bóg kreśli" to powiedzenie pasuje jak ulał do wszystkiego co wydarzyło się przed tym półmaratonem, oraz w jego trakcie, a także po.
Przed półmaratonem....
Dużo wcześniej miałem zaplanowany ten start, podporządkowaliśmy mu nasze urlopy, ugadaliśmy nocleg u niezawodnych Agaty i Marcina, zaplanowaliśmy wycieczkę by zwiedzić sam Wałbrzych i zamek Książ.
Niestety nie zaplanowaliśmy przeziębienia dzieciaków, które to skreśliło wyjazd naszej czwórki, pobyt u znajomych i udział w biegu, oraz zwiedzania. W dodatku dzień przed startem i mnie dopadło przeziębienie (katar, ból głowy, ból gardła- a wszyscy wiemy jak przeziębienie jest groźne dla faceta), i udział w półmaratonie stanął pod dużym znakiem zapytania. Jednak spakowałem co trzeba i nastawiłem budzik.
Bieg....
Już dzień wcześniej wiedziałem, że nie nawiąże wyrównanej walki z kenijczykami, ani też z pozostałymi trzema tysiącami zawodników z powodu przeziębienia i co najważniejsze formy, dlatego idąc strefą startu miałem oznaczenia z czasami w których "zające" mają nas doprowadzić do mety. Minąłem nawet to z wynikiem 2:00:00 gdzie zazwyczaj się ustawiam i udałem się pod tablicę "liczy się udział". Odliczanie do startu, start zegarka po złapaniu GPS i....error. zegarek uruchmiłem dopiero po kilkudziesięciu metrach po minięciu lini startu, z tym że zegarek ustawił datę na wrzesień 2020 roku.
Sama trasa choć wymagająca i mająca dwa okrążenia bardzo mi się podobała, zaskoczyło mnie też to, że pomimo złego samopoczucia, braku przygotowania i trudnej trasy przez krótki odcinek trasy biegłem obok kenijczyka jak równy z równym...i pomijam fakt, że akurat mnie dublował.
Po biegu....
Przekraczając linię mety cieszyłem się, że mimo wszystko ukończyłem ten bieg i zamieściłem się w limicie czasowym. W drodze do strefy biegacza próbowałem ustawić datę w zegarku, nie wiedziałem że stan zdrowia plus zmęczenie spowodują takie trudności z wykonaniem tej operacji. O ile wiedziałem, że jest 18 sierpnia to kłóciłem się sam ze sobą który mamy rok...2021 czy 2022? Nawet chciałem zapytać o to jakiejś osoby, nie zapytałem dlatego też piszę do Was z domu, a nie zakładu zamkniętego. Planowałem też wrócić do domu nową Toyotą, lub chociaż z żelazkiem, no i na planowaniu się skończyło.
Co do samego biegu to organizatorzy się spisali. Pakiet był wydany szybko, depozyt jak dla mnie działał bez zastrzeżeń. Trasa jak już wspomniałem wymagająca, ale urokliwa. Punkty odżywcze wydolne i bogate, podobnie w strefie biegacza (masaże, kawa, placek drożdżowy z owocami, makaron z sosem i chleb ze smalcem i ogórkami)
Ale spotykają nas też rzeczy, których nie planujemy, a są dla nas miłe jak chociażby spotkanie znajomych, lub biegaczy z którymi do tej pory miałem kontakt tylko internetowy. Jak choćby miłe spotkanie i pogawędka ze Zbigniewem, Rafałem.
Jestem zadowolony, że mimo wszystko dotarłem do mety, ale uważam, że biorąc pod uwagę mój stan to decyzja o wzięciu udziału w biegu była głupia i nieodpowiedzialna. Nigdy więcej! Ale jak widać musiałem sam się przekonać.
Plusy
- ogromny plus za brak plastikowych kubków i talerzyków (czyli można)
- organizatorzy, sponsorzy, wolontariusze i służby
- trasa z fajnymi widokami
- bogata strefa biegacza, oraz punkty odżywcze na trasie
-kurtyny wodne, oraz gąbki i baseny z wodą
-kibice
-ładny medal
Minusy
- na zakończenie biegu tylko jedna szatnia z prysznicami
- chociaż wydawanie pakietów przebiegało sprawnie to już samo wejście, lub wyjście z hali było utrudnione z powodu tłoku i tylko jednych drzwi.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2019-08-20,11:24): Podoba mi się, że w półmaratonie po 2:00 była jeszcze strefa "liczy się udział" :) Kiedyś pewnie dołączę do niej :) Brawa też za ekologię!
|