2015-05-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Koniczynka Trail Maraton - 08.05.2015.r. (czytano: 579 razy)
Przygoda jest wartością samą w sobie … Z taką myślą jechałem w piątek do Ojcowa na Koniczynka Trail Maraton.
Tak na dobrą sprawę nie wiem co skusiło mnie do wystartowania w tym biegu. Może barwne opowieści Eligiusza z poprzedniej edycji. Może informacja Andrzeja o przedłużonych zapisach … Potem losowanie i tak w piątek rano miałem pojechać do Ojcowa.
Tereny te nie były mi obce. Kilka razy byłem tu z rodziną. Ostatnio ubiegłego roku. Tak więc wiedziałem czego się można było po tym biegu spodziewać. Wzniesienia może nie były powalające, ale jednak. Trudnością były też skałki, po których się też sporo biegało …
Pobudka o 4.00. Wyjazd z Opola o 5.00 …
Ojców, Biuro Zawodów i start o 9.00. Jak się okazało był nieznacznie opóźniony.
Start znajdował się obok baru „ Sąspówka ” na drodze asfaltowej, gdzie mieściło się Biuro Zawodów. Sam pomysł startu na asfalcie był bardzo dobry, bo na przestrzeni 2 km, stawka biegaczy mogła się rozciągnąć i nie powodowało to zbytniego ścisku na podbiegu na grodzisko „ Strome schody ”. Pierwszy podbieg na wzniesienie i zarazem zbieg były najbardziej selektywne i wymagające na całej trasie Koniczynki.
Zbieg z wzniesienia i krótki odcinek po asfalcie, mostek i znowu mijamy bar „Sąspówka ”, gdzie mieścił się jedyny punk z wodą na trasie. Potem zielony szlak i podbieg pod Górę Złotą. Zbieg z góry dość stromy obok ruin Zamku w Ojcowie, strome schody. Potem mijamy muzeum OPN i znowu bar „ Sąspówka ” .
Od drugiego okrążenia dodano jeszcze podejście do ławeczek na skręcie w Ciasne Skałki i zbieg Ciasnymi Skałkami do Bramy Krakowskiej.
Cała trasa Trial Maratonu Koniczynki to cztery okrążenia.
Założenie moje było proste. Zacznij powoli, a potem zwolnij jeszcze trochę. To hasło szczególnie w górach nabierało na wartości.
Tak też było. Z tą tylko różnicą, że zaczęliśmy nie wolno, ale dość szybko i potem zwalnialiśmy. W przeciwieństwie do pozostałych, którzy biegli szybko, aby znaleźć się po około 2 km, jak najszybciej na pierwszym najbardziej selektywnym podbiegu na grodzisko „ Strome Schody ”. Podbiegu i potem zbiegu ( może jeszcze trudniejszym ) bardzo wąskim i najbardziej wymagającym na całej trasie.
Pod maska dobrego nastroju byłem maksymalnie skoncentrowany. Umysł nieustannie analizował funkcjonowanie całego organizmu w poszukiwaniu potencjalnych słabych jego elementów, a tych szczególnie w biegu górskim było naprawdę wiele. Poszukiwał subtelnych sygnałów fizycznej słabości, które na kolejnych metrach biegu mogły się przerodzić w poważne problemy. Nieustannie starałem się też korygować i regulować krok, w taki sposób, aby równomiernie rozłożyć obciążenia na wszystkie mięśnie.
Aby ścigać się w górach na dobrym poziomie, trzeba mieć dobrze opanowanie nie tylko podbiegi, ale także zbiegi. Ja szczególnie ze zbiegami miałem duży problem. Miałem też swój własny problem. Przede wszystkim bardzo nisko podnosiłem nogi. To powodowało, że bardzo często dochodziło u mnie do wywrotek. Jeżeli miało to miejsce na podbiegach to nie było to takie groźne. Jednak jeżeli na zbiegach to sytuacja było o niebo poważniejsza.
Szczególnie pierwsze wzniesienie na każdym okrążeniu z podejściem na grodzisko „Strome Schody”, a w szczególności zbieg z niego nastręczały mi dużo problemów.
Biegłem z kolegą, który dyktował mi tempo i ta rola bardzo mi odpowiadała. Jednak dużo traciłem właśnie na zbiegach. Po każdym zbiegu dość mocno od niego odstawałem i zarówno na trasie jak i na następnym podbiegu musiałem go gonić.
Bieg ten traktowałem jako dobrą zabawę, jedna dreszczyk rywalizacji gdzieś we mnie siedział. Przez pierwsze 3 okrążenia biegło mi się bardzo dobrze. Miałem wtedy czas w okolicach 3.15. Jednak na ostatnim odcinku, zacząłem odczuwać trudy trasy.
W przeciwieństwie do większości uczestników był to mój debiut w biegu górskim po kilku latach i tak na dobrą sprawę nie byłem do niego przygotowany. Jednak zmęczenie i trudności trasy wynagradzały mi niesamowite widoki i w dobrym nastroju choć mocno zmęczony dotarłem do mety.
Co można powiedzieć o tej imprezie. Naprawdę bardzo dobra organizacja, myślę, że wszyscy naprawdę bardzo dobrze się bawili. Szczególne podziękowania dla Organizatorów.
Nasuwa się jeszcze jedno myślę, że bardzo ważne spostrzeżenie. Można zorganizować naprawdę wyśmienitą imprezę przy wpisowym wynoszący zero złotych.
Mnie udało się skończyć Maraton w czasie 4.37.16 z czego byłem bardzo zadowolony.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |