2013-10-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Poznań Everest (czytano: 3171 razy)
Przedwczoraj ukończyłem mój trzeci maraton w życiu – Poznań Maraton. Miejsce dla mnie szczególne – rodzinne, ukochane miasto. Biec wieloma zaułkami, ulicami, skwerami, które zna się od dzieciństwa to wielka frajda. Do tego wspaniali, radośni i zachęcający do wysiłku kibice – dzieci, młodzież, dorośli. Trochę znajomych z pracy, rodzina, przyjaciele, tudzież Gabi wołająca i entuzjastycznie sekundująca :). Wszystko uporządkowane, zorganizowane i przygotowane na medal. Również radość i entuzjazm zawodników – kolegów i koleżanek można było poczuć i doświadczyć na starcie, w czasie biegu i na mecie. Pogoda również była idealna do maksymalnego wysiłku i „robienia” wszelkich życiówek. Wszystko wydawało się za, a jednak ten swoisty biegowy Mount Everest niejednego przyprawił o zawrót głowy, niejednego złamał, niejednemu wycisnął łzy z oczu, również i mnie:(. Tyleż razy doświadczałem po trzydziestym kilometrze tzw. „ścian”; tyleż razy poczułem ból i fizyczny i psychiczny; ileż razy chciałem się zatrzymać i dalej nie biec; ileż razy doświadczyłem niemocy i upokorzenia od sił wyższych. Nie wiem. Nie pamiętam już. Ale wiem na pewno, że było to niesamowite doświadczenie pokory; pokory w stosunku do własnego ciała, pokory do dalszego życia i biegania. Przeżyłem swoisty katharsis – oczyszczenie i narodzenie do biegania innym, pełniejszym, bardziej ubogaconym, bardziej doświadczonym. Owo oczyszczenie potrzebne od czasu do czasu. By poznać, przypomnieć sobie swoje „stąd – dotąd”. By przypomnieć sobie swoje ograniczenia. Poszukać przyczyn niepowodzenia w sobie. Zanalizować je. Głęboko. Aż do bólu. Zrobić inwenturę działań chybionych i zaniechań. Swoich. Najpierw swoich. Jeszcze raz wmyśleć się w swój dekalog wartości. Czy w nie wierzę? Jeśli tak – kiedyś WYGRAM. One wygrywają. Tak jak chociażby u Snipiego :). Za jakiś czas. Może za rok. Dzisiaj pozostaje się cieszyć z bogatego doświadczenia, ubogacenia, wyjścia z tego maratonu pełniejszym, mądrzejszym i jego ukończenia z czasem, który w rodzinie i w pracy wzbudzał mimo wszystko zachwyt i szacunek – 3:57 :)
- na zdjęciu ta radośniejsza i pełna nadziei część tuż przed startem :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy Dodaj komentarz do wpisu Truskawa (2013-10-15,12:26): Wynik super. Gratulacje Paulo. :) Kaja1210 (2013-10-15,12:39): Mówi się, że ból czyni nas silniejszymi. Przed maratonem i po maratonie zgadzam się z tym, ale w trakcie bywa różnie:). Gratulacje za wygranie kolejnej potyczki, bo z ubiegłego roku pamiętam, że trasa w Poznaniu nie rozpieszcza. paulo (2013-10-15,12:57): Izo, chciałem lepiej, ale cieszę się z ukończenia :) paulo (2013-10-15,13:00): Kasiu, dzięki. Mam nadzieję, że stanę się trochę lepszym uczniem biegowym :) paulo (2013-10-15,14:06): Aniu, trochę WIĘKSZY będę może za rok :); dzisiaj jestem tylko trochę bardziej bogaty w doświadczenia :) Pozdrawiam jann (2013-10-15,14:11): Brawo Paweł, czas w sumie nie zły, gratulacje !! Każdy z nas zmaga się z myślami i obiecuje sobie, że nigdy więcej nie zrobi z siebie durnia ale przychodzi ten czarodziejski 42 km i już wiesz, że to nie jest Twój ostatni raz. Ja też tam byłem, niestety OktoberFest spowodował że 4:13 to był tym razem mój szczyt możliwości. Pozdrawiam. snipster (2013-10-15,14:31): Paulo, Gratuluję udanego Maratonu oraz jeszcze lepszego katharsis! :) udane bieganie na swoich śmieciach motywuje do dalszego zdobywania :) paulo (2013-10-15,14:49): Janie, dzięki. Maraton to rzeczywiście działa jak narkotyk z którego chyba się już nie zrezygnuje :) Gratuluję również ukończenia! paulo (2013-10-15,14:51): Piotrze, to oczyszczenie ma również podprowadzić mnie do Twoich wyników :) Pozdrawiam :) krunner (2013-10-15,14:53): Wielkie gratulacje! Najważniejsze to pozytywne myślenie :), a tego na Twoim blogu nie brakuje :) Jeszcze trochę ośmiotysięczników zostało :) paulo (2013-10-15,15:28): Arku, jesteś bardzo miły. Dzięki. A ośmiotysięczniki jeszcze nie raz zdobędziemy :) EviaUr (2013-10-15,19:07): Paweł to i tak świetny wynik, a trasa słyszałam z trudnymi podbiegami. Gratuluję!!! mariusz67 (2013-10-15,19:20): serdecznie gratuluję Paweł!!! Inek (2013-10-15,19:29): Gratulacje!!! Podobno każdy ma swoją górę, a im bliżej szczytu to przeważnie trudniej jest posuwać się
do przodu, nieraz trzeba się cofnąć do niższego obozu, żeby próbować znowu. Najważniejsze, że ciągle jesteśmy "w grze", i że to nas w jakiś sposób uszczęśliwia... paulo (2013-10-15,21:28): Ewo, chciałem lepiej, przynajmniej na 3:48 :), ale nie wyszło. Jeszcze w przyszłości powalczę. paulo (2013-10-15,21:29): Mariuszu dzięki :) paulo (2013-10-15,21:30): Ignacy pięknie to ująłeś; zszedłem do niższego obozu, by próbować jeszcze wyżej :) Może za rok się uda :) Aga Es (2013-10-15,21:30): Paweł, gratulacje! Jak dla mnie czas marzenie:) paulo (2013-10-15,21:33): Agnieszko, szkoda że nie mogłem Ci osobiście pogratulować :( Ale może jeszcze kiedyś... :) Honda (2013-10-15,21:47): Widziałam na trasie i to z uśmiechem! i o to właśnie chodzi! gratuluję, czas jest super - chciałabym kiedyś taki mieć :) pozdrawiam :) doogi (2013-10-15,22:05): każde kolejne doświadczenie czyni nas silniejszym :) pozdrawiam (2013-10-15,22:11): 4 godziny biegu - to jak pielgrzymka, podczas której trzeba walczyć z samym sobą, żeby dalej biec, pomimo złych myśli. Gratuluję wyniku! paulo (2013-10-16,08:39): Honorato, jest mi niezmiernie miło :) Szkoda, że ja Cię nie zauważyłem :(, ale może jeszcze kiedyś :) paulo (2013-10-16,08:41): Arturze, doświadczenie bardzo ciekawe, głebokie i bardzo mi drogie, bo na codzień tego nie doznaję :) paulo (2013-10-16,08:44): Piotrze, wydawało mi się czasami, że to wieczność :), ale napis "41 km" był jak bramą do raju :) jacdzi (2013-10-16,11:14): Gratuluje!!!! A bieg w rodzinnym miescie ma emocjonalnie szczegolne znaczenie. Dla mnie tak jest z Wroclawiem. paulo (2013-10-16,14:26): Jacku, dzięki. Pięknie jest biegać w swoim mieście. Wrocław natomiast też mi jest bliski i może kiedyś w nim wystatruję :) Aga Es (2013-10-16,23:22): No szkoda Paweł. Ale kiedy ja wbiegałam na metę, Ty pewnie już jechałeś do domu;) soev (2013-10-18,22:40): gratulacje :))) WISNIA85 (2013-10-22,10:08): ŚWIETNY TEKST. NA PRAWDĘ ZMUSZA DO REFLEKSJI. TEN KTO NIE BIEGA TEGO WSZYSTKIEGO NIE ZROZUMIE. GRATULUJE ŚWIETNEGO WYNIKU! JA JESZCZE Z MARATONEM SIĘ NIE ZMIERZYŁAM. TROCHĘ BRAKUJE MI ODWAGI. darianita (2013-10-22,12:28): Gratulacje Paweł...byłem jako kibic tym razem , szacun za czas , widziałem jak wbiegasz na metę ...zmęczony i uśmiechnięty , tak jak być powinno , pozdrawiam. paulo (2013-10-22,12:54): Darku, bardzo mi miło :) Dzięki! paulo (2013-10-22,12:54): Asiu, myślę że dasz w przyszłości radę, może za rok :). Nigdy człowiek na 100 procent nie będzie wiedział czy już :)
|