Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [16]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
wel37
Pamiętnik internetowy
:0)

Paweł
Urodzony: 1968----
Miejsce zamieszkania: Sosnowiec
15 / 40


2016-01-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
9 Festiwal Spełnionych Marzeń (czytano: 1540 razy)

 

9 Festiwal Spełnionych Marzeń
Tak, to idealne miejsce na pierwszy w 2016 roku start w oficjalnej imprezie .
16 stycznia to dobra data, aby zacząć czerpać przyjemność z pracy włożonej w treningi.
Chociaż rzadko biegam crossy, i do końca nie wiedziałem czy zdecydować się na ten start,
zwyciężyła chęć „sprawdzenia się” w trudnym terenie, jak również, tęsknota za całym tym zgiełkiem związanym z zawodami. Nic nie daje większej motywacji do treningów tak jak, starty w zawodach.
Pogoda w tym roku nie rozpieszcza, więc można było się zastanawiać co przyniesie nam ta startowa sobota. Start biegu przewidziany na godz 11.11, więc na spokojnie dojechaliśmy z kolegą Jarkiem na miejsce, gdzie przywitały nas nasze harpagańskie „Dobre Dusze” Aga, Isa,i Beata, które pomagały od rana naszym sąsiadom w organizacji biegu. Jak to mówią „ gdzie diabeł nie daje rady, Harpagani sobie poradzą :0)”
Pakiety odebrane, troszkę głupawki przedstartowej :0) fotki pstryknięte. Jeszcze mały dylemacik, co na siebie włożyć, żeby nie przesadzić, a i nie zmarznąć. Wybieramy rozsądny minimalizm i jak się później okazało słusznie. Czas na rozgrzewkę. Obiegamy jeziorko wokoło, troszkę pląsów rozgrzewkowo-rozciągających na starcie. Tradycyjny kop w d... od Agi i Isy na szczęście i już jesteśmy gotowi do „zabawy”. Ruszamy mocno. Oj będzie ciężko, już na pierwszym zakręcie ktoś „wywinął orła”. Stawka zawodników się rozciąga, ale jeszcze tłoczno. Dużo nie brakowało i ja bym leżał, ponieważ ktoś lekko nadepnął mi na buta. Uff... trzeba uważać cały czas, bo ślisko, pełna koncentracja. Pierwszy mocniejszy podbieg wszystko uspokoił i zweryfikował słabszych zawodników. Zrobiło się bezpieczniej :0) Ciśniemy Jarek już z przodu ( znowu na gazie :0) ) Staram się go gonić, ale cóż, nie dzisiaj :0) swoim tempem robię swoje. Trasa jak zwykle solidnie oznaczona i obstawiona przez strażaków. Jest dobrze, utrzymuję w miarę równe tempo, stawka mocno się rozciągnęła, przeważnie biegnę sam. Z daleka słyszę już nasze panie jak dopingują (aż się chce biegać w takim harmiderze). Drugie okrążenie krótsze ale z przygodami, bo w rowie ni stąd ni zowąd znalazł się jakiś Jeep, a drugi wyciągając go zastawił cały pas leśnej dróżki i do tego śnieg przez chwilę mocno zacinał po oczach. Ostatnia prosta to oczywiście sama radość, bo „szał na trybunach”, meta i medal na szyi (w tym roku wyjątkowej urody). Wysiłek nagrodzony gorącą herbatką i żurkiem. Może nie wszystko było tam organizacyjnie dopracowane, ale i tak jestem zadowolony z tego startu i gorąco polecam do wzięcia udziału w kolejnej już 10-tej edycji.

Paweł

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
FEMINA
12:29
zsuidakra
12:09
gpnowak
12:04
akatasz
12:01
bobparis
11:52
klewiusz
11:14
lukasz_luk
11:12
wojmic
11:02
1223
11:01
Personal Best
10:59
fit_ania
10:47
Goniusia13
10:31
Raffaello conti
10:20
Arasvolvo
09:50
uro69
09:43
Admin
09:34
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |