W niedzielę odbyła się czwarta edycja Maratonu Rzeszowskiego, biegu który był ideą grupki zapaleńców, a w tym momencie posiada już sponsora tytularnego w postaci PKO BP i jest naprawdę świetnie zorganizowaną imprezą biegową, która obywa się w stolicy Podkarpacia.

Zacznę od małego zwierzenia. Kiedy byłam naprawdę młodą dziewczynką, zdarzyło mi się kilka razy pojechać na wagary do Rzeszowa, tam też zdawałam egzaminy wstępne do szkoły średniej. Miasta, jakim był wtedy Rzeszów, nie da się porównać do tego, które widzimy dziś. Owszem, było to miasto wojewódzkie, ale swoją wtedy bezurodą przypominał duże miasto prowincjonalne; to było królestwo asfaltu i zaplutych chodników. (Niedaleko dworca PKP sprzedawali genialne bagietki.).

Miasta, które odwiedziliśmy w miniony weekend, w żaden sposób nie da się porównać z tamtą tętniącą życiem, ale jednak beznadzieją. Teraz Rzeszów wciąż jest miastem wojewódzkim (choć województwo nazywa się inaczej), ale przeszedł gruntowny lifting. Teraz to piękne prężne miasto z tzw. klimatem, które w ogólnopolskich rankingach znajduje się w ścisłej czołówce miast, w których najlepiej żyje się jego mieszkańcom. I jest to miasto naprawdę bardzo ładne.

Zobacz Pełną Galerię Zdjęć

Mieli okazję przekonać się o tym uczestnicy 4. PKO Maratonu Rzeszowskiego. Organizatorzy tak poprowadzili trasę, by pokazać to, co w mieście najpiękniejsze: Rynek, Stare Miasto, aleję Kasztanową, fontannę multimedialną (jeden z najmłodszych rzeszowskich powodów do dumy), bulwary nad Wisłokiem. Naprawdę bardzo ładna trasa i mimo licznych zakrętów dość szybka, zaś jej profil można chyba porównać do profilu stolnicy.

Poza niewątpliwymi urokami trasy Rzeszów zapewnił uczestnikom maratonu jeszcze jedno – sporo kibiców, którzy chętnie dopingowali biegaczy. Oczywiście, jak każde duże miasto, w ścisłym centrum czy na Rynku mimo wysiłków wolontariuszy na trasę wchodzili piesi, ale na szczęście nie zaowocowało to żadną kolizją.

Jaki był sam maraton? Trzeba oddać organizatorom sprawiedliwość, mianowicie oprócz ładnej trasy maratonu przygotowali oni dwa dni zmagań biegowych na różnych dystansach dla zawodników w różnym wieku. Sam maraton odbywał się jednocześnie ze sztafetą maratońską i nie nastręczyło to żadnych problemów. W ogóle pomysł na rzeszowską sztafetę był szatański; przyzwyczailiśmy się już do tego, że w rozmaitych biegach biorą też udział sztafety firmowe. I tak też było w Rzeszowie. Ale nie tylko. Mianowicie stolica Podkarpacia utworzyła osobną kategorię w biegu sztafet maratońskich, a mianowicie kategorię miast partnerskich. Chyba każde miasto w Polsce posiada swoje miasta partnerskie, z którymi współpracuje na rozmaitych niwach – najczęściej jest to współpraca gospodarcza i kulturalna, czasem sportowa. Rzeszów bardzo o ten rodzaj relacji z partnerami dba i chyba stąd pojawił się bardzo trafiony pomysł biegu sztafetowego dla miast partnerskich właśnie. Dodajmy, że ta konkurencja cieszyła się wcale niemałym zainteresowaniem, a wygrała ją sztafeta z Iwano-Frankiwska.

111	520	396	473
2005	2014	2015	2016
	+368%	-24%	+19%
Historia frekwencji OPEN

006	055	060	058
2005	2014	2015	2016
	+817%	+9%	-3%
Historia frekwencji KOBIETY

Ogółem w maratonie wzięły udział 473 osoby, w tym 58 kobiet oraz 40 pięcioosobowych sztafet. To sporo, choć mnie dziwi, że nie więcej. Obiektywnie rzecz biorąc, jest to bardzo dobrze zorganizowana impreza, na pięknej, łatwej trasie, a w dodatku nagrody są tam naprawdę wysokie. Dość powiedzieć, że zwycięzca biegu, którym został Polak, rozbił bank i wyjechał z Rzeszowa zarówno z nagrodą za wygrany maraton, jak i z nagroda dla najszybszego Polaka. Łącznie sześć tysięcy złotych. Analogicznie sytuacja wyglądała wśród pań. Rozumiem, że do Reszowa nie każdemu jest po drodze, że splendor mniejszy niż w odbywającym się w tym samym dniu Poznań Maraton, ale możliwość i prawdopodobieństwo wygrania dużo większe, puchary kształtne i miłe dla oka, zaś nagrody więcej niż przyzwoite. Może biegacze w przyszłym roku się obudzą i stawią się tu tłumniej.

Warto dodać, że bardzo wielu spośród startujących wybrało Rzeszów na swój maratoński debiut, a także to, że w Rzeszowie padło w niedzielę wiele życiówek. Czy to mało powodów, by przyjechać za rok do Rzeszowa? Moim zdaniem wystarczy:)

Mój znajomy podsumował rzeszowskie zmagania maratońskie następująco – Chciałbym tu sobie za rok pobiegnąć maraton. Bardzo mi się ta impreza podoba. No i ten Rzeszów taki ładny. Chyba to po prostu zrobię.

Z dziennikarskiego obowiązku dodam, że zwyciązcą maratonu z czasem 2:23:57 został Przemysław Dąbrowski z Ostrołęki wyprzedzając Damiana Glapiaka i Sergija Rybaka, zaś wśród pań triumfowała z czasem 2:57:38 urocza młoda mama, Mariola Sojda z Częstochowy przed Ewą Huryń i Martą Kloc. W zawodach nie startował żaden zawodnik ze stajni Benedek Team.

Zmagania sztafet wygrał CWKS Resovia Rzeszów, zaś wśród sztafet miast partnerskich najlepsza była sztafeta z Iwano-Frankiwska.

Wyniki 4. PKO Maratonu Rzeszowskiego - Mężczyźni:

1 DĄBROWSKI PRZEMYSŁAW - 02:23:57
2 GLAPIAK DAMIAN - 02:27:15
3 RYBAK SERGII - 02:31:10
4 GAŁĄZKA MARCIN - 02:31:19
5 KALINOWSKI ZBIGNIEW - 02:33:15
6 ROSTYSLAV KARTASHOV - 02:39:09
7 BARAN WOJTEK - 02:39:23
8 KHANAS VOLODYMYR - 02:42:00
9 HARĘŻA MAREK - 02:46:57
10 KALINSKI PRZEMYSLAW - 02:47:06

Wyniki 4. PKO Maratonu Rzeszowskiego - Kobiety:

1 SOJDA MARIOLA - 02:57:38
2 HURYŃ EWA - 02:58:13
3 KLOC MARTA - 03:07:24
4 KISZKA KAROLINA - 03:16:06
5 FIJAŁKOWSKA ZUZANNA - 03:20:05
6 SZEPIENIEC KATARZYNA - 03:21:04
7 KAPICA ANNA - 03:24:10
8 KUCHTA DOROTA - 03:24:13
9 TERESZKIEWICZ JOANNA - 03:24:46
10 MAZANEK MONIKA - 03:27:53

Najlepsze Sztafety:

1 CWKS Resovia Rzeszów - 02:22:50
2 LEGION - 02:26:28
3 Miasto Partnerskie Iwano-Frankowsk - 02:35:21

Dotychczasowy Zwycięzcy: Mężczyźni: 2016 - DĄBROWSKI PRZEMYSŁAW, POL, 02:23:57 2015 - SEMENOWYCZ BOGDAN,    UKR, 02:26:07 2014 - TOO SILAS KIPRONO,    KEN, 02:17:41 2005 - Będkowski Grzegorz,   POL, 02:32:20 Kobiety: 2016 - SOJDA MARIOLA,    POL, 02:57:38 2015 - CHEBOI GLADYS,    KEN, 02:54:06 2014 - SZABÓ TÜNDE,      HUN, 02:56:27 2005 - Iskrzycka Bożena, POL, 03:26:02